wtorek, 22 września 2015

Notka autorska

I dobiliśmy do końca. Dzisiaj się żegnam z tym blogiem.
Wiem, że wiele osób nie popiera tego iż zakończyłam to opowiadanie. Przepraszam.

Dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia. Najbardziej jednak chciałam podziękować za to, że w ogóle są takie osoby, które polubiły to co tu umieszczałam. To jest tylko moja wyobraźnia. Nic nie zdarzyło się w prawdziwym życiu. I nigdy nie zdarzy. A Was zaciekawiła ta historia.

Dostaję dużo pytań/próśb o drugą część No Control. Widzę, że jest kilka osób, które bardzo by chciały zobaczyć jak potoczą się dalsze losy Dawida i Pauli. Cieszy mnie to bardzo. Jednak wydaje mi się, że duża ilość czytelników zrezygnowała z czytania tego ff. 
Więc odpowiedź na pytanie, czy będzie druga część No Control?  brzmi - Nie warto.

To opowiadanie chyba się Wam znudziło, co?

Teraz możecie mnie znaleźć na nowym blogu - Whisper.
Myślę, że ta historia jest o wiele ciekawsza. Ten blog podoba mi się najbardziej z tych co pisałam.
Mam nadzieję, że Wam również się podoba.

Żeby już nie przedłużać! Podsumowanie!
- Drugiej części No Control nie będzie! Czemu? Po 1. nie mam pomysłu, a po 2. nie nie warto.
- Teraz piszę bloga Whisper i serdecznie wszystkich tam zapraszam! :D

Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś pytania to proszę zadawać je tutaj pod tym postem lub na asku.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję za wszystko co działo się na tym blogu!
Dziękuję bardzo! <3 :') ♥

sobota, 19 września 2015

Epilog

Przewijałam kontakty w moim telefonie.Ręce trzęsły mi się, a przez łzy w oczach widziałam niewyraźnie.To jedno słowo, którego szukałam, szybko przykuło moją uwagę.Nabrałam powietrza, gdy naciskałam palcem na te pięć literek.Wyskoczyło kilka opcji.Szybko kliknęłam ostatnią.
'Usuń'
'Czy chcesz usunąć 'Kwiat' z listy kontaktów?'
'Potwierdź'

Kiedyś pewien człowiek powiedział, że miłość jest tylko dla odważnych.
I miał rację.Jeżeli się zakochujesz podejmujesz ryzyko.
Uzależniasz się od kogoś, a potem ta osoba znika z twojego życia, ale nadal pozostaje w sercu.
A jakie są konsekwencje?Zostajesz zniszczony.

wtorek, 15 września 2015

Rozdział 28

- Kocham cie - wyszeptałam spuszczając głowę.
Poczułam ciepło na lewej dłoni.Spojrzałam na nią, a serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam, że Dawid lekko ją zaciska w swojej dłoni.
- Ja ciebie też - uśmiechnął się słabo. - Ale nie potrafię ci wybaczyć.Ciągle mam przed oczami ciebie i tego chłopaka.Za każdym razem to boli jeszcze mocniej.
Patrzyłam na niego i ze wszystkich sił starałam się powstrzymać napływające mi do oczu łzy.Dawid nawet na mnie nie patrzył.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
Puścił moją dłoń.
- Jedyne co mogę ci zaoferować to przyjaźń.
Patrzyłam na niego jak na potwora, choć to ja jestem tą zmorą, którą w tym momencie widzę w nim.Dostaje od życia to na co zasługuję.Na miłość jak widać nie zasłużyłam.
- Ale.... powiedziałeś, że mnie kochasz - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, robiąc na nim mokry ślad.
- Bo tak jest - potwierdził swoje słowa. - Kocham cie, ale nienawidzę jednocześnie.To chore. - pokręcił głowę jakby otrząsał się ze swoich myśli. - Kiedy cie nie ma obok mnie to ciągle myślę co robisz, z kim i czy czasem zastanawiasz się co u mnie.Ale kiedy już tu jesteś czuje do ciebie niechęć, obrzydzenie... nawet nie umiem tego określić.
Nawet nie wyobraża sobie co poczułam w tym momencie.Nie spodziewałam się, że może się mną brzydzić.Nigdy bym na to nie wpadła.Teraz siedząc tu zastanawiam się, czy nasz związek miałby jakąś przyszłość.Odpowiedź brzmi NIE.Zawsze to będzie tak wyglądały.Chyba dopiero teraz do mnie dociera, że nasza historia się właśnie kończy.Nasz płomień wypala bardzo szybko.Słowa, które wypowiemy nie będą miały już żadnego znaczenia.A ja?Nadal mocno go kochając.. po prostu odejdę.
- Po śmierci mojej mamy tylko ty potrafiłeś mnie uratować - odparłam, przerywając ciszę. - Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że po tym wszystkim ty też umrzesz.
Wstałam z kanapy i skierowałam się do drzwi.Nie mogę być dłużej w jego towarzystwie.Jego obecność mnie niszczy.Zabija we mnie ostatnie siły, które mam na najbliższe dni.Wyszłam z pokoju i od razu założyłam buty.Otworzyłam drzwi wyjściowe, a potem szybko skierowałam się na schody.Biegłam jak najszybciej.Chce być już w domu.
- Paula! - głos Dawida sprawił, że biegłam jeszcze szybciej. - Paula proszę zatrzymaj się!To nie tak!
Źle stanęłam przez co upadłam na tyłek, ale szybko się podniosłam, żeby dalej biec.Dawid zyskał na czasie i już stał przede mną.Oboje mięliśmy łzy w oczach.Nasze zranione spojrzenia się krzyżowały.Mimo, że nie chciałam stać w miejscu to jego tęczówki sprawiały, że nie potrafiłam odejść.
- Potrzebuje czasu - powiedział.
Uniósł lewą rękę, żeby dotknąć mojego policzka.Rękaw jego bluzy zsuną się w dół.Moje oczy powędrowały na jego blizny, jedne się goiły, ale widać też całkiem świeże kreski.
- Dawid - mruknęłam zszokowana i zatkałam dłonią swoją buzię.
Kwiatkowski spojrzał na swoją dłoń i szybko ją opuścił.Zacisnął rękaw w dłoni.Jego wzrok unikał mojego spojrzenia. - Czemu to zrobiłeś?
Patrząc na niego spodziewałam się najgorszego, a jednocześnie nie miałam pojęcia co mogę usłyszeć.Spojrzał na swoją zaciśniętą pięść.Uśmiechnął się słabo, a gdy łza spłynęła po jego policzku serce mi pękało.
- Nie wiem, czy to dla własnej przyjemności, czy jesteś do tego zmuszana, ale mnie ranisz.Łamiesz mi serce. - powiedział cały czas patrząc na swoją zaciśniętą dłoń. - I mimo wszystko nadal cie kocham - zaśmiał się gorzko, po czym spojrzał mi w oczy. - Tylko tymi połamanymi częściami.
Cokolwiek teraz nie powiem, będzie to bez sensu.On podjął już decyzję.Nie ważne, czy mnie kocha, czy nie.Nas już nie ma.
- Zawsze będę cie kochała - zrobiłam dwa kroki w jego stronę.Wtuliłam się w chłopaka, ale on pozostał nie ruszony. - Zawsze.I nie ważne, czy będziesz mijał mnie na ulicy trzymając rękę innej dziewczyny, ja już nie pokocham nikogo innego.
Złapał dłońmi moje ramiona i odsunął mnie od siebie na wyciągnięcie rąk.
- Zapomnijmy o sobie - powiedział to z taką łatwością, że w tym momencie uznałam iż jemu już nie zależy.
- Nie zapomnę, o kimś kto zmienił moje życie.
Chciał chyba coś powiedzieć, ale szybko zamknął usta.Pokręcił przecząco głową i odsunął się ode mnie.Wszedł na kilka pierwszych schodków, a potem zatrzymał się patrząc na mnie z góry.
- Masz do wyboru dwie opcje - rzekł. - Albo cierpieć albo potraktować to jako fajną przygodę w życiu i po prostu być szczęśliwa.
- Jestem dla ciebie tylko przygodą?
- Znienawidź mnie, nie będziesz tęsknić.
Zostawił mnie z tymi słowami.Odszedł.Stałam na recepcji chyba z pięć minut zanim otrząsnęłam się z tego wszystkiego.Wróciłam do domu, żeby dalej siedzieć zamknięta w swoim pokoju.

Dawid POV:

-Dawid, co ty robisz?
Daniel staną w drzwiach od mojego pokoju i oparł się o futrynę.Uważnie przyglądał się moim poczynaniom.
- Pakuję się, nie widzisz? - prychnąłem, wrzucając szarą bluzę do walizki.
- Po co? - zapytał i usiadł na moim łóżku. - Co chcesz zrobić?Wrócisz do Gorzowa i co dalej?
- Zacznę wszystko od nowa - rzekłem jakby to była oczywiste. - Nie mogę tu zostać.Oszaleję.
To powinno mu wszystko wyjaśnić.Wszystko wokół niszczy mnie psychicznie.Jest tak wiele miejsc, które kojarzą mi się z Paulą, a ja muszę je mijać.Powrót do Gorzowa to najlepsze rozwiązanie moich problemów.Wrócę do rodzinnego miasta i zacznę od zera.Nie chcę mieć nic wspólnego z dziewczyną, która tylko mnie rani.Nic więcej.To koniec.Nie ma już nas.Jestem ja..... a ona mnie już nie obchodzi.Jest dla mnie przeszłością, do której nigdy nie wrócę.
Kogo ja okłamuję?Nadal ją kocham.
- Poddasz się tak po prostu?
Spojrzałem na niego nie dowierzając w to co mówi.Nie wierzę, że nie widział tego jak mocno starałem się od samego początku.
- Wracam do domu, Daniel - oznajmiłem bez uczuciowo. - Jeszcze jutro się obudzę i zaboli.Pojutrze też.Ale z każdym dniem coraz mniej...

Od Autorki:
Bardzo długo na niego musieliście czekać i jest krótki.Przepraszam.Jestem najgorsza.Nie dałam rady nic więcej napisać.Jestem chora, a w dodatku to opowiadanie jest teraz dla mnie bardzo ciężkie do pisania.Nie wiem czemu.Mam tak już dłuższy czas :/
Historia naszych bohaterów nie jest zakończona szczęśliwie :/ Przykro mi. Mam nadzieję, że jednak mimo wszystko docenicie nie tylko ten rozdział ,ale całe fanfiction.Włożyłam w nie wiele wysiłku i mnóstwo czasu.Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile godzin, a nawet dni by się zsumowało, gdybym była wstanie zliczyć czas spędzony przy tym ff :')
Teraz ze smutkiem (bo bardzo przywiązałam się do tego bloga), muszę Wam powiedzieć, że to koniec.Epilog pojawi się za kilka dni, a potem notka autorska.
Dziękuję wszystkim, którzy byli od początku i zostali do końca <3
Chciałabym, aby każdy bez wyjątku skomentował ten rozdział.Tylko ten jeden raz.Chcę zobaczyć ile osób czytało tego bloga.
Już niedługo Epilog!

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 27

,,Chce mieć przyjaciela"

Nie obchodziło mnie już nawet jaki kanał telewizyjny jest włączony.Nie zwracałam na to uwagi.Moja głowa ciągle była w chmurach.W szkole nie mogłam na niczym się skupić, a wszystko przypominało mi Dawida.
Czuję się okropnie.Zraniłam go i zdaję sobie z tego sprawę, ale nie mam odwagi by spojrzeć mu w oczy.Jego wzrok zniszczyłby mnie psychicznie.Znienawidził mnie.Stałam się dla niego.... no właśnie,jestem dla niego nikim.Chciałabym mu teraz powiedzieć jak bardzo go kocham.Liczę się nawet z tym, że mnie wyśmieje, ale chce żeby wiedział.
Chwyciłam mój czerwony notes, który leżał obok mnie na kanapie.Położyłam sobie na nogi poduszkę, a na niej ten zeszyt.Wpatrywałam się w kilka zapisanych słów.Osobno nie miały najmniejszego sensu, ale razem tworzyły piękną całość.
Mijają kolejne dni, a moje życie się sypie.Straciłam to szybciej niż zyskałam.Spędzając tyle czasu w domu miałam czas na myślenie.
Doszłam do wniosku, że moje życie straciło sens po utracie Dawida.Przykre, ale prawdziwe.
Nieustanne dobijanie się do drzwi, sprawiło, że niechętnie wstałam z kanapy.Zatrzymałam się przed lustrem, aby sprawdzić jak bardzo źle wyglądam w tym momencie.Moje oczy są całe czerwone od płaczu i podkrążone ze zmęczenia.Włosy sterczą mi na każdą stronę.Domyślam się, że oddech też najlepszy nie jest.Ugh...
Pociągnęłam za klamkę, otwierając drzwi.Spojrzałam na chłopaka i mnie zamurowało.Nawet nie próbowałam ukryć zdziwienia.Co on tu robi?Karla przecież poszła do nich.
- Daniel? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Proszę.... - jęknął.
Zrozumiałam o co chodzi.Skrzywiłam się na samą myśl tego, że mogłabym tam pójść i spojrzeć Dawidowi w oczy.Nie... Nie zrobię tego.
- Proszę - powtórzył i złożył ręce jak do modlitwy
- Nie.
- Paula.... rozumiem, że ci ciężko - westchnął. - Ale zrozum, że martwimy się o naszego przyjaciela.Gdybyś go zobaczyła, nawet byś go nie poznała.Jest inny.
Znowu zbierają mi się łzy w oczach.Błagam tylko nie to!Nie przy Danielu!
- Nie.
Twardo trzymałam swojego.Prawda - zaprzeczam samej sobie.Mówiąc, że nie chcę go widzieć i z nim rozmawiać jest kompletnym kłamstwem wyssanym z małego palca.Najchętniej wskoczyłabym mu w ramiona.Bym trzymała go bardzo mocno, żeby nie stracić tak wspaniałego chłopaka po raz kolejny.
- Przyjdź dzisiaj do nas o dwudziestej.Będziemy czekać. - oznajmił i odkręcił się do mnie plecami.
Chciałam jeszcze krzyknąć za nim, że się nie pojawię, ale mój głos był za słaby.Jestem wyczerpana.Zamknęłam drzwi z hukiem i wróciłam na kanapę.

***

- Wiesz jak to wygląda - burknęłam, gdy Marta siedziała na łóżku i lamentowała w kółko o dzisiejszym wieczorze.
Okazało się, że Daniel, Wrzosek i Dominika namówili ją, aby zaciągnęła mnie do nich na umówioną godzinę.Nie pójdę tam.Wiem, że robią to tylko po to, żeby nas pogodzić.
- Ojejku! - krzyknęła zdenerwowana, aż usiadłam prosto ze zdziwienia. - Przestań przed tym uciekać!Zwykle to pierwsza stawałaś przed trudnymi wyzwaniami!A teraz co!?Zrozum, że tu nie chodzi o ciebie, ani Dawida!Chodzi o was! - chodziła po moim pokoju i wymachiwała rękami na różne strony. - Pójdziesz tam ze mną i gówno mnie obchodzi co o tym myślisz!
- Nie pójdę.
- AAAAAAAAAAA!!!!  - krzyknęła w poduszkę, zaraz po tym jak rzuciła się na łóżko.
Pierwszy raz widzę ją taką wnerwioną i w sumie to bawi mnie ten widok.Zrelaksowałam się dzięki temu.Czy to jest normalne.....?

***

Chciałam uciec spod tych drzwi, ale to było nie możliwe.Marta trzymała moja rękę tak mocno, że jestem pewna iż zostaną na niej potem ślady.Starałam się brać równe oddechy.Skupiałam się jedynie na tym, jakby to było najważniejsze.Serce biło mi jak młot.Przyjaciółka zawzięcie pukała w drzwi, ale nikt nie otwierał.W duchu cieszyłam się jak dziecko.Wiem, że ta rozmowa w końcu będzie konieczna.Wiem, że nie może być tak już zawsze.Boli mnie to, że oni mnie nie rozumieją.Ja się boję.
Drzwi się otworzyły przez co zapomniałam jak się oddycha.Zaczęłam się krztusić i kasłać, więc Marta szybko zareagowała.Skinieniem głowy podziękowałam jej i w końcu spojrzałam, który z mieszkańców mi otworzył.Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam Julkę.
- Ciesze się, że przyszłaś - powiedziała w moją stronę i się uśmiechnęła.
Nie byłam w stanie wydusić słowa, więc tylko odwzajemniłam gest.Gdy weszliśmy do środka, jedyne co chciałam zrobić to już wrócić do domu i zaszyć się na łóżku.Chcę być sama.
W całym mieszkaniu panowała grobowa cisz.Zastanawiam się, czy Dawid wie o tym że zmusili mnie bym tu przyszła.Jestem tak strasznie ciekawa.Co jeżeli on nie chce mnie widzieć?.....co ja gadam, to oczywiste, że nie chce na mnie patrzeć.
Gdy obydwie ściągnęłyśmy swoje buty, w ciszy skierowałyśmy się do salonu.Weszłam tam jako ostatnia, a wszystkie pary oczu padły na mnie.Poczułam się dziwnie i okropnie.Nie wiem co siedzi w ich głowach.Nie mam pojęcia co teraz o mnie myślą, w końcu to ja zraniłam ich przyjaciela.
Spuściłam głowę w dół.Patrzyłam moje czarne skarpetki, jakby to było najciekawsze w tym momencie.Denerwuje mnie już ta cisza podczas, której każdy na mnie patrzy.
Żałuję, że tu przyszłam.Tak bardzo tego żałuję.
- Paula - stanęłam prosto na dźwięk mojego imienia.Spojrzałam na Wrzoska, który nie wiedział co ma powiedzieć dalej. - Porozmawiasz z nim?
- Jest w swoim pokoju - dodała Dominika.
Pokręciłam przecząco głową i usiadłam no brzegu kanapy.
- Nie mogę - wyszeptałam.
- Paula - powiedziała ostrzegawczo Marta.
Spojrzałam na nią z mieszanymi uczuciami.Powinna stanąć po mojej stronie, ale z drugiej strony ona chce dobrze dla mnie.
- Proszę - wymamrotała Dominika.Widząc łzy w jej oczach nie wiedziałam co zaczyna się dziać.Oni nie zachowują się jakby tu chodziło tylko o pogodzenie nas. - Tylko ty go uratujesz - patrzyłam jak łza robi mokry ślad na jej policzku, a potem na błękitnej koszulce. - Proszę.
- Chce mieć przyjaciela - Daniel odwrócił wzrok w stronę okna.
Z całych sił starałam się nie rozpłakać, ale powoli to mnie przerasta.Wszystko staje się takie trudne.Chce cofnąć się w czasie i zrobić wszystko, żeby tu nie trafić i nie poznać tych wszystkich ludzi.Proszę.....
- O czym wy do cholery mówicie!? - krzyknęłam, ale po chwili tego pożałowałam.Dawid może mnie usłyszeć.Nie chcę tego.
- Sprawdź to - poleciła Marta
Pukanie do drzwi stało się dla mnie wybawieniem w tym momencie.Wrzosek szybko podniósł się z podłogi, na której siedział i poszedł otworzyć.
- Cześć kochanie - po głosie od razu rozpoznałam kto jest tym gościem.Wrzosek odpowiedział jej na powitanie, a chwilę później znaleźli się w salonie.Ich splecione dłonie jakoś najbardziej rzuciły mi się w oczy.Laura i Wrzosek są razem?
- Co z Dawidem? - zapytała blondynka, a wszyscy spojrzeli na mnie, jakby oczekując mojej reakcji.
- Bez zmian - w głosie Julki wyczułam żal.
Zapadła cisza.Znowu.Wszyscy usiedli w różnych miejscach tego pomieszczenia.Wrzosek wrócił na swoje miejsce na podłodze, a Laura usiadła obok mnie na kanapie.
- Paula.. - spojrzałam na Laurę, która wypowiedziała moje imię. - Rozmawiałaś z nim?
Pokręciłam przecząco głową.Nie byłam w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.
- On chce wrócić do Gorzowa.Wiesz o tym?
Zakryłam twarz dłońmi, żeby przestali się tak wszyscy na mnie patrzeć.To wcale nie pomaga, wręcz odwrotnie.
Nabrałam dużo powietrza i wstałam.Czułam na sobie zaciekawione wzroki. ale starałam się je ignorować.Wyszłam z salonu, a Marta i Daniel od razu zaczęli mnie wołać.Karasiov się wychylił zza futryny, a gdy zobaczył, że stoję przed drzwiami do pokoju Dawida, uniósł kciuki w górę.Przewróciłam oczami i nacisnęłam na klamkę przez co drzwi się otworzył.
Dawid siedział na łóżku tyłem do wejścia, a na jego kolanach spoczywała gitara.Zaczął grać jakąś melodię.

Well you only need the light when it's burning low/Cóż, potrzebujesz światła tylko wtedy, gdy zapada zmrok
Only miss the sun when it starts to snow/Tęsknisz za słońcem tylko wtedy, gdy zaczyna padać śnieg
Only know you love her when you let her go/ Pojmujesz, że ją kochasz, gdy pozwolisz jej odejść
Only know you've been high when you're feeling low/Zauważasz, że byłeś na szczycie tylko wtedy, gdy spadasz na dno
Only hate the toad when you're missing home/Nienawidzisz drogi tylko wtedy, gdy tęsknisz za domem
Only  know you love her when you let her go/Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwalasz jej odejść
And you let her go/I pozwalasz jej odejść

Stałam ze łzami w oczach.Otarłam rękawem bluzy policzki, ale nadal można dostrzec, że spływały po nich słone łzy.
Przestał grać i odkręcił się w moją stronę.Jego oczy były całe czerwone, jego cera była przerażająco blada.Wygląda jakby właśnie umarł.
Ubrany jest w zwykłe czarne dresy i czarną bluzę, której rękawy w tym momencie zacisnął w dłoniach.Po jego pokoju jest porozrzucana masa pogiętych kartek papieru.Nie zabrakło też kilka butelek po piwie obok łóżka, i sześć opakowań po papierosach na biurku.Nawet nie chcę wiedzieć il dziennie on palił.
Patrzyliśmy sobie w oczy przez następne kilka sekund.Jako pierwsza zerwałam nasz kontakt wzrokowy.Zamknęłam za sobą drzwi i niepewnie zbliżałam się do łóżka.Zajęłam miejsce całkiem blisko niego, a on od razu zwiększył odległość między nami.
To zabolało.
- Dawid, przepraszam - wyszeptałam, patrząc na swoje dłonie.
Nie uzyskałam odpowiedzi.Jakbym powiedziała do ściany.Przybliżyłam się jeszcze raz do niego, ucieszyłam się, gdy tym razem nie odsunął się.Położyłam rękę na jego udzie, tam gdzie wcześniej spoczywała jego gitara.
Dawid spojrzał na miejsce, w którym moja ręka go dotyka, ale nie skomentował tego.
- Przepraszam - powtórzyłam. - Proszę powiedz coś.. - mój głos zaczął się łamać. - Nakrzycz na mnie, powiedz, że mnie nienawidzisz, powiedz mi wszystko, nawet najgorsze słowa, ale się odezwij.... proszę.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a moja dłoń mocniej zacisnęła się na jego udzie.Spojrzał mi w oczy z bólem, który czuje.Nie miałabym mu za złe nawet, gdyby powiedział, że kocha inną dziewczynę, tylko niech powie chociażby jedno słowo.Po tym co mu zrobiłam, uszanuję każdą jego decyzję.Ma prawo uznać mnie za najgorszego człowieka.Może mnie nawet zabić słowami, ale ja mu podziękuję.Postąpi słusznie.
- Tęsknie za tobą - wyznał, a ja chciałam skakać ze szczęścia, gdy po tak długim czasie usłyszałam jego głos. - Ale nie wiem na czym stoję.
Patrzył na mnie ze smutkiem, bólem, a jednocześnie radością.Chce wierzyć, że ostatnie uczucie wywołałam ja, przychodząc tutaj.
- Kocham cie - wyszeptałam spuszczając głowę.
Poczułam ciepło na lewej dłoni.Spojrzałam na nią, a serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam, że Dawid lekko ją zacisną w swoim dłoni.
- Ja ciebie też.

Od Autorki:
Okej, okej, okej..... powiedział, że ON JĄ też! <3 Ale to nic nie znaczy xD Kolejny rozdział będzie kontynuacją tego rozdziału (jakby 2 częścią).Przykro mi to mówić, ale prawdopodobnie rozdział 28 będzie ostatnim rozdziałem.Na razie na ten temat nie będę się rozpisywać, bo nie jestem pewna.

15 KOMENTARZY = NXET

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 26

,,Marcin"

Po przysiędze małżeńskiej znaleźliśmy się na wielkiej sali.Nasza czwórka zajęła miejsce koło siebie.Obok nas siedziała jeszcze trójka dzieciaków mniej więcej w naszym wieku, więc może być wesoło.Daniel i Karla mają się ku sobie.Przez całą drogę razem z Dawidem kazaliśmy im przyznać się do tego, że są razem, ale oni twierdzą, że tak nie jest.Jeszcze zobaczymy!
Minęły trzy godziny, a wszystko rozkręciło się niesamowicie.Przy stołach siedzą tylko osoby starsze, choć niektóre razem ze wszystkimi szaleją.
- Kocham cie - wyszeptał mi Dawid do ucha, gdy tańczyliśmy do wolnej piosenki przytuleni do siebie.
Spojrzałam mu w oczy, które są przepiękne.Uśmiechnął się lekko, a ja wiedziałam, że coś mu nie daje spokoju.Dotknęłam dłonią jego prawego policzka.Przymknął oczy, a gdy znowu je otworzył, niespodziewanie złączył nasze usta w pocałunku.
- Jesteś moja, tylko moja księżniczko - cmoknął mój policzek.
Chwycił moją dłoń i obrócił mnie wokół osi.Tańczyliśmy do kolejnych piosenek tych wolnych jak i szybkich.Zrobiłam się bardzo głodna, więc poprosiłam Dawida, abyśmy usiedli chociaż na chwilę do stołu.
Karla rozmawiała z dziewczyną, która siedziała obok niej, a Daniel zginał się ze śmiechu widząc jak pijany chłopak krzyczy na swojego kolegę.Oni siedzą koło mnie, jak ja mam teraz zjeść!Mam nadzieję, że nie zaśmieję się, a całe jedzenie nie wypadnie mi z buzi.
Nałożyłam sobie sałatki i jadłam, ignorując napady śmiechu moich towarzyszy.Ręka Dawida spoczywała na oparciu mojego krzesła.
Przy stole spędziliśmy całkiem sporo czasu.W końcu postanowiłam wstać i oddalić się od wszystkich. Wyszłam na świeże powietrze, postanowiłam się przejść kawałek.
- Paula!
Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się zmierzający w moją stronę Marcin.Był trochę pijany, ale dawał radę iść w miarę normalnie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zszokowana.
- Moi rodzice i twój tata to bardzo dobrze przyjaciele - przypomniał mi.Pokiwałam głową, że rozumiem i razem zaczęliśmy iść wolnym krokiem.
- Tęskniłem za tobą.
Chwycił mój nadgarstek, żebym się zatrzymała.Spojrzałam w jego błękitne tęczówki.Patrzył na mnie z taką czułością.Drugą rękę położył na moim biodrze.Powinnam powiedzieć temu ,,stop", wiem do czego on zmierza, ale nie umie się powstrzymać.Jego usta były coraz bliżej moich, aż w końcu nie było między nami żadnej przestrzeni.Całuje niesamowicie.
- Tęskniłem - wyszeptał w moje wargi.
Chciał ponowić pocałunek, ale odsunęłam się od niego.Spojrzał zdziwiony na mnie.
- Nie mogę - powiedziałam,
Odkręciłam się i zaczęłam biec.Nie doszło do czegoś poważnego, ale jednak.Dawid nie może dowiedzieć się o tym.To będzie koniec.

***

Wróciłam na salę gdzie ludzie bawili się w najlepsze.Odszukałam Karlę i Daniela, którzy robili sobie kawę.Od razu do nich podeszłam.
- Gdzie Dawid? - zapytałam.
- Powiedział, że źle się czuje i pojechał do domu - odparł zdziwiony Daniel.
Boże.To nie możliwe, by to był przypadek.Widział mnie.Wdział jak całuje się z Marcinem.Nie, proszę, tylko nie to.
- Paula, wszystko okej? - Karla dotknęła mojego ramienia.Spojrzałam na nią ze łzami w oczach.To nie może być prawda.Przecież dopiero od kilku dni jesteśmy razem.Nie chcę, żeby to się tak szybko po psuło.Żeby zawsze było dobrze.
- Pokłóciliście się? - zapytał Daniel.Patrzył na mnie z ciekawością.
Gula stanęła mi w gardle, co uniemożliwiało mówienie.Obraz stawał się coraz bardziej zamazany, przez łzy.Serce biło niespokojnie, a ja czułam się okropnie.
- Paula.. - zaczęła Karolina, ale pokręciłam głową.
- Chce być sama.
Znowu wyszłam na zewnątrz.Usiadłam w ciemnym zakątku na huśtawce.Dałam upust emocjom i zaczęłam płakać.Łzy lały się strumieniem po moich policzkach.Nie umiałam ich zatamować, w sumie to nawet nie chciałam tego robić.Nie miałam na to siły.
Nigdy nie byłam słaba.Teraz taka się stałam.Miłość niszczy ludzi.

***

Leżałam na łóżku w swoim pokoju i wypłakiwałam się w poduszkę.Moje przypuszczenia się potwierdziły.Daniel zadzwonił dzisiaj z samego rana.Powiedział, że Dawid jest wściekły.To wszystko moja wina.Wczoraj o tej godzinie biegałam po całym domu i szykowałam się.Potem z Dawidem męczyliśmy się z zawiązaniem krawatu, a kilka godzin później wszystko zepsułam.Można?Można...
Dźwięk przychodzącej wiadomości sprawił, że niechętnie wyciągnęłam rękę w stronę szafki nocnej.

Od: Daniel
Musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić mu wszystko.Nawet nie masz pojęcia co u nas się dzieje.

Ścisnęłam telefon w dłoni, a potem z całej siły rzuciłam nim o ścianę.To zadziwiające, ale nie rozwalił się.Nadal jest cały nie to co mój związek.Trwał krótko, ale zakończył się szybko.
Drzwi od pokoju otworzyły się, a do środka weszła Wiktoria i Marta.Popatrzyły na mnie ze współczuciem.Rzuciły się na łóżko obok mnie i wtedy zapadła cisza, której nit nie chciał przerwać.Żadna z nas nie wiedziała jak.
- Jak się czujesz? - wymamrotała Wiktoria.
- A jak wyglądam? - jęknęłam, czując jak łzy znowu stoją mi w oczach. - Mogło być tak pięknie, ale wszystko zniszczyłam.

Od Autorki:
Potrzebowałam czasu.Rozdział miał być dłuższy, ale nie dałam rady.Bardzo ciężko mi się pisze.Nie umiem się skupić, co jest aż denerwujące.
Bardzo mi przykro, że muszę to powiedzieć, ale jeszcze tylko (chyba) 2 rozdziały, epilog i będziemy się żegnać na tym blogu :/
Myślę, że Whisper spodoba Wam się dużo bardziej.Jutro będzie pierwszy rozdział, więc zapraszam wszystkich na tamtego bloga :D
Myślicie, że Dawid i Paula się pogodzą? :c

15 KOMENTARZY = NEXT

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 25

,,Już nic nie ma dla mnie znaczenia."

Otworzyłam drzwi balkonowe, a Dawid wszedł do mojego pokoju.Gdy przechodził obok mnie poczułam silną woń alkoholu.On jest pijany.Szczęście, że nic sobie zrobił, gdy wspinał się na mój balkon.
Odwróciłam się, żeby spojrzeń na niego.Stał koło mojego biurka i ledwo trzymał się na nogach.W końcu oparł się o moje meble, a wtedy jego wzrok powędrował na mnie.
- Dawid.. - podeszłam do niego.Chciałam chwycić go za rękę, żeby posadzić go na krześle, ale odepchnął mnie.Patrzyłam na niego zdziwiona i nic nie rozumiałam. - Minęły tylko dwa tygodnie, a ty upadłeś tak nisko - powiedziałam zawiedziona.Brunet prychnął.Ledwo stał, boję się, że w każdej chwili przewróci się na podłogę.
- A ty nadal nie wiesz dlaczego? - burkną. - Już nic nie ma dla mnie znaczenia.
- Nie mów tak.
- Przytul mnie - on prawie płakał.Przez to w jakim jest stanie nawet ja nie mam dobrego humoru.
Zamknęłam odległość między naszymi ciałami i mocno wtuliłam się w Dawida.Jego ramiona oplotły mnie szczelnie.Poczułam się tak bezpiecznie, nie przeszkadzało mi nawet to, że jego ubrania przesiąknięte są dymem papierosów.Mogłabym tak stać już do końca mojego życia.W brzuchu zebrało mi się stado motylków i nie oczekiwałam już nic więcej.

Pewnego dnia ktoś przytuli Cie tak mocno ,że wszystkie Twoje rozbite kawałki zbiorą się do kupy.

Słowa odbijały się w mojej głowie jak piłeczka kauczukowa.Słyszałam to kiedyś od kogoś.Zmrużyłam oczy i odsunęłam się trochę od Dawida, żeby móc na niego spojrzeć.O mój boże.Dawid... jestem okropna.
- Przepraszam - łzy momentalnie spłynęły po moich policzkach.To było moment, a wszystko stało się jasne. - Przepraszam - powtórzyłam i zapłakana ponownie wtuliłam się w chłopaka.
- Co? - on nadal nie rozumie co się przed chwilą stało.Wszystko wróciło.Zdałam sobie sprawę kim na prawdę jestem - jestem wredną suką.

***

Otworzyłam oczy i ujrzałam kilka centymetrów dalej od mojej twarzy twarz Dawida.Spał przytulając się cały czas do mnie.Nadal nie mogę uwierzyć, że nieświadomie raniłam go.Mówił tyle o dziewczynie, którą kocha, o tym, że ona jest trudna... chodziło o mnie.
Wyciągnęłam rękę spod kołdry i dotknęłam lekko palcami jego policzka.Kreśliłam wzory na jego torsie.Cieszyłam się chwilą, w której nikt nie mógł mi go odebrać.
- Paula śnia........ o Boże! - Karla stanęła zszokowana na środku mojego pokoju i patrzyła na nas nie dowierzając własnym oczom.Zaczęłam uciszać ją gestem ręki.Szybko wydostałam się z objęć nadal słodko śpiącego Dawida i szeptem oznajmiłam, żebyśmy zeszły do kuchni.Naszych rodziców nie ma, więc tam będziemy mogły spokojnie porozmawiać.
- Czemu Dawid z tobą spał? - zapytała.
- W nocy do mnie przyszedł, był pijany - odparłam.Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęła szykować śniadanie.Razem z Karoliną stwierdziłyśmy, że mamy ochotę na naleśniki.Gdy Karolina smażyła ostatniego naleśnika, a ja siedziałam na blacie, do kuchni wszedł Dawid.Miał na sobie aby jeansy.Wyglądał rewelacyjni!
- Dzień dobry moje panie - przywitał się z nami i wyglądał jakby miał bardzo dobry humor.Czy on pamięta co się działo w nocy?
- Hej - odpowiedziałam mu, a Karolina razem ze mną.Kwiatkowski spojrzał na mnie z iskierkami w oczach i podszedł do mnie.Dłonie położył na blacie po obu stronach mojego ciała.Nie zważał na obecność Karoliny.Zachowywał się jakby w pomieszczeniu była tylko nasza dwójka.Patrzył głęboko w moje oczy, a jego tęczówki mnie hipnotyzowały.
- To ja może was zostawię - tak szybko jak słowa wydobyły się z ust blondynki, jej już nie było w kuchni.
Byłam tylko ja i Dawid.
- Więc... - zaczęłam, ale nie miałam co chce powiedzieć,
- Więc.. - powtórzył po mnie z lekkim uśmiechem.
Znowu zapadła cisza, a my patrzyliśmy sobie w oczy.Rozsunęłam lekko nogi, a Dawid stanął między nimi dzięki czemu byliśmy jeszcze bliżej siebie.
- Bądź moja, tylko moja - wyszeptał w moje włosy.Przez jego ochrypnięty głos na moim ciele pojawiły się ciarki. - Będziesz?
- Będę.
- To znaczy się zgadzasz? - zapytał. - Od teraz jesteś moją księżniczką.
Uśmiechnęłam się i zawiesiłam ręce na jego szyi.Dawid popatrzył na moje usta, a po chwili nasze wargi toczyły zawziętą walkę.On całuje niesamowicie!Motylki w moim brzuchu tańczyły do jakiejś dzikiej muzyk, a moje serce biło bardzo szybko.
- Kocham cie - wyszeptał między pocałunkiem.
To pierwszy raz jak od niego słyszę te dwa słowa.Mimo, że wczoraj był pijany nadal był w stanie by zapamiętać naszą rozmowę.

***

Szliśmy wolnym krokiem po parku, a Dawid mocno trzymał moją dłoń jakby bał się, że znowu coś stanie między nami.Mówił mi dużo o treningach i o tym jak miał pracę tylko przez jeden dzień.Rok szkolny trwa i niestety za tydzień wracam do szkoły.Wszystko po woli wraca do normy.W tą sobotę będzie bardzo ważny dzień - ślub taty i Ewy.Ten miesiąc był dla naszych rodziców strasznie zabiegany, ale dali radę.Mogli liczyć też na nas, ale jak się okazało nie potrzebowali naszej pomocy.
- Przyjdziesz jutro do mnie do szkoły gdzieś tak o piętnastej?Wtedy z chłopakami kończę trening to byśmy gdzieś wszyscy poszli. - zaproponował Dawid, gdy przechodziliśmy przez recepcję w budynku, który należy do mojego taty.To tu wszystko się zaczęło.
- Okej - zgodziłam się.
Od dwóch dni wszystko pamiętam, ale na razie wie o tym tylko Karla, Dawid, moi przyjaciele i rodzice.Zaraz dowie się Aloha tema.
Wjechaliśmy na odpowiednie piętro i bez pukania weszliśmy do mieszkania.Ściągnęliśmy buty, a Dawid kiwnął głową, żebyśmy weszli do salonu, bo właśnie tam wszyscy się znajdują.
- Siemka - przywitał się wesoło, a oni mu odpowiedzieli.
Od dnia, w którym do mnie przyszedł w nocy, znowu jest sobą.Cały czas się uśmiecha i żartuje.Aloha Team nie wie co tak nagle się stało, ale chyba zaczęli się domyślać, gdy zobaczyli, że stoję tuż za Kwiatkowskim.
Dawid usiadł na fotelu i złapał moją dłoń, a po chwili siedziałam na jego kolanach.
- Jesteście razem? - zapytała Julka.Nie widziałam u niej zazdrości, raczej odwrotnie, a wiem, że kiedyś lubiła Dawida w ten taki inny sposób.
- Tak - rzekł szczęśliwie Dawid.

Od Autorki:
Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale nie dałam rady.Rozbolała mnie głowa i nie byłam w stanie pisać.Mam nadzieje, że rozumiecie.Bardzo przepraszam osoby, które do późna wyczekiwały rozdziału :/
Rozdział na Whisper mam już gotowy :) Prawdopodobnie pojawi się w ten weekend, ale nie jestem jeszcze pewna, bo chyba trochę w nim pozmieniam.Nadal mi coś nie pasuje xD
W tym momencie bardzo Was zdziwię, ale wiem na co Was stać! :D <3

15 KOMENTARZY = NEXT

wtorek, 25 sierpnia 2015

Whisper

Zapraszam na nowe ff! :D
Na WHISPER zależy mi najbardziej, więc mam nadzieje, że Wam się spodoba.
Opowiadanie będzie też na wattpadzie :D
Nie długo pojawi się zwiastun :) 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 24

,,Chyba nigdy nie widziałem go takiego wnerwionego."

Po kolejnej kłótni wszyscy zdecydowaliśmy się na Aztec Swing.To znaczy.. było przegłosowane, ale co za różnica.Gdy zobaczyłam co to jest aż zakręciło mi się w głowie.Staliśmy w kolejne i czekaliśmy na swoją kolej.Z przerażeniem oglądałam co dzieje się z tą wielką machiną.Latała w dwie strony przekręcając się tak, że ludzie znajdowali się do góry nogami.Nie wierzę, że do tego wsiądę!
- Ja chyba zrezygnuję - jęknęłam.
- Ja chyba też - poparła mnie Laura.
Nawet nie zauważyłam, że stoi obok mnie i tak jak ja jest przerażona.          
- Ej no.. dziewczyny - zaczęła Dominika. - Idziemy wszyscy.
Przeanalizowałam gdzie kto stoi i chciałam prześlizgnąć się między Karlą, a Wrzoskiem, ale mnie złapali.Wszyscy się z tego roześmiali, a mnie w brzuchu skręcało ze strachu.Nie miałam pojęcia, że mogę się tak bardzo tego bać.
Moje i Karoliny zakupy zostały w samochodzie, więc nie mogłam użyć żadnej wymówki związanej z tym.
- Muszę? - jęknęłam.
- Musisz! - krzyknęli wszyscy.No prawie.Dawid stał cicho i nawet na mnie nie spojrzał.
Wcześniej myślałam, że jego zły humor jest przez tą dziewczynę, o której mi mówił.Teraz sama nie wiem o co chodzi.Czuję, że to wszystko moja wina.Mówiąc mu o jego bluzie, którą zostawił, nie spodziewałam się takiej reakcji.

***

Moje serce nie może przestać bić.Jestem cała blada, moje włosy sterczą we wszystkie strony, a nogi same mi się uginają.Na szczęście teraz jesteśmy w jakiejś małej pizzerii.Siedzę między Karoliną i Julką.Dosłownie na przeciwko mnie usadowił się Dawid, który nadal ma mi coś za złe.
Dominika z Laurą zamówiły już dla nas dwie duże pizze i coś do picia.Nadal nie wierzę, że na to weszłam!
- Idę do łazienki - oznajmiłam, wstając z miejsca.
- Wszystko okej? - zapytała od razu Karla.Odpowiedziałam szybko ,,Tak'' i posłałam jej uśmiech.Odnalazłam drzwi od łazienki.Weszłam do niej i od razu załatwiłam swoje potrzeby.Odkręciłam zawór, a zimna woda zderzyła się ze skórą na moich dłoniach.Poczułam się tak lekko.Miłe uczucie.Podniosłam głowę i napotkałam swoje odbicie w lustrze.Uśmiechnęłam się sama do siebie, ale mina od razu mi zrzedła.Jestem brzydka.Żaden chłopak nigdy nie pokocha takiej dziewczyny jak ja.Zawsze znajdzie się ładniejsza i lepsza w czymś ode mnie.Ja przez życie przejdę sama.Zacisnę pięść i zacznę walczyć z przeciwnościami......... albo kupię sobie siedem kotów, a utrzymywać się będę z pieniędzy taty.To też nie jest zła opcja.
Zakręciłam zawór, a woda przestała lecieć.Wytarłam ręce o spodnie.. bo po co używać papierowych ręczników?Pff....
Wyszłam z łazienki i mijałam różne stoiska przy, których stało mnóstwo osób.Miałam wrócić do naszego stolika, ale o uszy obiło mi się moje imię.Zatrzymałam się odruchowo i spojrzałam w stronę gdzie przed chwilą słyszałam rozmowę.Dawid z niezadowoloną miną patrzył na Karlę.Blondynka najwyraźniej była na niego zła, ale nic nie słyszałam.
Muszę wiedzieć o czym rozmawiają!Wiem, że to nie ładnie podsłuchiwać, ale cóż...
Podeszłam trochę bliżej, aż wyraźnie mogłam słyszeć słowa, które wypowiadają.
- Pomyśl o tym co będzie gdy ''znowu będzie sobą'' - mówiąc ostatnie słowa Karla zrobiła cudzysłów.Dawid od razu prychnął. - Przecież nie zapomni tego co dzieje się teraz.
- Ale zapomniała o mnie! - warknął. - My się już nie znamy..
Karolina stanęła oniemiała.Jej oczy mało nie wyleciały z orbity, gdy patrzyła na twarz chłopaka.Ich rozmowa nie wydaje się miła.
- Co chcesz przez to powiedzieć?Kochasz ją? - spojrzała na niego niepewnie.
- Kocham.. oczywiście, że tak! - zareagował niemal od razu.Spuścił głowę w dół i podrapał po karku.Z tej rozmowy nie ma nic niezwykłego, nic opr.. - Zawsze będę kochał Paulę.
Mało nie zakrztusiłam się powietrzem.Serce mi stanęło, gdy zrozumiałam, czemu jest na mnie zły, czemu jego oczy są smutne, czemu patrzył z takim utęsknieniem na witającego się Wrzoska z Laurą.To wszystko moja wina.Ranię go.Chciałam mu pomóc potajemnie zdobyć jego ukochaną.Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.Tą trudną dziewczyną jestem ja.
Zachwiałam się, a sekundę później leżałam już na ziemi.Gdy podniosła głowę ujrzałam przerażone dwie twarze.Dawid i Karla.Podeszli szybko do mnie i pomogli mi wstać.Trzymali mnie z obu stron.Od razu wyrwałam się z ich rąk zaciśniętych na moich ramionach.
- Nic mi nie jest - powiedziałam stanowczo.
- Podsłuchiwałaś nas? - zapytał Dawid ze złą miną.Nie odpowiedziałam.Rozglądałam się dookoła szukając czegoś co mnie uratuje. - Tak, czy nie? - warknął.Spojrzałam na niego zdumiona, a on mnie tylko wyminą.Odkręciłam się szybko.Jego sylwetka w mgnieniu oka zaczęła się od nas oddalać.
- On mnie kocha - wyszeptałam.
- Co?
- Powiedziałam, że powinnyśmy wracać do reszty - odparłam spanikowana.Karolina chyba nie do końca mi uwierzyła, ale zgodziła się ze mną i wróciłyśmy do stolika.Nie było tam Dawida.Ani jego rzeczy.Z mojej winy postanowił pójść?
- Co się stało z Dawidem? - zapytał Deny jedząc swój kawałek pizzy.
- Przyszedł zdenerwowany, zabrał bluzę i telefon, a potem bez słowa sobie poszedł - dodała Julka.Wszystkie spojrzenia padły na nas.Jak zwykle..
- Rozmawiałam z nim i trochę go zdenerwowałam - powiedziała Karla.Dzięki Bogu nie wspomniała nic o mnie.Dziękuję.
- Trochę? - zmarszczył brwi Wrzosek. - Chyba nigdy nie widziałem go takiego wnerwionego.

***

Wszystko potoczyło się w złym kierunku.Moje życie zaczęło zamieniać się w jakiś melodramat.Wszyscy wydzwaniali do mnie i pytali czy jest dobrze.Teraz Karolina panikuje, bo Dawid nie wrócił do domu na noc.Jest już po drugiej w nocy.Ona ciągle siedzi u siebie w pokoju i gada przez telefon z Danielem.Co chwilę go pyta, czy Dawid wrócił, ale odpowiedź za każdym razem jest taka sama - nie.Przyznaję, że też się trochę o niego martwię.Jego tajemniczy tryb życia trwa już tydzień.W tym momencie cały Aloha Team miał być w jakimś domku w lesie, a nie zamartwiać się.
Leżałam w łóżku i biłam się z myślami.Nie mogę spać, nie jestem nawet już śpiąca.Pukanie do drzwi balkonowych przyprawiło mnie o dreszcze.Wstrzymałam oddech i z przerażeniem spojrzałam w tamtą stronę.Wysoka sylwetka pukała w szybę, a mi zbierały się łzy w oczach.Boję się.
Wyciągnęłam z pod poduszki mój telefon i odblokowałam go szybko.Spojrzałam kolejny raz na osobę stojącą na moim balkonie i zamarłam.Nie wiem jak mogłam go nie rozpoznać.To Dawid.

Od Autorki:
Przez cały dzień zdołałam napisać tylko tyle.Ciągle mnie wołano, żebym w czymś pomogła albo znajomi dzwonili i przeszkadzali.... jakie życie jest ciężkie xD
Ten rozdział miał być dłuższy przez co pojawiłby się chociażby za godzinę, ale ja już nie wytrzymam.Nie mogę się skupić!W nocy miałam cudowny sen!Nie miałam pojęcia jak zacząć pierwszy rozdział w nowym opowiadaniu (Whisper - kiedy będzie można zobaczyć Prolog?Nie wiem), i teraz już wiem!Jestem podekscytowana! :D Muszę szybko napisać to co mam w głowie, bo jeszcze zapomnę.. a tego bym nie przeżyła!
Życzę Wam miłych wakacji! (które niedługo się skończą :'( ! )

10 KOMENTARZY = NEXT

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 23

,,Poszukaj tej dziewczyny we wspomnieniach."

Wiele rzeczy jest dla mnie obcych.Chodzę po domu, oglądam wszystko z dokładnością i czuję, że to nie to samo miejsce co dawniej.Brakuje tu ludzi.Pamiętam śmierć mojej mamy, reszta mojego życia to znak zapytania.
Mój tata będzie miał żonę.To nie jest miłe uczucie.Nikt nigdy nie zastąpi mi mamy.Ta kobieta wydaje się być miła.Opiekuje się mną odkąd wróciłam ze szpitala.Mój tato niestety musiał wyjechać, żeby załatwić kilka spraw.Od kilku dni jestem w domu z obcymi osobami.Zastanawia mnie jakie były nasze stosunki.Moje, narzeczonej taty i jej córki.Akceptowałam ten związek, czy byłam przeciwna temu?
Ostatnio słyszałam jak rozmawiały.Pani Ewa powiedziała, że to jest nowy start.Że utrata mojej pamięci może wszystko zmienić.Nie wiem co oznaczają te słowa, ale jestem pewna, że nie miała niczego złego na myśli.Przynajmniej mam taka nadzieję.
Z rozmowy telefonicznej z tatą dowiedziałam się, że ślub został przełożony ze względu na mnie.Głupio mi, że zepsułam mu taki ważny dzień.4 października zyskam nowych członków w rodzinie.Już nie będę jedynaczką.
Karolina jest wyrozumiała dla mnie.Dużo z nią rozmawiam.Oglądamy razem filmy, plotkujemy o gwiazdach show biznesu.Wszystko wydaje się takie kolorowe.
Dawid.. nadal mam jego bluzę.Nie umiem na nią patrzeć.Od razu przypominają mi się jego smutne oczy.Minął już tydzień.Nie miałam z nim kontaktu.Może teraz jest szczęśliwy z tamtą dziewczyną?Życzę mu tego z całego serca.
Ten weekend mam spędzić z Karoliną.Chce zabrać mnie na zakupy i trochę poszaleć na mieście.Zaplanowała też tajemnicze miejsce do którego mnie zabierze, ale nie chce nic więcej mi powiedzieć.Nie mogę się już doczekać!
- Mirek wróci w poniedziałek rano - zaczęła rozmowę pani Ewa.Spojrzałam na nią znad swojego talerza pełnego jedzenia. - Macie już sukienki na wesele?
- Nie, ale dzisiaj się za czymś rozejrzymy może - powiedziała Karla, podczas, gdy ja napychałam sobie buzie ziemniakami.
- A kiedy wrócę do szkoły? - zapytałam przełykając jedzenie.
- Dopóki nie odzyskasz pamięci będziesz miała domowe nauczanie.We wtorek przyjdzie do ciebie pani na dziesiątą. - Odparła z uśmiechem kobieta.
- Też tak chcę - jęknęła Karolina.Niesfornie wzięła szklankę do ręki.Szkło wyślizgnęło jej się z dłoni, a blondynka pisnęła najwyraźniej przestraszona.Z buzią pełną jedzenia zaczęłam się śmiać, a gdy wszystko wylądowało na talerzu i obok niego mój śmiech rozniósł się po całym domu.
- Idiotka - zaśmiała się Karolina.
- Jestem ciekawa kto po was posprząta...- westchnęła narzeczona taty.Wstała od stołu i chwytając za swój talerz wyszła z kuchni.

***

- Gdzie teraz idziemy? - zapytałam, gdy Karolina prowadziła mnie w to tajemnicze miejsce.
- Nie pytaj milion razy i tak ci nie powiem.
Jestem w szoku, że po trzech godzinach chodzenia po sklepach, nadal jestem pełna energii.Z trudem znalazłam sukienkę idealną na wesele, ale udało się.Mam tylko niewielką siatkę z logo sklepu, w którym kupiłam tą sukienkę.Karolina wlecze ze sobą pięć siatek/torb.
- A daleko jeszcze? - już nie wiem czy pytam tyle z ciekawości, czy spodobało mi się dokuczanie jej.
- Jak dojdziemy to się dowiesz - powiedziała stanowczo.
- Um..ta jasne, wiele mi to mówi - jęknęłam niezadowolona.
Weszliśmy do parku i dalej maszerowaliśmy tymi wszystkimi ścieżkami.To się robi już irytujące.Z ręką na sercu przyznaję, że nienawidzę niespodzianek.Czy co to jest....
Minęło kolejne dziesięć minut, a my dalej szliśmy.To jest już nudne!
- Cześć - Karolina przywitała się z jakąś grupką nastolatków.Wszyscy wesoło odpowiedzieli jej to samo.Prześledziłam wzrokiem nieznajome twarze i napotkałam wzrok chłopaka ze szpitala.To jest Dawid.Co on tu robi?Przyjaźni się z Karoliną?
- Hej - powiedziałam nieśmiało.Zaciekawione spojrzenia padły na mniej.Karla podeszła do mnie i chwyciła mnie pod ramie, przynajmniej nie stałam sama jak kołek.
- Jak się czujesz? - zapytała jedna z dziewczyn i.. albo wzrok mnie myli albo kieruje te słowa do mnie.
- Jest dobrze - rzekłam i coś bardzo ważnego nasunęło mi się do głowy.Zapewne to nie jest głupie.Nie wiem czy warto o to pytać.Lepiej zachowam do dla siebie i tak wszystko się okaże.Nie będę każdej napotkanej osoby pytać, czy mnie zna.
Karolina zaczęła mi wszystkich przedstawiać, a chłopak, którego imię poznałam jako pierwszego (Daniel) wytrzeszczał oczy.Nachylił się do Dawida i coś wyszeptał mu do ucha, a brunet pokiwał smutno głową.
Dawid, Daniel i Julka siedzieli na trawie.Karolina usiadła na ławce między Wrzoskiem, a Dominiką, a ja stałam.
Czuję się trochę dziwnie w ich towarzystwie.Obserwują mój każdy ruch.Chciałabym być teraz w swoim pokoju.Oddałabym za to wszystko.
- I będziemy tu tak siedzieć? - zapytała znudzona Karla.
- Czekamy na Laurę - oznajmił Wrzosek.
Zaczęli rozmawiać o następnym weekendzie.Planują pojechać do jakiegoś domu w lesie.Należy do rodziców Dawida.Chcą spędzić tam dwie noce, a potem wrócić, bo niestety mają szkołę.
- Laura! - zawołał ucieszony Wrzosek i zerwał się w stronę blondynki.Przytulili się mocno, a ona pocałowała go w policzek.Odruchowo spojrzałam w stronę Dawida.On jako jedyny miał spuszczoną głowę, reszta szeroko uśmiechała się na widok pary, która w tym momencie podchodzi do nas.
Czy to możliwe, że Laura jest dziewczyną, w której zakochał się Dawid?Może mówiąc, że dziewczyna jest ''trudna'' miał na myśli, że jest z jego przyjaciele.Trudna.Niedostępna.
Moje podejrzenia mogą być prawdzie?Wydaje mi się, że tak.
- Jedziemy do wesołego miasteczka? - zaproponowała Julka. - Dwa dni temu otworzyli.To tylko jakieś pięć kilometrów stąd.
- Ale ja siedzę z przodu! - wrzasnęła Dominika.Jej melodyjny śmiech rozniósł się po parku, gdy zobaczyła nasze skrzywione miny. - Przepraszam - powiedziała dalej chichocząc.

***

Siedziałam na ławce, a oni stali nade mną kłócąc się gdzie pójdziemy najpierw.Padały różne nazwy atrakcji, a mi jakoś żadna nie przypadła do gustu.Kątem oka dostrzegłam jak Laura odłącza się od naszej grupki i idzie w stronę stoiska z watą i popcornem.To jest ten moment!Wstałam z ławki i podbiegłam do niej.Wszyscy byli tak zajęci tą ''cichą'' dyskusją, że nie zauważyli naszej nieobecności.
- Laura! 
Blondynka ze słodkim uśmiechem zatrzymała się, a gdy podeszłam do nie zaczęłyśmy po woli iść tam gdzie ona zmierzała jeszcze przed sekundą.
- Podoba Ci się Wrzosek? - moje pytanie chyba było zbyt bezpośrednie, bo dziewczyna zatrzymała się i patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Jesteście razem?
Jak będę tak walić prosto z mostu to wyjdę na.... nawet nie wiem.
- Bardzo mi się podoba, ale na razie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.. bardzo dobrymi - powiedziała nieśmiało.Jej policzki lekko się zaczerwieniły przez co wyglądała uroczo.
- Ostatnio.. można powiedzieć, że zwierzał mi się Dawid - rzekłam.Zastanawiałam się jak kontynuować to do czego zmierzam, żeby nie było to takie bezpośrednie jak moje wcześniejsze pytania. - Mówił, że jest zakochany w trudnej dziewczynie i...
- I myślisz, że chodzi o mnie? - dokończyła za mnie.Pokiwałam głową.Laura spojrzała na mnie ze współczuciem i tym samym zbiła mnie z tropu. - Wiem, że Ci będzie ciężko, ale...
Zamilkła, gdy jej wzrok został zawieszony gdzieś w oddali za mną.Odkręciłam głowię i spojrzałam w tym samym kierunku co ona.Wszyscy stali przy tamtej ławce i na nas patrzyli.
- Wiesz, że będzie mi ciężko, ale....? -przeniosłam wzrok na Laurę chcą usłyszeć co dalej ma mi do powiedzenia.
- Poszukaj tej dziewczyny we wspomnieniach.
Patrzyłam na nią jakby rogi z głowy jej wystawały.Blondynka zaśmiała się z mojej miny i pociągnęła mnie za nadgarstek, żebym szła za nią.Gdy rzuciłam szybkie spojrzenie w stronę całej grupki przy ławce nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.Karla wskoczyła na plecy Julce, która stała obok Daniela i cała trójka wylądowała na ziemi.
Kupiłyśmy jeden popcorn i spacerkiem wracałyśmy do reszty osób.
- Zabiorą nam.Zobaczysz! - dramatyzowała Laura i napychała sobie buzię jedzeniem.Wzięłam trochę z papierowego pojemniczka, a blondynka zdążyła połknąć wszystko i wziąć kolejną garstkę popcornu.
- Przesa...
- Popcorn! - krzyknęli wszyscy i rzucili się na nas.Wydostałam się spomiędzy nich, śmiejąc się.Usiadłam na ławkę, a wtedy znikąd pojawił się obok mnie Dawid.Cieszył się swoją zdobyczą.
- Zostawiłeś w szpitalu bluzę.Mam ją w domu, powiem Karli to ci ją odd....
- A ty nie możesz? - przerwał mi.Z wyrzutem popatrzył na mnie i wstał.
Czym go tak uraziłam, że teraz jest taki zimny w stosunku do mnie?

Dawid POV:

Nie umiem już na nią spojrzeć tak jak wcześniej.Patrzę na nią i widzę obcą osobę.To nie jest ta Paula, którą pokochałem.A może ona zawsze taka była, tylko udawała?Czuję się jak zero dla niej.
To jest jak z koszulką.Masz swoja ulubioną bluzkę, w której chodzisz cały czas, a gdy nie mas jej na sobie czujesz się nie swobodnie.Masz wrażenie jakby tylko tama jedna leżała na tobie idealnie.Nagle gubisz tą koszulkę.Rodzice kupują ci nową, bo wiedzą, że ty z nią wiązałeś pewne wspomnienie.Kupiłeś ją na pierwszym koncercie idola/idolki.Kiedy już dostajesz tą koszulkę.. zdaje się, że jest taka sama, ale tylko ty dostrzegasz w niej zmiany.
Przestajesz ją lubić i staje się dla ciebie zwykłą bluzką, taką jak wszystkie inne.

Od Autorki:
Czyżby coś się psuło między Dawidem i Paulą? ... i nie chodzi mi teraz o utratę pamięci! :o
Dziękuję za taką dużą ilość komentarzy pod rozdziałami! :D Mam nadzieję, że będzie tak już do końca ;) Ostatnio przybyło kilku czytelników, wiec serdecznie witam na moim blogu! ;D
Ten rozdział jest troszkę dłuższy od poprzednich, więc jestem z tego zadowolona :D
Mam bardzo dobry humor xD
Jutro jadę do Radomia na pokazy lotnicze, będzie ktoś z Was? :D
Dziękuję za dużą aktywność na blogu i do następnego ;*

10 KOMENTARZY = NEXT

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 22

Dawid POV:

Mój spokój przerwał dzwoniący telefon.Niechętnie go odebrałem.Skoro dzwoni Marta to może być coś ważnego.
- Przyjedź do szpitala!Teraz!
- Coś się stało? - zapytałem nie pewnie.Blondynka nie odpowiadało co zaczynało mnie martwić.To trochę nie podobne do niej. - Marta wszystko okej?
Ze słuchawki dochodziły do mnie jakieś szmery rozmów.Może dlatego nie odpowiadała?
- Marta zaczynam się bać - mruknąłem przecierając prawe oko.Chyba się zbyt dobrze nie wyspałem jednak.
- Przyjedź - powiedziała dużo mniej entuzjastycznie niż na samym początku. - Będę czekać przed szpitalem.
- Okej - rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
Założyłem na siebie bordową zapinaną bluzę.Na dworze nie jest już najcieplej.Wyszedłem ze swojego pokoju i od razu zatrzymał mnie głos Dominiki.
- Gdzie idziesz?
- Do szpitala - rzekłem krótko. - Nie wiem kiedy wrócę.
Założyłem czarne blazery na stopy, a na głowę wsunąłem full cap.Dominika podeszła bliżej i uśmiechnęła się smutno.
- To już miesiąc - stwierdziła. - Myślisz, że...
- Marta dzwoniła - przerwałem jej. - Powiedział, żebym przyjechał do szpitala.Może się wybudziła?
- Albo nie ży...
- Nie! - warknąłem.Złapałem za klamkę i nacisnąłem na nią.Drzwi otworzyły się, a ja znalazłem się na korytarzu.Schodziłem smętnie po schodach bawiąc się kluczykami od samochodu.Chciałbym być już na miejscu, ale jednocześnie bardzo się boję.Mam nadzieję, że to co tam usłyszę będzie wesołą wiadomością.
Wsiadłem do auta i jechałem słuchając radia.Przynajmniej próbowałem go słuchać, nie bardzo mnie obchodziło w tym momencie ile stopni jest w cieniu, a ile na słońcu.To jest nie istotne.
Wjechałem na parking i znalazłem wolne miejsce pomiędzy dwoma autami.Nabrałem dużo powietrza, gdy wychodziłem z samochodu.Z daleka wdziałem już Martę, która nerwowo chodzi w kółko.Ten widok wcale mnie nie ucieszył.Minąłem się z jakimiś ludźmi i wreszcie byłem blisko blondynki.
- Co się stało? - zapytałem bez żadnego przywitania.
Marta zatrzymała się odkręcając w moją stronę.Spojrzała na mnie szczęśliwa i smutna jednocześnie.
- Obudziła się! - wykrzyczała podbiegając do mnie.Rzuciła mi się w ramiona mocno tuląc do siebie.Również ją objąłem.Staliśmy szczęśliwi blokując innym przejście.
- Mój Boże!Nawet nie wiesz jak się cieszę! - zawołałem jak małe dziecko, które dostało wymarzony prezent na święta. - Chodź!Chcę ją zobaczyć! - odsunąłem się od Marty i zacząłem wchodzić do szpitala.Zdziwiłem się, gdy przy recepcji Marta złapała mnie za nadgarstek.Była poważna patrząc mi w oczy.
- Co? - ponagliłem ją.
- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć - przyznała.Mocniej zacisnęła dłoń na moim nadgarstku.Westchnąłem.
- Normalnie.
- Ona cie nie zna - powiedziała.Chciało mi się śmiać, ale widząc, że Marta nie żartuje stanąłem zszokowany.
- Jak to mnie nie zna? - zapytałem, dziwiąc się, że powiedziałem to takim spokojnym tonem.Marta miała już łzy w oczach.
- To znaczy nie pamięta ciebie - poprawiła się. - Paula nie pamięta nic z prawie całego roku.
- To co mam zrobić? - jęknąłem bezradnie.Blondynka puściła moją rękę i pokręciła głową.
- Nie wiem.
Prychnąłem.No tak.Przecież Paula nie zapomniała o niej.Ją pamięta doskonale, przecież znają się bardzo długo.Jadąc tu byłem gotowy na wszystko.Dosłownie.Ale coś takiego nawet mi przez myśl nie przeszło.
- Tylko na nią nie naciskaj - ostrzegła mnie Marta. - Lekarze mówili, że pamięć ma jej sama stopniowo powracać.Jeżeli w ogóle kiedyś wróci. - ostatnie zdanie wymówiła trochę nie wyraźnie, ale ja zrozumiałem wszystko.
- CO!? - krzyknąłem, a jakaś pielęgniarka zwróciła nam uwagę.Patrzyłem na Martę nie dowierzając jej słowom. - Proszę, powiedz, że to są jakieś żarty. - zakryłem twarz dłońmi.Głęboko w nie oddychałem przez chwilę.Zabrałem ręce i spuściłem je luźno wzdłuż ciała. - Chodźmy już do niej. - poprosiłem wzdychając.
- Nie staraj się jej przypomnieć kim jesteś, nie rób nic na siłę - poprosiła mnie ostatni raz, gdy przemierzaliśmy blade korytarze.Stojąc przy recepcji miałem odwagę by zmierzyć się ze wzrokiem Pauli, ale po drodze chyba zgubiłem tą pewność.
Zatrzymaliśmy się przed salą dziewczyny, a Marta powiedziała mi, że nikogo tam nie ma i żebym sam wszedł, a ona tu poczeka.Zgodziłem się, a gdy moja dłoń pociągnęła za klamkę poczułem strach.Chciałem stąd uciec, ale wtedy otworzyłem drzwi.Spojrzałem na zagubioną dziewczynę na łóżku i nie wiedziałem co zrobić.Wszedłem do środka bez słowa.Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na stołku przy jej łóżku.
- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytała nie śmiało.
Spojrzałem na nią ze łzami w oczach.Patrzyła na mnie niewinnie.Chciałbym ją przytulić, chociaż tyle.. ale nie mogę.Może się mnie wystraszyć.
- Czemu płaczesz? - zadała kolejne pytanie.
- Chciałbym cofnąć czas - odparłem.Paula popatrzyła na mnie zdziwiona, ale nie wyglądała jakbym zniechęcił ją do rozmowy ze mną.
- Czemu? - dopytała.
- Zakochałem się, w trudnej dziewczynie - wyznałem.Brunetka uśmiechnęła się smutno siedząc na swoim łóżku. - Ale ona mnie nie zna.Od teraz.
- Więc nie siedź tu.Spróbuj z nią porozmawiać - powiedziała.Ona myśli, że mi teraz pomaga.Chce dla mnie dobrze, ale nie zdaje sobie nawet sprawy co czuje.Mam wrażenie, że rozmawiam z obcą osobą.I w pewnym sensie to prawda.
- Jestem Dawid... mówi ci coś to imię? - spojrzałem na nią z nadzieją w oczach.
- A powinno?

Paula POV:

Rozmowa z tym chłopakiem była dziwna.Siedział ze mną prawie godzinę, ale w ogóle się nie uśmiechał.Zachowywał się jakbym mu coś zrobiła.W nie których momentach był dla mnie nie miły.Dużo mówił o tej ''trudnej dziewczynie''.Widząc jego iskierki w oczach, gdy o niej mówił aż się uśmiechałam.Musi ją bardzo kochać.
Zostawił tu swoją bluzę.Długo zastanawiałam się czy pozwoliłby mi ją dotknąć, ale nie powstrzymałam się i wyciągnęłam rękę w stronę krzesła.Miękki materiał znalazł się w moich dłoniach.Inni by mnie uznali za wariatkę gdyby zobaczyli jak w tym momencie wącham jego własność.Pachnie bosko.Bez zastanowienia założyłam bluzę na siebie.
Cały czas widzę jego smutek.Chciałabym mu pomóc.Ta dziewczyna jest dla niego bardzo ważna, czuję to.Jeżeli tylko ona potrafi sprawić aby był szczęśliwy to dlaczego go rani?Nie rozumiem jej.

Od Autorki:
Pisałam ten rozdział i cały czas mi coś nie pasowało więc usuwałam - i tak w kółko.Ciężko mi się nad nim pracowało :( Wszystko jeszcze przedłużył kolega :/
Jest po 1 w nocy i chyba już nikogo nie ma, ale i tak dodam xD Wiem, że jedna osoba cały czas czeka :) Pozdrawiam!
Zapraszam do nowej zakładki - Kącik pomysłów! :D
Dodawajcie się również do obserwatorów :D i uzupełniajcie ankietę jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście! ;D

10 KOMENTARZY = NEXT

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 21

ANKIETA - UZUPEŁNIJ 

,,Pokaże ci, że warto żyć, bo przecież warto."


Marta POV:

Minął miesiąc.Tyle pieprzonego czasu.Nawet nie wyobrażacie sobie przez co teraz przechodzę.Chcielibyście codziennie słyszeć pytania, które tylko odbierają wam siłę?Myślałam, że chociaż nauczyciele będą wyrozumiali.. ale nie.To robi się nie do zniesienia.Miałam nadzieję, że po rozpoczęciu roku szkolnego będzie inaczej.Liczyłam, że dzięki nauce ucieknę od smutnej rzeczywistości.
Jestem zmęczona już tym wszystkim.To życie zaczyna tracić najmniejszy sens.Wszystko stało się rutyną.
Nie pamiętam kiedy ostatnio przespałam całą noc.Przyzwyczaiłam się do budzenia z szybko bijącym sercem.Mimo, że tak jest co noc, nie umiem zapanować nad swoją reakcją.Nigdy nie będzie to dla mnie normalnym odczuciem.Chciałabym wiedzieć dlaczego tak jest.
Wyobraź sobie, że co noc śni się tobie śmierć twojej najlepszej przyjaciółki.Gdy otwieram oczy budząc się z tego koszmaru nadal czuję to spojrzenie pielęgniarki.
Czekam na dzień, w którym Paula się wybudzi i razem będziemy mogły pośmiać się z tego snu.Ten dzień nadejdzie, prawda?
Dzisiaj znowu postanowiłam odwiedzić przyjaciółkę w szpitalu.Rodzice nie pozwalają mi na to za często odkąd zaczęła się szkoła.Rozumieją jakie to dla mnie ważne dlatego ustaliłam wspólnie z nimi, że co drugi dzień mogę zaglądać do szpitala.
Idąc przez te ponure korytarze czułam pustkę.Szeroki uśmiech na twarzy Pauli dla nas wszystkich stał się miłym wspomnieniem.Jeżeli chce przypomnieć sobie widok szczęśliwej przyjaciółki, pozostaje mi tylko oglądanie starych zdjęć.
Chciałam wejść do sali, w której leży Paula, ale powstrzymałam się w ostatnim momencie.Stanęłam cicho w przejściu i obserwowałam wszystko z falą ciepła na sercu.
Odkąd Paula trafiła tutaj Dawid nigdy jej nie odwiedził.I dzisiaj jest ten dzień.Przyszedł tu.Usiadł na stołku przy jej łóżku, ujął jej dłoń i czuwa przy niej.Spogląda na jej nie wyrażającą żadnych emocji twarz.Wreszcie odważył się na przyjście tu.
- Kiedy otworzysz swoje śliczne oczy.. - wyszeptał słabo.On nie mówił tego do mnie, nawet nie wie, że tu jestem. - pokaże ci, że warto żyć, bo przecież warto.
Mam łzy w oczach.Nigdy nie słyszałam takich pięknych słów.Uczucie z jakim to wypowiedział po prostu...wyraża wszystko.Nie da się poczuć tego co.Zdawałoby się, że rodzina w takich chwilach przeżywałaby to najbardziej, ale wystarczy spojrzeć na Dawida.To już nie jest ten sam chłopak co miesiąc temu.Gdy go poznałam był wesoły i cały czas się śmiał.Teraz rozmawiając z nim trzeba uważać na każde słowo.To piękne jak bardzo tęskni za jej oczami - straszne, że ona nigdy nie doceniła, że ma kogoś takiego przy sobie.
Postanowiłam, że zostawię go.Nie chcę psuć tej ciszy, w której on cieszy się jej dotykiem.Ich miłość jest nie czysta, ale silna.

Karolina POV:

Moja mama staje na głowie, żeby Mirek uśmiechnął się chociaż na chwilę, ale to jest nie możliwe.Rozumiem to.Z Paulą nie ma w ogóle kontaktu.Cały czas leży podłączona do tych wszystkich kabli.Lekarze mówią, że to jest tylko kwestia czasu aż jej serce przestanie bić.Udusiłabym własnymi rękami takich ludzi.Jak można powiedzieć komuś prosto w twarz, że jego dziecko nie ma szans na przeżycie?
Jutro Mirek ma jechać do Norwegii załatwić jakieś sprawy związane z jego firmą.Mama boi się o to jak sobie poradzi.Chce jechać z nim i go tam wspierać, ale on się na to nie zgadza.Moja mama i tak go przekona, ma do tego dar.
Gdy mój telefon zaczął dzwonić od razu na niego spojrzałam.Buzia aż mnie zabolała od uśmiechy, gdy zobaczyłam zdjęcie na całym ekranie, a u dołu napisane ,,Daniel''.Szybko chwyciłam telefon i odebrałam.
- Halo?
- Witam panią - powiedział wywołując u mnie tym gęsią skórkę. - Czy ma pani ochotę na spacer?
- Spotkamy się tam gdzie zawsze - zarządziłam.
- To wspaniale.Wszyscy ulotnili się z domu, więc też mam ochotę wyjść - odparł - To będę tam czekać.
- Okej, to do zobaczenia - rozłączyłam się i szybko zaczęłam ogarniać.
Ostatnio zbliżyłam się do Daniela.Zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem.Dyskretnie dopytałam kim dla niego jest Wiktoria i odpowiedź mnie zadowoliła.Jest dla niego dobrą przyjaciółką.

Dawid POV:

Co czuję?Weź swoją ulubioną książkę, której już nigdy potem nie dostaniesz i ją spal.Co czujesz?To jest najgorsze pytanie jakie można mi zadać.Nie umiem określić tego słowami.
Dzisiejsza wizyta w szpitalu była dla mnie okropnie ciężka.Gdy zobaczyłem Paule przykutą do tego łóżka to się popłakałem.Dużo do niej mówiłem, a jej chłodną dłoń cały czas trzymałem w swojej.Wychodząc z sali nie powstrzymałem się i pocałowałem ją w Policzek.Przez mój brzuch przeszło stado motyli.Tęsknię za nią.
Będąc w domu zdziwił mnie brak domowników.Pozapalałem wszędzie światła, gdyż jest już trochę ciemno.Nie jadłem od wczoraj nic, więc chyba powinienem to zrobić.Zjadłem szybko płatki i zamknąłem się w pokoju.
Chwyciłem za gitarę i zacząłem grać.Tylko to pozwala mi uciec chociaż na chwilę od wszystkich przytłaczających myśli.

***

Nie wiem kiedy wczoraj usnąłem.Pamiętam tylko tyle, że leżałem na łóżku zmęczony.Pierwszy raz od dłuższego czasu spałem tak długo,Wstałem koło godziny trzynastej.Jak zwykle darowałem sobie śniadanie i po prostu leżałem pochłonięty w myślach.
Mój spokój przerwał dzwoniący telefon.Niechętnie go odebrałem.Skoro dzwoni Marta to może być coś ważnego.
- Przyjedź do szpitala!Teraz!

Od Autorki:
ŻYJE! xDD I po co było się tak bulwersować?Trzeba czasem trochę czasu ;) 
Uzupełnijcie ankietę, bo to mega ważne.
I więcej już nic nie piszę!Wiem, że niektórzy jeszcze nie śpią tylko dlatego, że czekają na rozdział.Więc już nie przedłużam ;)
Tym razem nie zrobię wyjątku i nie dodam kolejnego rozdziału dopóki nie będzie 10 komentarzy xD
Ps. Krótki - JAK ZAWSZE XD - następny będzie troszeczkę dłuższy, postaram się :)

10 KOMENTARZY = NEXT

Rozdział 20

UPRZEDZAM - ROZDZIAŁ JEST OKROPNY :c

Dawid POV:

- Była twoim lekarstwem, teraz ty zostań jej - słowa Marty mnie zabolały.Ja będąc w szpitalu miałem jej wsparcie, a ona mojego nie ma.Co z tego, że nawet nie miałaby świadomości, że czuwam przy niej?Chociaż nie czułbym się jak świnia.
- Nie przyjdę do szpitala.Zapomnij o tym. -Powiedziałem stanowczo, ocierając twarz rękawem bluzy, żeby pozbyć się mokrych śladów.
Znowu zapadła długa cisza, przy której pływaliśmy w morzu swoich myśli.
- Jeżeli będziesz przeciwstawiał się odwiedzeniu jej w szpitalu to... - spojrzała zawiedziona na swoje buty. - To będziesz czuł do siebie wstręt, kiedy ona już otworzy oczy.
- Skąd wiesz, że ona w ogóle je otworzy!?
Wstałem zszokowany z ławki.Nie wierzę, że to powiedziałem.Nie wierzę.To był impuls, wcale tak nie myślę!
- Już tracisz nadzieję, staczasz się - odparła wstając na nogi.Posłała mi spojrzenie pełne bólu i odwróciła się plecami.Patrzyłem jak odchodzi i cały czas byłem zdumiony.Jestem wściekły na samego siebie.Jak mogłem pozwolić, żeby takie okropne słowa wyszły z moich ust!Jak!?
Muszę odpocząć od tego wszystkiego...
Wróciłem do domu i zastałem tam tylko Daniela.Siedział w kuchni pijąc kawę, a jego głowa zwisała nas telefonem.Słysząc kroki podniósł wzrok i spojrzał na mnie.
- Dawid.. - jęknął widząc, że nadal mam świeczki w oczach.Tak jest od dnia, w którym Paula trafiła do szpitala. - Nie było cie na treningu.Trener jest na ciebie potwornie zły.
- Żeby mnie to jeszcze obchodziło - wzruszyłem ramionami siadając na krześle na przeciwko przyjaciela.
- Wyrzuci cie z drużyny jak nie przyjdziesz jutro na trening - powiedział poważnie.
Kolejny raz wzruszyłem ramionami, a Daniel westchnął ciężko.Okej... wiem, że łatwo ze mną się nie rozmawia, ale ja po prostu nie mam ochoty.I nie będę miał dopóki nie zobaczę Pauli bezpieczną w domu.
-Nie miałem pojęcia, że aż tak ważna dla ciebie jest.
Spojrzałem na niego tylko, nic nie mówiąc.Nie ważne, że zajęło mu to tyle czasu, ale w końcu to zobaczył.
- W pracy też nie byłeś - dodał.
- Nie obchodzi mnie to!

Marta POV:

Od wczorajszej rozmowy z Dawidem bardzo się denerwuję.Nie mogę w ogóle uwierzyć, że ktoś mógł to powiedzieć.Jeżeli jedna osoba straci nadzieję, stracą ją też inni.
Dzisiaj pod salą Pauli siedział z nami Kamil, a godzinę później dołączyła Wiktoria.Najgorsze jest to, że lekarze nic nie mówią poza tym, że ''potrzeba czasu''.Jakby byli na naszym miejscu to by się nie zachowywali jak ludzie bez serca.
Nagle zza drzwi zaczęło dochodzić do naszych uszu pikanie tych wszystkich maszyn.Posłaliśmy sobie przerażone spojrzenia, a Kamil szybko podbiegł do lekarza prosząc o pomoc.To był moment.Nie wiem kiedy to się działo.Do sali wbiegło kilku lekarzy.Wszyscy krzyczeliśmy i płakaliśmy, a pielęgniarki nie pozwalały nam wejść do pomieszczenia, żeby zobaczyć co się dzieje.Ona tam kasłała i trzęsła się.Okropny widok.Proszą o zachowanie spokoju...ale jak można stać spokojnie, gdy ktoś tak bardzo ważny walczy o życie?
To jest znak.Paula żyje, a może po tym wszystkim lekarz wróci i powie, że wszystko wraca do normy?Że jest dobrze.
- Proszę mnie tam wpuścić!To moja córka!
- Niech Pan tu poczeka! - kłóciła się z nim jedna z pielęgniarek. - Nie wolno przeszkadzać!
W takich chwilach Dawid powinien tu być.Jeżeli mu na niej zależy to niech to pokaże, a nie chowa się we własnym cieniu.
- Boję się - jęknęła Sandra, tuląc się do Wiktorii, która również płakała.Kamil pocierał ramię Pani Ewy, która też zdawała się martwić o Paulę.
- Co się dzieje?! - warknął zdenerwowany ojciec dziewczyny.Próbował przedostać się przez dwie panie stojące przy drzwiach od sali.
- Proszę nie utrudniać naszej pracy! - jak na uspokajające słowa to to nie wygląda.
Nagle wszystko umilkło.Starałam się zobaczyć co teraz dzieje się na sali, ale nic nie widziałam.Utrudniały mi to wysokie sylwetki, a łzy w oczach wcale nie pomagały.
- O co chodzi? - zapytałam słabym głosem. - Czemu oni nic nie robią?
Jedna z pielęgniarek odkręciła do tyłu głowę i po chwili wróciła do poprzedniej pozycji.Spojrzała na mnie ze współczuciem.Zaczęłam kręcić głową rozumiejąc co się właśnie dzieje.
- Nie - wyszeptałam.Tata Pauli zsunął się po ścianie w dół.Pani Ewa podeszła do niego i usiadła obok niego na podłodze przytulając go mocno.Spojrzałam na Sandrę, Wiktorię i Kamila, którzy stali zszokowani.
- Przykro mi.
Chętnie wsadziłabym jej pięść do buzi.Krew w żyłach zaczęła mi pulsować.Nie czułam smutku.Czułam złość.
- To nie jest prawda! - wykrzyczałam kopiąc w stojące obok mnie krzesło. - Nie!
- Marta spokojnie...
Upadłam na kolana i zaczęła głośno płakać.Zamknęłam oczy chcąc wydostać się z tego miejsca.Moim ukrytym marzeniem jest cofnięcie się w czasie.Byłabym przy Pauli.Nie pozwoliłabym na popełnienie żadnego głupstwa.Co z tego, że jej już tu nie ma?Ona zawsze będzie przy mnie.Przyjaciółki na zawsze - obiecałyśmy to sobie.Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Straciłam siostrę, którą sobie sama wybrałam.
Nie żyje.

Od Autorki:
Jest mi głupio.Zepsułam cały rozdział :( Miałam bardzo mało czasu na napisanie go dlatego jest też krótki, za co też bardzo przepraszam.
ROZDZIAŁ CAŁY ZAWALIŁAM :(
Nasza główna bohaterka umarła.Co dalej?
Liczę, że znowu będzie taki rozpie*dol na blogu, dzięki czemu po jutrze dodam już rozdział :D
Ankieta po prawej - uzupełnij ;)

10 KOMENTARZY = NEXT

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 19

Przeczytaj notatkę!
Ps. Przepraszam, że rozdziały są takie krótkie :c

Wróciłem z pracy i po prostu czułem jak uchodzą ze mnie resztki siły.Nie wiem co się stało z Paulą.Nie wiem dlaczego.Ale czuję, że to moja wina.Ona leży na szpitalnym łóżku, a ja jestem tutaj, nie wiedząc co ze sobą zrobić.Chcę być przy niej.Chcę wyszeptać do jej ucha jak bardzo ważną osobą jest dla mnie.Już mnie nie obchodzi, czy stracę przyjaciół, czy nie.Niech tylko ona się wybudzi.
Wyobrażacie sobie dziewczynę z masą przygód, które ją czekają, z wieloma planami do zrealizowania i tysiącami marzeń?Wszystko brzmi pięknie.I wtedy... nagle ona mówi temu wszystkiemu stop.Najgorszy koszmar to rzeczywistość.
- Co tam w pracy? - zapytała mnie melodyjnym głosem Julka.
 Zignorowałem ją i poszedłem do salonu.Usiadłem na kanapie i wpatrywałem się ślepo w jakiś punkt za oknem.Wszystkie kolory wyblakły w moich oczach.Całe otoczenie stało się nie jasne, jak szansa na życie dziewczyny, którą kocham.
Nie.Dawid, nie dawaj się ponieść wyobraźni.
Jej pobyt w szpitalu to nic poważnego.
Prawda?
- Co jest? - spojrzałem na Daniela i nie miałem siły by cokolwiek powiedzieć.
Jestem jak ładunek, który może wybuchnąć w każdej chwili.Moje oczy są zaszklone, ale nadal powstrzymuję się, żeby żadna łza nie spłynęła po moim policzku.
- Dawid - Dominika położyła rękę na moim udzie, a po moim ciele przeszły ciarki.Tęsknie za dotykiem Pauli.
- Co z tobą? - zapytała.
- Zadzwońcie do Karli. - rozkazałem, łamiącym głosem.Przerażenie wymalowało się na ich twarzach kiedy usłyszeli mój głos.Bez słowa wybrali numer do blondynki.
- Hej.....nie........dzwonie bo.......gdzie jesteś?w szpitalu?co się stało?............Paula?....o matko....przyjedziesz do nas?.....okej, to do zobaczenia - Daniel odłożył telefon i spojrzał na mnie.Widziałem po nim, że nie chce mi nic mówić.
- I? - zapytałem. - Co ci powiedziała?
- Tylko tyle, że Paula jest w szpitalu.
On kłamie.Czemu on kłamie?Czemu nie chce mi powiedzieć jak jest na prawdę?
- I że przyjedzie do nas za jakieś pół godziny - dodał szybko.
Spuściłem wzrok na podłogę i tak siedziałem.Nie wiem ile.Nie mogłem się pozbierać.Chce wiedzieć co się stało Pauli, a najlepiej to być tam przy niej.Każda minuta zdawała się dla mnie jak wieczność.
- Dawid... - niechętnie spojrzałem na osobę, stojącą na przeciw mnie.Karla patrzyła na mnie jak na czujnik ruchu. - Ona może się nie wybudzić.Nigdy.
Słona łza spłynęła po jej czerwonym policzku, a mnie zakuło serce.Ona nie była w dobrych stosunkach z brunetką, mimo to też się o nią boi.
- Nie mów tak - jęknąłem. - To silna dziewczyna.
- To nie był przypadek - powiedziała, siadając obok mnie.Przeszukała swoją torebkę i wyciągnęła z niej jakąś karteczkę.Podała mi ją, a ja niepewnie wziąłem ją do rąk.

Przepraszam.
Tak będzie najlepiej.

Poznaje to pismo.Znam tylko jedną osobę, która w taki dziwny sposób pisze literkę P, i jest nią Paula.Czytałem słowa na białej i trochę pogiętej kartce, aż coś do mnie dotarło.Serce mało mi nie stanęło.To była próba samobójcza.Ona chciała się zabić, odebrać sobie życie.Nie wybaczę tego sobie już nigdy.Gdy ona przechodzi ciężkie chwile, ja kazałem jej unikać mnie.To moja wina!Gdybym był przy niej do niczego takiego by nie doszło.Nie pozwoliłbym na to.
Boże....Paula, będzie wszystko dobrze.
Obiecuję ci to.
- Kocham ją - powiedziałem, ze łzami w oczach. - Jeżeli się nie wybudzi to...
- Przestań - przerwał mi Daniel. - Wyjdzie z tego.
Nie wiem jak ma się im wszystkim odwdzięczyć.Okazali się dla mnie ogromnym wsparciem.Ich słowa są dla mnie ważne.Wierze w to co powiedzieli.

Marta POV:

Trzeci dzień spędzony na szpitalnym korytarzu.Trzeci dzień na wylewaniu łez.Wszyscy obwiniają się o to całe przykre zdarzenie.Lekarze proszą o zachowanie spokoju.Podobno przez jeszcze jakieś dwa dni będzie w śpiączce.Jeżeli nie wybudzi się po tym czasie to......NIE.Nawet nie chcę o tym tak myśleć.Nie poradzę sobie bez niej.Kocham ją jak siostrę, nad która trzeba cały czas czuwać, bo inaczej zrobi jakieś głupstwo.I to się właśnie stało.Zrobiła coś czego nigdy bym się nie spodziewała.Zawsze mówiła, że chciałaby być blisko swojej mamy, ale to, że może być tam gdzie ona.. to nie możliwe.Cmentarze nie są miejscem dla takiej dziewczyny jak ona.Młodej, pięknej i silnej.Ona nigdy nie poddaje się bez walki.Wierzę, że teraz też tak jest.
Paula połknęła wielka ilość tabletek nasennych.Połowę pojemniczka.To bardzo dużo.W ogóle nie wiem czemu to zrobiła.Czemu nie zwierzyła mi się, że ma problem, z którym sobie nie umie poradzić.I ten problem wygrywa z nią.To nie problem upadł, tylko ona.
Siedzieliśmy kolejne długie godziny na niebieskich krzesłach przed salą, w której jest Paula.Tata dziewczyny i jego kobieta dyskutowali o czymś, a Pani Ewa nie wydawał się tym zadowolona.Sandra siedziała obok mnie ze spuszczoną głową w dół i szklanymi oczami.Od czasu do czasu dołączała do nas też Karolina.Brakowało tu tylko jednej osoby - Dawida.Pomiędzy nim, a Paulą było coś ważnego.Wmawiała mi, że to tylko część planu, ale ja w to nie wierzę.Spędzali ze sobą dużo czasu.Wychodzili na spacery albo zamykali się w pokoju i wygłupiali.Ona może mi powiedzieć wszystko, ale umiem wyczuć kiedy kłamie.Nie znamy się od kilku dni, tylko lat.Dawid powinien tu być.Chociaż.. wiem, że ostatnio zdarzyło się coś co ich oddaliło od siebie.Tylko co?Ona nic mi nie mówi.Zaczyna spychać mnie na dalszy plan.Martwię się o nią.
- Ci którzy udają silnych i mocnych najczęściej ukrywają wszystko w sobie - powiedziałam bezmyślnie i zapadła cisza.Wszyscy spojrzeli na mnie i przez dłuższy czas patrzyli mi w oczy, jakby chcąc nawiązać kontakt wzrokowy.Ich głowy były pochłonięte myślami.Zdali sobie sprawę, że moje słowa są prawdziwe.Ona udawała, łamiąc się się w środku.Teraz tu siedzimy, bo nikt nie reagował, gdy ona była w potrzebie.
- Czasami problem widzimy tam gdzie go nie ma - zaczęła niepewnie Sandra. - Niekiedy wydaje nam się, że jedyną ucieczką od tego jest śmierć.
Wzdrygnęłam się na ostatnie słowo.Ona wie coś czego nie wiem ja, ani nikt inny.Wie dlaczego Paula mogłaby to zrobić.Czuję to.
- Jestem okropnym ojcem - powiedział pan Mirek.Pierwszy raz widzę go w takim stanie.Jego policzki są mokra od słonych łez.Pod oczami ma wory jakby nie spał już któryś dzień z kolei (co chyba jest prawdą), a jego psychika jest coraz słabsza.Pan Mirek zaczyna nie może uwierzyć w postąpienie swojej jedynej córki.
-Niech Pan tak nie mówi.Paula nigdy nie była łatwą osobą, robiąc tą głupotę zapewne nie myślała racjonalnie.Nie może się Pan obwiniać. - zaprzeczyłam od razu. - Jest Pan bardzo dobrym ojcem.. po prostu Pauli ciężko dostrzec te małe rzeczy - dodałam.
Pani Ewa spojrzała na mnie z wdzięcznością, a ja w odpowiedzi posłałam jej smuty uśmiech.
- Muszę się przewietrzyć.
Wstałam z krzesła i poszłam wzdłuż ponurego korytarza.Minęłam recepcję gdzie było całkiem sporo osób, aż wreszcie znalazłam się na świeżym powietrzu.Dzisiaj jest zimno jak na wakacje.Ludzie są poubierani w długie spodnie i bluzy, inaczej by umarzli.
Kocham parki, więc korzystając z tego iż po drugiej stronie ulicy znajduje się taki jeden nie wielki - ruszyłam tam.Przemierzałam drogę wolnym krokiem.Myślałam cały czas o przyjaciółce, nie mogłam wyrzucić tego z głowy.
Podniosłam głowę i ujrzałam jak kilka metrów dalej na ławce siedział Dawid z niebieskimi słuchawkami na uszach.Od razu postanowiłam do niego podejść.Im bliżej byłam tym bardziej widziałam jego podpuchnięte oczy.Zrobiło mi się go szkoda.Paula wiele razy próbowała go prowokować.Chciała go zniszczyć.Kto by pomyślał, że niszcząc siebie.. zniszczyła też jego.
Usiadłam obok niego, a wzrokiem od razu powędrował na mnie.Wymieniliśmy spojrzenia, a serce szeptało mi, że on może w tej chwili cierpieć bardziej niż my wszyscy razem.Jego smutne oczy mówiły wszystko.Żadne słowa nie opisałby to jak on wygląda i jak musi się czuć.To okropne widzieć człowieka w takim stanie i nie móc nic z tym zrobić.
Dawid ściągnął słuchawki i zawiesił je na swoim karku.Cicha melodia wylatywała ze słuchawek.Była smutna i pesymistyczna.
- Codziennie tu przychodzę.Siadam w tym miejscu i....- przerwał zaciągając się głęboko powietrzem.Starał się nie rozkleić, ale jego głos był łamliwy. - Boję się.Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być przy niej.
Przełknął ślinę i oblizał usta.Piosenka dochodząca z jego słuchawek zmieniła się na inną.Brunet przymknął oczy odchylając głowę lekko do tyłu.Ta piosenka musi coś dla niego znaczyć.
Jeżeli będzie kumulował uczucia w sobie to może skończyć nie wiele lepiej niż Paula.Nie mogę go zostawić.Nie mogę zostawić go, bo jestem pewna, że dla Pauli on znaczy wiele.Więcej niż może sobie wyobrazić.
- Byłem zły - jękną, a pojedyncze łzy spłynęły po jego policzkach. - Nie.Byłem zazdrosny.Wyszła z tym facetem z klubu nic o tym mi nie mówiąc.Widziałem!Widziałem wszystko!Rozumiesz to!? - krzyknął.Nagle zgiął się kładąc ręce zgięte w łokciach na kolana.Schował w dłoniach twarz, a jedyne co mogłam słyszeć do jego nerwowy oddech.Dotknęłam jego ramienia, jednak szybko zabrałam rękę gdy się wzdrygnął.Nie chciał być dotykany.Zaczął budować mur między sobą, a całym światem.
- Tańczyli.Bardzo blisko siebie.Przylegali do siebie.On błądził po jej ciele i.. i dotykał ją, a ona, ona nie robiła z tym nic.Nawet podobało jej się to... - opowiadał. - Poczułem się jak śmieć.Dalej tak się czuję.
Nie wiem do czego zmierza opowiadając mi o tym wszystkim, ale skoro mi się zwierza to znaczy, że mi ufa.On potrzebuje się wygadać.
- Gdy byłem w szpitalu dostawałem ataków.Traciłem kontrolę nad sobą.Zżerał mnie ból.. - usiadł prosto i utkwił wzrok w drzewie przed nami. - Nie wiedziałem co się dzieje.Nie wiedziałem nawet gdzie jestem. - zaśmiał się smętnie. - Paula wbiegła na salę, w której byłem.Dookoła mnie byli lekarze, którzy próbowali mnie uspokoić.Ona płakała.Rozumiesz?Płakała z mojego powodu.Nie pozwalałem nikomu się do mnie zbliżyć.Paula usiadła koło mnie na łóżku i mocno przytuliłam mnie do siebie.Wtedy wszystko znikło.Uspokoiłem się i nie czułem jak ból mnie zabija.Ona była takim lekarstwem kojącym mnie. - uniósł lekko kąciki ust ku górze.
Zapadła cisza między nami.Oboje chcieliśmy wszystko poukładać sobie w głowie.Każdy z nas chciał teraz tylko jednego.Tylko głupia nadzieja trzymała nas na nogach.
- Przyjdź jutro do szpitala - poprosiłam.
- Nie - zaprzeczył od razu. - Ona nie chciałaby, żebym tam był.
- Była twoim lekarstwem, teraz ty zostań jej.

Od Autorki:
Taki smutny, no :c
I mam, aby jedną sprawę do Was.Prosicie mnie co nie którzy o szybsze dodawanie rozdziałów.Chcę powiedzieć, że ja dodaję rozdziały ''tak jak mi zagracie''.Jest 10 komentarzy - jest rozdział.Jeżeli chcecie szybciej rozdział to trzeba się troszeczkę wysilić i napisać komentarz.Dla Was to chwila, a dla mnie ogromna motywacja.Jakby każdy komentował od razu po przeczytaniu to rozdziały pojawiały by się co 2-4 dni.WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS! :)
I jeszcze raz przepraszam za te wszystkie krótkie rozdziały, które ostatnio piszę.

10 KOMENTARZY = NEXT

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 18

,,Unikaj mnie''

Stanęliśmy do siebie przodem, a nasze ciała były niebezpiecznie blisko.Nasze wzroki krzyżowały się ze sobą, a czas jakby stanął w miejscu.Szum wody i głosy osób wokół nas słyszałam jak echo w tunelu.
Bałam się powiedzieć cokolwiek.On był na mnie zły, a nie miał powodu.To moja sprawa co robię i z kim.Musiałam to przeżyć, żeby stwierdzić, że nie lubię, gdy jesteśmy daleko od siebie, ale pozornie blisko.
Jego oczy były zawiedzione, gdy ilustrowały moją twarz.Próbowałam go zrozumieć, ale to jest za trudne.Nie ma prawa się na mnie złościć!
- I jak było? - zapytał smętnie.
- Nie wiem o co Ci chodzi - skłamałam.Dominika mi powiedziała co nie co.Ale chce usłyszeć to od niego.Chce usłyszeć jak to mówi.
- Pieprzyłaś się z tym facetem - skrzywił się.
Nie umiem odczytać z jego czekoladowych oczu co czuje.
- Czemu Cie to obchodzi?
 Popatrzył na mnie ze zdumieniem.Widziałam w nim zawahanie i zagubienie.Bił się z myślami.Jego wzrok niespokojnie wpatrywał się w moje oczy.
- Zależy mi na Tobie - powiedział. - Ale Ciebie nie obchodzą moje uczucia - dodał urażony. - Nie wiem czemu liczyłem, że mnie pokochasz.
 Zadziwiłabym Cie mówiąc, że zaprzątasz moje myśli.Nie umiem sobie bez Ciebie poradzić.Dopiero teraz teraz to dostrzegam.Może trochę za późno, ale podobno na miłość nigdy nie jest za późno.
Kocham go.Kocham Dawida.
- Przepraszam - spuściłam głowę i wpatrywałam się w swoje stopy.Czułam na sobie jego rozżalone oczy.Przeze mnie on zaczyna cierpieć.
 Może o to mi chodziło, ale teraz tego nie chcę.Chcę, żeby się uśmiechał.Chcę, żeby w jego oczach znowu można było dostrzec iskierki radości.Nie chcę, żeby chodził przygnębiony.
 Mogę wszystko naprawić jeżeli powiem co tak na prawdę czuję, ale nie jestem jeszcze gotowa.Boję się.
- Kocham Cie.
Pierwszy raz usłyszałam te słowa skierowane do mnie, wychodzące z jego ust.Podniosłam nagle głowę i spojrzałam na niego zaskoczona.Choć wiem co do mnie czuje... nie miałam pojęcia, że powie mi to.Powiedział to przy wszystkich.Słyszeli to wszyscy.Moi przyjaciele i cały Aloha Team.Wszyscy stali przyglądając się nam.
- Wiem, że to dla Ciebie nic nie znaczy, ale chciałem Ci to powiedzieć - przysięgam.Widzę jak łza spływa mu po policzku. - Chcę, żebyś wiedziała jak bardzo ważna jesteś dla mnie.
- Dawid...
- Nie - przerwał mi od razu. - Daje Ci już spokój.Chcę przestać darzyć Cię tym uczuciem, więc mi w tym pomóż.
- Jak? - zapytałam bezmyślnie.
- Unikaj mnie.

***

 Dzień nad jeziorem miał mnie rozluźnić, ale przyniosło odwrotne skutki.Spotkałam Dawida i dowiedziałam się, że próbuje wyrzucić mnie ze swojego życia.To zabolało, ale nie mogłam mu tego pokazać.Nie mogę pokazać mu, że czuję to samo co on.Boję się moich uczuć, ale jednocześnie mam wrażenie jakbym była trzy metry nad niebem.
Dzisiaj podejmuję ostatnią próbę.
 Tabletki nasenne są rozsypane obok mojego łóżka.To będzie dramatyczny moment dla ojca, który zobaczy swoją jedyną córkę nieprzytomną.Oczywiście wszystko upozorowane.
 Od wczoraj nie wychodziłam z pokoju ani na chwilę.Teraz, aby czekać, gdy ktoś zainteresuje się czemu ciągle tu siedzę nie dając znaku życia.Myślę, że próba samobójcza zadziała na rozpad tego chorego związku.

Dawid POV:

 Zawiesiłem plecak na ramieniu, a czarno-białą piłkę chwyciłem do prawej ręki.Dzisiejszy trening był koszmarny.Trenowaliśmy rzuty wolne, a potem podania.Zagraliśmy jeszcze krótki mecz.Na sam koniec trener kazał nam biegać siedem kółek.Chyba miał zły dzień, skoro się tak nad nami znęcał.
 Spojrzałem na godzinę w moim telefonie i westchnąłem głośno.Jest już po dziewiętnastej.Trzy godziny męczyliśmy się na boisku.Nie wierzę, że jutro czeka mnie to samo.
- Siemka chłopaki! - pożegnałem się z kumplami z drużyny.
 Opuściłem budynek szkolny i od razu pomaszerowałem do mojego samochodu.Rzuciłem plecak na siedzenie obok, a chwilę później byłem już w drodze do domu.
 Wziąłem szybki prysznic, zjadłem kolacje i miałem iść spać, ale ktoś zadzwonił do drzwi.Oczywiście wszyscy lenili się w salonie nawet nie myśląc o tym by otworzyć.Wszystko ja.
 - Cześć.. - Laura stanęła w wejściu.Na jej widok od razu szeroko się uśmiechnąłem. - Jest Wrzosek?
Co?On?Od kiedy oni złapali bliższy kontakt!Czy ja o czymś nie wiem?
- Ee...tak - odparłem zmieszany. - Wrzosek! - krzyknąłem, aby mógł mnie usłyszeć.Po chwili podszedł do nas z bananem w ręce.
- Hej Laura - przywitał się wesoło. - Co tam?
- Twoja bluza - wyciągnęła ręce w jego stronę.Nie wiem jakim cudem nie zauważyłem tego w jej dłoniach. - Zapomniałam Ci ją oddać.
- Spoko, nie ma sprawy - uśmiechnął się do niej. - Wejdziesz? - zaproponował.
To jak on na nią patrzy... Do jasnej cholery!Czemu ja nic o tym nie wiedziałem!
- Nie, Magda czeka na mnie.Ale może jutro gdzieś wyjdziemy?
 Okej...Ja też tu jestem.Nie.Nie jestem zazdrosny.Po prostu żadne z nich mi nic nie powiedziało.Jestem zły, ale też ciekawy tego wszystkiego.
- Pewnie, czemu nie. - Zgodził się od razu. - To zadzwonię do Ciebie koło czternastej.
- Będę czekać - promienny uśmiech wymalował się na jej delikatnej buzi. - To do zobaczenia jutro.Pa Dawid.
 Odkręciła się do nas plecami i otworzyła drzwi od swojego mieszkania.Gdy tylko znikła nam z oczu, spojrzałem na przyjaciela, który szczerzył się jak głupi.Miętolił w ręce bluzę, a jego oczy świeciły się z radości.
Odkąd postanowiłem zerwać kontakt z Paulą, wszystko wróciło do normy.Cieszę się, ale bardzo tęsknie za dziewczyną.Często mam ochotę napisać albo zadzwonić do niej, ale odsuwam od siebie szybko te myśli.Staram się o niej zapomnieć.
- Mój drogi przyjacielu, czy zdradzisz mi co właśnie widziałem? - położyłem ręce na moje biodra i patrzyłem na niego z lekko przechyloną głową.
- Ładną dziewczynę - wzruszył ramionami, starając się by wyglądał na obojętnego, ale uśmiech sam cisną się na jego usta.
- Od jak dawna kręcicie? - poruszyłem brwiami w górę i w dół.
- Nie Twoja sprawa Kwiatuś - dźgnął mnie palcem w brzuch i zaśmiał się gardłowo, gdy zobaczył moją zirytowaną minę.
- Kwiatuś? - jęknąłem, przymrużając oczy.
- Mówił coś trener o tym, że mnie i Denego nie było? - zmienił nagle temat.
- Zleje was na kwaśne jabłko jak nie zobaczy was jutro na treningu.
- Serio?
Chętnie wybuchł bym teraz śmiechem, ale on jest taki wystraszony.Nikt nie chce mieć przypału u trenera.To najgorsze co mogłoby być.
- Nie, ale macie się pojawić - wzruszyłem ramionami i odszedłem w stronę swojego pokoju.
- Ciota!

***

Dzisiejszy trening skończył się o trzynastej, więc resztę dnia mamy wolne.Wróciłem do domu jak najszybciej.Odświeżyłem się w mgnieniu oka i wsiadłem w samochód.Dzisiaj zaczynam prace w pubie.Trochę się stresuje, ale przynajmniej znam dwie osoby z mojej zmiany.
Zaparkowałem na jakimś pobliskim parkingu, a chwilę później stałem już przed moją pracą.Wszedłem do środka i ujrzałem jak Oliwia macha do mnie zza lady.To moja koleżanka ze zmiany.Odmachałem jej i poszedłem od razu na zaplecze.Założyłem na siebie czarną koszulkę z logo knajpy, a na biodrach zawiązałem fartuch, również czarny.
- Powycieraj te kufle - poprosiła Oliwia - Zara przyjdzie Przemek to pójdziecie rozładować towar.
Kiwnąłem głową i zacząłem wykonywać jej polecenie.Dziewczyna złapała za notes oraz długopis i poszła przyjmować zamówienia.
Czas leciał szybko.Nawet nie wiem kiedy minęła pierwsza godzina.Z Przemkiem rozładowaliśmy towar, a potem siedzieliśmy za barem.
Nie spodziewałem się, że zobaczę tu Martę.Jednak cieszyłem się, że jest sama.Oby nie przyszła tu Paula.
- Co dla ciebie? - zapytałem, gdy zasiadła na wysokim krzesełku przy barze.
- Dawid? - zdziwiła się. - Co ty tu robisz?
- Pracuję? - powiedziałem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - To co dla ciebie?
- Nic, czekam na Kamila - odparła.
 Postanowiłem nie kontynuować rozmowy z nią.Wydaje się być w porządku i do niej nic nie mam.Lubię ją w sumie, ale to jest w końcu najlepsza przyjaciółka dziewczyny, o której próbuję zapomnieć.
- A co tam u cie...
- Marta! - podbiegł do niej Kamil.Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.Jego wzrok był nie spokojny, kiedy patrzył na blondynkę. - Zmiana planów jedziemy do szpitala..!
 Brunet przeczesał swoje włosy i spojrzał na mnie jakbym zrobił coś okropnego.
- Coś się stało? - zapytała z szeroko otwartymi oczami.
To nie grzeczne, ale nie mogłem przestać słuchać ich rozmowy.
- Paula.....ona....- jego język się plątał, a słowa z trudnością wchodziły z ust.
- Mów!Co z nią! - Marta zerwała się z krzesła i stanęła na nogi.
Moje serce zaczęło bić mocniej, kiedy padło imię brunetki.Boje się.Mój oddech zaczął być nie równy.Moje ręce dygotały.
- Nie wiadomo czy się wybudzi.

Od Autorki:
Trochę krótki, ale myślę, że ciekawy :)
Zapraszam Was na nowego bloga.Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
http://whisper-ms.blogspot.com/

10 KOMENTARZY = NEXT