sobota, 30 maja 2015

Rozdział 6

,,Była sobie mała księżniczka, wredna i rozpieszczona.Lecz ona nigdy nie oceniała książki po okładce, więc Ty też mnie tak nie oceniaj....Nie warto... "

Karolina POV:

     Jestem strasznie podekscytowana!Dzisiaj pierwszy raz wychodzę z nowymi znajomymi z nowej szkoły.Mama chciała mnie dać do tej szkoły co chodzi córka jej faceta.Po długiej rozmowie przekonałam ją, że nie chcę iść do miejsca gdzie panoszą się dzieciaki z bogatych rodzin.Mi też niczego nie brak, jednak domyślam się jak tam może być.Ludzie dzielą się na lepszych i gorszych.Córka faceta mamy zrobiła by wszystko, żeby mnie poniżyć.
-Karolinko, tylko nie wracaj późno.Pamiętaj, że jutro szkoła.-Poprosiła mnie mama, uśmiechnęłam się do niej w geście, że wszystko rozumiem
-Będę gdzieś koło 21.-Powiedziałam zakładając na nogi białe trampki.Nie miałam zamiaru brać kurtki.Wreszcie czuję nadchodzące lato.-Paaaaa!
-Baw się dobrze!-Zawołała za mną rodzicielka, gdy wychodziłam z domu
     Mirek, bo tak kazał mi na siebie mówić, jest bardzo dobrym człowiekiem.Cieszę się, że mama znalazła szczęście u jego boku.Traktuje mnie jak własną córkę, co bardzo mnie cieszy.Dzięki temu niemal od razu poczułam się tutaj jak u siebie.
    Jedyne czego się boję to kolejnego spotkania z jego córką.Wiem, że ona nienawidzi mnie i mojej mamy.Źle się z tym czuję.W końcu nic jej nie zrobiłyśmy, a ona traktuje nas jak śmieci.Przykre.
     Mamy zostać rodziną.Nie wyobrażam sobie, być w takich relacjach z kimkolwiek.
     Im bliżej byłam miejsca spotkania tym większy uśmiech malował się na mojej twarzy.Obawiałam się, że tutaj nie zyskam przyjaciół.Pomyliłam się.
-Ooooo Karla!Już mięliśmy do Ciebie dzwonić!-Wesoły krzyk Daniela z niewielkiej odległości sprawił, że zaczęłam iść szybciej w ich kierunku
     Karla - taką ksywkę otrzymałam od kolegów i koleżanek z klasy....przypadkowo w sumie.Pierwszego dnia w szkole nauczycielka polskiego źle przeczytała moje imię.Od tamtej pory tak wszyscy na mnie mówią.Szkoda, że nie chodzę z Aloha Team'em do klasy.Jestem rok młodsza.
-Cześć!-Przywitałam ich wszystkich z wielkim bananem na twarzy
-Siemka!-Dawid pomachał do mnie siedząc na oparciu ławki, a jego nogi spoczywały na deskach.Schował swój telefon do kieszeni i wyprostował się uśmiechając jak głupi.-To co?Najpierw idziemy coś zjeść?
     Przez entuzjazm z jakim mówił o jedzeniu wszyscy się zaśmialiśmy.Zdążyłam już każdego trochę poznać.Dawid bardzo dużo je.Czasem mówię na niego grubas, a on krzywi się i dumnie odpowiada ,,Gdyby nie jedzenie nie byłoby tego!'' i wskazuje rękoma na siebie.
-To idziemy do Maka..-Zarządziła Dominika, a Dawid wyszczerzył się, wstał z ławki i zaczął iść.
-Ejj....czekaj na nas!-Zawołała za nim Julka

Paula POV:

Ten jeden jedyny raz, okej?Pierwszy i ostatni!
Wyciągnęłam pieniądze ode mnie z pokoju spod łóżka i korzystając z tego iż w jestem w mieszkaniu sama, postanowiłam zrobić coś dobrego.Pierwszy raz od śmierci mamy!
Poszłam do salonu i tam położyłam pieniądze na kanapie pod kocem.
Jestem idiotką, że postanowiłam im oddać to co im zabrałam.....ale chce to wyrównać.
Dawid dał mi swoje wsparcie, gdy siedziałam w rozsypce.Chce się jakoś odwdzięczyć.Może on o tym nie będzie wiedział, ale ważne, że będzie 1:1.
Okej....to teraz spokojnie mogę iść na spotkanie z dziewczyną mojego ojca.Nie rozumiem jak wszyscy łyknęli ten kit, że chce ją przeprosić.Musieli na prawdę zwariować!Ojciec dobrze wie, że jestem przeciwna temu związkowi, więc dlaczego zgodził się, aby poszła na to spotkanie sama?Ufa mi?

***

Już z daleka widziałam sylwetkę tej kobiety.Siedziała na zewnątrz kawiarenki i stukała coś w swoim telefonie.Jak widać nie jest taka zacofana.Mój tata nigdy nie zdecydowałby się na dotykowy telefon.
Zbliżałam się do niej powolnym krokiem.Kiedy byłam już jakieś trzy metry od niej niespodziewanie upadłam.Zwróciłam przy tym na siebie uwagę innych ludzi, którzy spojrzeli na mnie zainteresowani.
-Paula!-Zawołała Ewa zrywając się z miejsca.Podbiegła do mnie i przykucnęła-Nic Ci nie jest?Wszystko dobrze?Możesz wstać?
Zaczęła zasypywać mnie pytaniami odnoście mojego stanu.
-Nie.-Jęknęłam-Nie mam w ogóle czucia w nodze.
Niektórzy wstali od swoich stolików i zebrali się wokół mnie.Super.
-Proszę Pana...!-Kobieta zwróciła się do mężczyzny, który ze skupieniem przyglądał się całemu zdarzeniu-Niech Pan pomoże mi zaprowadzić ją do auta!
Facet bez zastanowienia przyklęknął i starając się nie urazić mojej opuchniętej nogi, szedł tam gdzie prowadziła go Ewa.
Pobyt w szpitalu nie był ciekawy, bardziej bolesny.Okazało się, że złamałam nogę -do przewidzenia.Nastawiali mi kość, a ja mało nie zemdlałam z bólu.Ewa postanowiła, że nie zostawi mnie samej.Mimo kłótni z moim tatą zawiozła mnie do domu.Wydaje mi się, że coś przede mną ukrywa.Pogodzili się?Nie widzę innego wyjaśnienia.Inaczej nie zawiozłaby mnie z własnej woli do taty.
Tata i Ewa siedzieli w kuchni i o czymś dyskutowali.Próbowałam podsłuchać, ale z salonu nic nie słychać.Wstać też nie mogę.Moja noga mi na to nie pozwala.Cholera!
Odpuściłam sobie i postanowiłam skupić się na filmie, który leciał w telewizji........ale nie!Drzwi do domu się otworzyły, a do moich uszu doszły jakieś śmiechy.Patrzyłam zaciekawiona w tamtym kierunku.
-Możecie się zamknąć!-Krzyknęłam zdenerwowana-Próbuję oglądać!
Zdziwiła mnie obecność tego całego Aloha Team'u tutaj w domu, ale po chwili zdałam sobie sprawę, mieszka tu jeszcze córka Ewy.Super ma znajomych...
-Skąd Ty się tutaj wzięłaś?-Zdziwił się Daniel, idąc w moim kierunku...a za nim cała reszta
-Mieszkam tu.-Prychnęłam
-To Wy jesteście......
-Nie!-Przerwałam szybko Dominice-Nigdy nimi nie będziemy.
Wrzosek razem z Julką spojrzeli pytająco na mnie, ale zignorowałam to.
-Co Ci się stało?-Zapytał Dawid zajmując miejsce na kanapie jakieś dziesięć centymetrów ode mnie
Spojrzałam na niego i chciałam powiedzieć, żeby się nie interesował, ale.....
-Przewróciłam się.

***

Próbowałam ich wygonić, ale nie poszli sobie.Mogli by odmaszerować do Karoliny pokoju.Jednak uznali, że nie zostawią poszkodowanej samej.
Rozsiedli się po całym salonie i czują się jak u siebie.Świetnie....
-Dawid.....przesuń się trochę!-Warknęłam, gdyż siedział prawie na mnie
-Tylko się tak nie denerwuj.-Zwiększył odległość między nami-Złość piękności szkodzi.
Prychnęłam biorąc pilota do ręki.Zmieniałam kanały, nie mogąc znaleźć nic ciekawego.Poczułam jak mój brzuch domaga się jedzenia.Nie mogę wstać, więc......
-Taaaaaato!
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Jestem głodna!-Wykrzyczałam jak najgłośniej, mimo to nie raczył nic odpowiedzieć-Taaatoo!!!
-Spokojnie.Coś się stało?-Nagle zjawił się ze spokojnym tonem głosu-Rozmawiałem przez telefon.
-Jestem głodna.-Wyszczerzyłam się
Tata z przyjaznym śmiechem idąc do kuchni zawołał: ,,Pamiętam te czasy!''.Mimo wszystko też się uśmiechnęłam.
Pamiętam jak byłam małą dziewczynką.Siedziałam w salonie i oglądałam bajki.Mama zazwyczaj pracowała w ogródku.Kochała swoje wypielęgnowane kwiaty!Tata zaś siedział w swoim gabinecie pochłonięty pracą.Gdy byłam głodna nie wołałam mamę, tylko tatę.Zawsze przyrządzał mi coś pysznego!
-Gramy w coś?-Zapytała Julka, wyrywając mnie z myśli-Butelka?Karty?
-Butelka!-Zwołali wszyscy zgodnym chórem
-To ja idę p butelkę.
Karolina wstała ze swojego miejsca na fotelu i powędrowała do kuchni.
-Grasz?-Zwrócił się do mnie Dawid
Pokręciłam przecząco głową.
-Nie chce mi się.
-No weeeeź...-Zrobił słodkie oczka z nadzieją, że to mnie przekona-Będziesz tak siedziała?
-Tak.
Kwiatkowski przewrócił oczami i usiadł w kółku.Siedział dosłownie przede mną.W tym czasie do salonu wróciła Karolina z butelką po Pepsi.
-Ja zaczynam!-Oznajmiła
Tata wszedł do salonu i podał mi talerz z kanapkami i kubek ciepłej herbaty.Dawid odwrócił się do mnie z proszącą miną.Zrozumiałam o co chodzi.
-Ale tylko jedną!-Ostrzegłam
Kwiat zgarnął kanapkę i zadowolony wrócił wzrokiem do kręcącej się butelki. 
Grali przez jakieś dwie godziny, a pomysły na pytania i wyzwania im się nie kończyły.Gdybym tylko była w stanie to bym wyszła.Niestety nie mogę.Jestem zdana na ich towarzystwo.

***

 Gra w butelkę już im się znudziła.Teraz włączyli sobie xboxa.Robiłam się już trochę śpiąca, więc położyłam się na kanapie.Oczy same mi się przymykały, gdy nagle poczułam straszny ból w złamanej nodze.Otworzyłam szeroko oczy i ujrzał jak Wrzosek niezdarnie podnosi się z mich nóg.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam!Nie chciałem!
-Uważaj trochę!-Warknęłam wkurzona, powoli ból znikał, ale nie moje zdenerwowanie-Ughh...idiota!
-Ej...on nie zrobił tego specjalnie.-Wtrąciła się Julka
-Zamknij się!-Wycedziłam przez zęby
-Spokojnie.....-Karolina starała się jakoś załagodzić atmosferę-To był wypadek.
Warknęłam i mimo złamanej nogi próbowałam wstać.Gdy już mi się to udało na jednej nodze doskoczyłam do schodów.Zmierzyłam wzrokiem wyzwanie jakim jest wspięcie się na samą górę.
-Pomogę Ci.
Dawid nie czekając na moją odpowiedź podniósł mnie jak pannę młodą i wniósł po schodach.Mówiłam mu, że dam radę, ale on to ignorował.
-Które drzwi?-Zapytał rozglądając się po wielkim korytarzu.
-Te.
Wskazałam ręką na drugie drzwi od końca.
Kwiatkowski zaniósł mnie do samego łóżka.Tam mnie ostrożnie położył i sam zajął na nim miejsce.Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Możesz już iść.
-Nie.-Zaprzeczył-Najpierw powiesz mi czego taka jesteś......
-Jaka?-Utkwiłam wzrok w jego czekoladowych tęczówkach, on również patrzył na mnie z wzajemnym uczuciem - ciekawością.
-Wredna.
-Wredna?A może po prostu nie taka łatwa jak inne..?
Wiedziałam, że moja odpowiedź go nie zadowala.Intensywnie szukał wzrokiem czegoś w moim pokoju.Irytowało mnie to, że tak bardzo interesował się moją osobą.
-To nie jest odpowiedź.-Stwierdził
-Była sobie mała księżniczka, wredna i rozpieszczona.Lecz ona nigdy nie oceniała książki po okładce, więc Ty też mnie tak nie oceniaj....-Spuściłam głowę w dół-Nie warto... 
Nagle do pokoju wszedł tata.Na początku przyglądał się nam, ale już po chwili przybrał wesołą minę.
-Paula, wracasz do domu.

Od Autora:
Ten rozdział też nie jest zbyt długi, przepraszam.
I teraz najważniejsze......
Pamiętacie tą notkę z czwartku?Jeżeli nie to zajrzyjcie do niej :) Będzie kolejny rozdział?
WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS
Ps. Przepraszam za błędy.
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

czwartek, 28 maja 2015

Przeczytaj!

Wasza decyzja!

Teraz jestem chora, więc leże i się nudzę.Mam już połowę rozdziału, ale nie wiem czy pisać dalej to opowiadanie.
Mam wrażenie, że z każdym rozdziałem ktoś przestaje to czytać.
Ja już nie robię tego dla siebie, robię to dla Was.

Rozdział będzie w tą sobotę.
Od tego rozdziału będzie zależało, czy opowiadanie 'No Control' będzie dalej pisane.
Pamiętajcie - to zależy od Was.

Nie będę dalej się wypowiadać :) Po prostu zrobię co do mnie należy - napiszę rozdział - i zobaczę co będzie dalej.

WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS!

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 5

,,Nasza mała tajemnica?''

Wróciłam do domu z Dominiką dopiero godzinę później.Brunetka stwierdziła ,że muszę ochłonąć.Spacer dobrze mi zrobił.Świerze powietrze i przytulny wiaterek odepchnęły ode mnie te wszystkie zadręczające myśli.Jednak ,gdy tylko weszliśmy do salonu mój dużo lepszy humor mnie opuścił.
-Mam do Ciebie jeszcze jedną sprawę.-Poważny ton głosu mojego ojca przeszedł mnie na wylot
-Mianowicie?
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i stojąc za kanapą oparłam się o nią.Spojrzałam wyczekująco na faceta w granatowej koszuli ,a ten zaczął mówić:
-Jutro wyjaśnisz wszystko Ewie i ją przeprosisz.
Spojrzałam na niego wściekła.Krew w moich żyłach wręcz buzowała.Wszyscy uczestnicy tej rozmowy patrzyli to na mnie, to na ojca.
Mam plan!
-Zgoda.Przeproszę ją, ale spotkam się z nią sama.-Postanowiłam warunek
Zdziwienie wymalowało się na wszystkich twarzach.Zmiana?Nie.To nie w moim stylu.
-Emm....Dobrze, to bądź jutro o 16:00 w tej kawiarence ,,Fiona''.-Oznajmił ojciec wstając z kanapy
Wszyscy jak na komendę również się podnieśli.Trochę to śmieszne...
-Dzieciaki mam jeszcze do Was sprawę z tymi pieniędzmi.-Rzekł poważnie, a ja od razu zainteresowałam się ich dalszą rozmową
-Tak.....W następnym tygodniu, w środę wszystko uregulujemy.-Zapewniła Julka
-Dobrze, ale pamiętajcie, że to będzie już ostateczne.Nie chciałbym, robić kłopotów zarówno Wam i sobie.-Uśmiechnął się przyjaźnie w ich stronę
-Ja to bym już dawno ich wywaliła....-Przewróciłam oczami i poszłam do kuchni nalać sobie soku.
Rozmowa o pieniądzach trwała jakieś piętnaście minut.Cholera......upiekło się im, ale też wątpię, że uda im się zdobyć kasę w kilka dni.By musieli nie źle się postarać.

***

-Czy Ty całkiem zwariowałaś?!
Marta nie była zadowolona moim pomysłem, ale wiedziałam, że tak będzie.Nie spodziewałam się wsparcia od niej w tej sprawie.
-Słuchaj....-Westchnęłam, wracając do pozycji siedzącej-Wiesz, że zrobię wszystko.Nie powstrzyma mnie nawet największa siła od zniszczenia tego związku.
-Dobra.....może spróbuję tak..-Przerwała na chwilę, a jej wzrok twardo utkwił na mnie-Gdybyś była zakochana, a ktoś niszczyłby za wszelką cenę Twój związek...to co byś zrobiła?Byś to tak zostawiła?
-A co to ma do rzeczy?-Zmrużyłam brwi, szukając odpowiedzi w jej oczach
-Z miłością nie da się wygrać.
-Głupoty bredzisz.....To nie miłość.To....
-Rozmawiałam z nią.-Przerwała mi.Na jej słowa moje oczy się poszerzyły.Spojrzałam na nią jak na kosmitkę.-Wydaje się być bardzo poukładaną i sympatyczną osobą.
-Po co z nią gadałaś?-Zapytałam, nie ukrywając swojego nie zadowolenia
-Była na zakupach ze swoją córką.Nie wydawały się być jakieś podejrzane.Mogę dać obciąć sobie głowę.....gdybyś dała im szansę, nie żałowałabyś tego.-Jej ręka spoczęła na moim ramieniu.Patrzyłam na pościel i szukałam tam jakiejś odpowiedzi.
-Nie.-Powiedziałam nie jasno-Ta kobieta wszystko zniszczy.Było źle, ale teraz jest jeszcze gorzej.

Dawid POV:

Wszyscy ustaliliśmy, że tym razem nie będziemy prosić rodziców o pieniądze...I tak każde z nas dostaje co miesiąc ''kieszonkowe''.Ostatnio zastanawiałem się nad jakąś pracą.Własne pieniądze zawsze się przydadzą.Trzeba nad tym pomyśleć.Nie mogę też zapomnieć o szkole.Nauka jest dla mnie bardzo ważna.
-Dawid!
Wołanie mojego imienia sprawiło, że niechętnie zatrzymałem się.To jest ostatnia osoba z jaką teraz chciałbym rozmawiać.Gdy dziewczyna do mnie dobiegła, nie zamierzałem się odzywać jak pierwszy.
-Przepraszam.-Spuściła głowę w dół.Wiedziałem, że się denerwuje.Bawiła się nerwowo palcami.
Najchętniej powiedziałbym jej, że nic się nie stało, że wszystko jest okej....ale nie potrafię.Znamy się bardzo długo.Myślałem, że nie jestem jej obojętny.
-Spoko.-Rzuciłem na odczepne i ruszyłem tam gdzie szedłem wcześniej
-Spoko?-Blondynka nagle nabrała pewności siebie i ruszyła za mną-Przepraszam Cie, a nawet nie wiem o co jesteś na mnie taki zły, a potem mówisz mi zwykłe ,,spoko''?!
-Coś jeszcze?Śpieszy mi się....-Pierwszy raz chciałem, żeby już sobie poszła.Pierwszy raz byłem taki zimny wobec niej.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi!
Ze łzami w oczach pobiegła w przeciwną stronę.Chciałem ruszyć za nią, ale nie mogę pokazać, że jestem miękki.Z drugiej strony, serce mi się kruszy, gdy wiem, że ona płacze........i to jeszcze z mojej winy.
Nagle mój telefon zawibrował.Wyciągnąłem go z moich spodenek do kolan i odczytałem wiadomość.

Od: Deny
Czekamy na Ciebie.....Długo jeszcze?

Do: Deny
Jestem za rogiem.

Przyspieszyłem trochę i już po chwili widziałem boisko, na którym stał Wrzosek, Daniel i kilku chłopków z naszej szkoły.Co jakiś czas robimy sobie takie jakby zawody.Gramy w nogę klasa na klasę albo po prostu ustalamy sobie drużyny.Fajna sprawa.

***


Zbliżała się godzina dwunasta w nocy, a Pauli nadal nie było.Nie mamy z nią dobrego kontaktu, ale dziewczyny jak zwykle zaczynały panikować.Martwiły się, choć ona by nawet palcem nie kiwnęła, gdyby, którejś z nich coś się stało.
-Może coś jej się stało?!
-Może ktoś na nią napadł!?
-Może upadła, złamała nogę i leży gdzieś na ulicy!?
Tego nie da się słuchać.Wstałem z kanapy w salonie i bez słowa ruszyłem do swojego pokoju.Miałem nadzieję, że przynajmniej tam zyskam trochę spokoju....ale nie.Dominika podreptała za mną i jęczała, że trzeba szukać brunetki.
-No i po co?-Zmierzyłem ją zdenerwowanym wzrokiem-Nie będę pomagał Wam jej szukać!Ona jest wredna i widzi tylko czubek własnego nosa!
-Dawid, zrozum, że mimo wszystko martwię się o nią razem z Julką.-Herman usiadła koło mnie i zrobiła słodkie oczka-Pójdziesz ze mną poszukać jej?
-Nie!
Wstałem z miejsca i wyszedłem do korytarza.Włożyłem buty i zgarnąłem bluzę z wieszaka.Gdy chwyciłem za klamkę, zatrzymał mnie głos Denego:
-Gdzie idziesz?
-Przejść się.-Odpowiedziałem-Będę za jakąś godzinę.
Nie chcąc zostać zatrzymanym przez przyjaciół szybko wyszedłem za drzwi.Odetchnąłem z ulgą i ruszyłem po woli w stronę schodów.Nie mam pojęcia, gdzie iść, ale świeże powietrze i spokój dobrze mi zrobią.
Chciałem wyjść z budynku, ale były dwa powody, dla których nie mogłem.Po pierwsze ktoś siedział jak zwykle przy recepcji i pilnował porządku, a po drugie dochodzące światło z miejsca, o którym całkowicie zapomniałem, zaciekawiło mnie. 
Po cichu, tak żeby nikt mnie nie usłyszał, otworzyłem drzwi.Stanąłem na pierwszy schodek prowadzący na dół i zrobiłem to co należało.Zamknąłem za sobą drzwi.Nadal zachowując się cicho szedłem w dół.
Już po chwili usłyszałem cichy szloch.Gdy wyjrzałem zza rogu ujrzałem jak jakaś dziewczyna siedzi na podłodze oparta o kanapę i coś przegląda ze łzami w oczach.Niewielki misio spoczywał na jej skrzyżowanych nogach.Przykry widok.
Gdy podszedłem bliżej, zamurowało mnie.Brunetka nie zauważyła mnie, gdyż stałem za nią.Na co dzień jest silną, pewna siebie i pyskatą dziewczyną.W nocy?Gdy zapadł mrok nie wytrzymała.Siedzi skulona i wylewa łzy, który nie potrafi zatamować.Są dla niej ciężarem.Teraz nie może zaprzeczyć, że da się ją złamać.
Nie lubię jej, za to jaka jest....ale widząc ją w takim stanie, nie mogę jej zostawić.
Po woli stanąłem obok niej, a po chwili usiadłem.Brunetka spojrzała na mnie cała mokra od łez.Widziałem w jej oczach ból.Ona była u kresu wytrzymałości.Wiedziałem, że w końcu nie wytrzyma.Nie muszę nawet słuchać tego co ona ma do powiedzenia.Jakaś cząstka mnie wie, że Paula kiedyś odpuści sobie wszystko.
-Proszę...-Jej drżący głos zagłuszył ciszę panującą w pomieszczeniu-Śmiej się, powiedz wszystko.Że mnie nienawidzisz, że cieszysz się z mojego nieszczęścia.....z mojego pecha w życiu.-Kręciła głową i patrzyła na mnie, a łzy spływały po jej twarzy jak wodospad
-Paula....
-Powiedz to!-Podniosła głos, a jej pięść zacisnęła się na pluszowym misiu.Chciałem ją jakoś uspokoić.Nie lubię, gdy dziewczyny płaczą...nawet ona.
Spojrzałem na jej roztrzęsione dłonie, a moją uwagę przykuło pudełko leżące obok brunetki.Wyciągnąłem rękę przed siebie i chwyciłem jedno ze zdjęć.Przyglądałem się fotografii przez dłuższy czas.
Facet z roześmianą twarzą, ramieniem zapewniał bezpieczeństwo swojej rodzinie, zaś kobieta z przyjemnością miała przymknięte oczy.Jej głowa była uchylona do tyłu, aby promienie słońca głaskały jej delikatną cerę.Między nimi stała ona.Dziewczyna, która dziś rujnuje wszystkim życie, a kiedyś biegała po pięknym ogrodzie i bawiła się ze swoją rodziną.
-To moja mama.-Brunetki głos wyrwał mnie z myśli.Paula patrzyła na fotografię i lekko się uśmiechała.
-Jest piękną kobietą.-Przyznałem, ciesząc się iż Paula minimalnie się uspokoiła, a jej głos nie był taki oschły jak zawsze.Był znacznie łagodniejszy i przyjemniejszy.
-Była.
-Ona....?
-Tak.-Przerwała mi szybko-Ale nie chcę o tym rozmawiać.
-Rozumiem, to musi być dla Ciebie ciężkie.-Położyłem dłoń na jej ramieniu, a jej wzrok szybko powędrował na mnie.Jakby bała się, że zaraz stanie się jej krzywda.
-Gdybyś potrzebowała się wygadać albo jakiejkolwiek pomocy to pamiętaj, że zawsze jestem obok.
Jej wzrok złagodniał, stał się delikatny.Nigdy jej takiej nie widziałem.Była zagubiona.Nie wiedziała czego chce.Błądziła wzrokiem szukając odpowiedzi, której nigdy nie znajdzie.Nikt poza nią jej nie udzieli.
-Nie mów o tym nikomu.-Poprosiła spuszczając głowę na swoje palce
-Nasza mała tajemnica?-Zapytałem z uśmiechem.Spojrzała na mnie i odwzajemniła gest.Wiedziałem, że ten uśmiech jest szczery.Chciałbym widzieć taki zawsze.
-Tak.

Paula POV:

Nie umiem wytłumaczyć mojego zachowania.Czułam się jakby ktoś przeją nade mną kontrolę.Brak kontroli.Nie byłam sobą.
A Dawid?On......był inny.Spojrzał na mnie z taką troską jaką kiedyś patrzyła na mnie mama.Ruszyło to mną.To kolejny dowód na to, że każdy czasem się zainteresuje jak ja się czuję.Każdy oprócz ojca.Nie umiem z tym walczyć.Został mi tata, któremu obojętne jest to, czy w ogóle żyję.

Od Autora:
13 komentarzy......wow, bardzo dziękuję! <3 Mam nadzieję, że będzie tak dalej ;)
Dziś rozdział trochę krótszy od poprzednich.Przepraszam, nie miałam w ogóle czasu, aby bardziej go tam jakoś rozpisać.Mimo to myślę, że spodobał się Wam, co? :D
Jak myślicie?Od tej pory zmieni się coś między Dawidem, a Paulą? ;D
Ps.Znacie jakieś książki warte przeczytania?Albo blogi! :D Jeżeli znacie to podajcie tytuły książek.A jeżeli to blog, który polecacie to zostawcie linka ;)
Dziękuję za 13 komentarzy! ♥
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 4

,,Pewnego dnia ktoś przytuli Cie tak mocno ,że wszystkie
 Twoje rozbite kawałki zbiorą się do kupy."

Dawid POV:

Nie potrafię tego zrozumieć.Myślałem ,że jest inna ,a tymczasem zraniła mnie.Tylko skąd wiedziała o moich uczuciach?Nigdy nie dawałem jej takich znaków ,starałem się z tym kryć.Nie wiem co wstąpiło w tą dziewczynę.Muszę odpocząć.Skoro ona znalazła tego jedynego ,to może nie będę tego niszczyć?Odsunę się na bok i dam jej uciec.......I tak między nami niczego nie było.Zawsze byłem dla niej tylko przyjacielem.
Teraz mam większy problem.Pieniądze zniknęły ,a już dziś mamy zapłacić za wynajem mieszkania.Nie wiem co teraz będzie.Nikt z nas nie ma tylu pieniędzy w tym momencie.Jesteśmy już straceni.
Z rękoma pod głową leżałem na łóżku w swoim pokoju i rozmyślałem nad wszystkim.Ściany zdawały się ciekawsze ,a wszystko wokół traciło blask.Nie było takie kolorowe.Gdy byłem małym chłopcem myślałem sobie -'Rodzice tylko tak straszą.Życie nie jest trudne.'.Teraz czasem jedyne o czym marzę to wrócić do rodziców ,do Gorzowa i zapomnieć o wszystkim.Problemów z dnia na dzień jest coraz więcej.Mnożą się jak za pomocą rzuconego czaru.
Błądziłem po całym pomieszczeniu.Wzrokiem zatrzymałem się na instrumencie stojącym w kącie.Z uśmiechem przypomniałem sobie jak brat mi ją podarował.Ta gitara jest w naszej rodzinie ''poprawą humoru''.Tak ją kiedyś nazywaliśmy.Gdy się smuciłem ,mój brat ,Michał ,przychodził do mnie do pokoju i grał mi różne piosenki.Miałem zaledwie osiem lat ,ale pamiętam to jakby było wczoraj.
Ułożyłem sobie gitarę na nogach i oparty o ścianę zacząłem na niej coś grać.Nigdy nie chciałbym być wielką gwiazdą ,mimo to kocham muzykę.To jest niesamowite jakie emocje można przekazać dzięki instrumentowi.Zawsze wspierałem brata w tym co robi ,dalej go wspieram.

Paula POV:

Dobrze jest
Jeżeli w życiu widzisz głębszy sens
Jeżeli robisz coś ze wszystkich sił
Byś dobrze żył

Wyszłam z pokoju i szłam za melodią i głosem.Rozglądałam się po całym mieszkaniu i nic nie dostrzegłam.Myślałam ,że jestem w tu sama.

Dlatego poddaj się
Pragnieniu ,które w Twoim sercu jest
Pokusie odkrywanej raz po raz
Na jakiś czas

Gdy odnalazłam drzwi ,z których wylatywał ten czarujący głos....zatkało mnie.Nie sądziłam ,że on umie śpiewać.Przystanęłam przy zamkniętych drzwiach i przysłuchiwałam się słowom wychodzących z jego ust.

Nasze życie będzie jak poemat
Trzeba tylko znaleźć dobry temat
Trzeba się odnaleźć w każdej chwili
Trzeba być

Słysząc te wysokie dźwięki przymknęłam oczy.Czułam jak się rozpływam.Nie umiem tego opisać.Co ten głos ma w sobie?Coś co odrywa Cię od szarej rzeczywistości...

Tyle jeszcze drogi jest przed nami
Z tym ,że trasę wyznaczymy sami
Po co dalej w miejscy tkwić
Trzeba żyć

Melodia zamilkła ,a zaraz również Dawid.Otworzyłam po woli oczy.Przez chwilę wpatrywałam się w drzwi.Weszłam szybko do kuchni ,gdyż zdałam sobie sprawę ,że on w każdej chwili może z tamtąd wyjść.

***

Plan wcielał się w życie.Sandra działała już według ustalonych punktów.Z tego co wiem moja -mam nadzieję ,że do tego nigdy nie dojdzie- ''siostra'' gdzieś poszła.Teraz jeszcze ,aby czekać na dziewczynę mojego taty.Umówiłam się z nią na godzinę piętnastą ,a tymczasem spóźnia się już dziesięć minut!
Po kolejnych pięciu minutach ujrzałam kobietę jak idzie w moją stronę pośpiesznym krokiem.Nie mogę jej teraz w żaden sposób zniechęcić.
-Dzień dobry.-Przywitałam się ze sztucznym uśmiechem ,ale kobieta tego nie wyczuła
-Dzień dobry.Przepraszam za spóźnienie.Musiałam załatwić coś po drodze i...
-W porządku.-Przerwałam szybko ,czując jak się zaczynam denerwować-Możemy jeszcze zajść teraz do domu?Może tata się z nami wybierze?
-Jasne!-Ucieszyła się .....Ewa?Tak jej na imię ,prawda?

***

Bez pukania weszłyśmy do domu.Przedtem poprosiłam Ewę ,abyśmy weszły tam bardzo cichutko ,aby ''zrobić mu niespodziankę''.Idąc przez wielki salon prosto do kuchni uśmiech sam mi się cisną na twarz.Gdy weszłyśmy do pomieszczenia ,od razu zaczęłam grać.W duszy piszczałam ze szczęścia!Mina Ewy ,gdy zobaczyła mojego tatę całującego się z Sandrą była bezcenna.
-Ty cholerny dupku!-Wrzasnęła załzawiona kobieta-Jak możesz!
Sandra szybko odskoczyła od mojego ojca i po kryjomu puściła mi oczko.Ojciec był nieźle wkurzony ,widać to po nim gołym okiem.
-Ewa...daj mi to wytłumaczyć.-Zaczął się tłumaczyć ,podchodząc do blondynki-To nie było tak.Ona...
-Nie obchodzi mnie to!Z  nami koniec!Rozumiesz!
-Ewa...
Nim się obejrzałam ręka blondynki mocno zderzyła się z policzkiem mojego taty zostawiając na nim czerwony odcisk.Razem z Sandrą przyglądałyśmy się temu z boku i czekałyśmy na dalsze efekty naszego planu.
-Paula postanowiła mnie lepiej poznać specjalnie dla Ciebie!A Ty co?!Puszczasz się na lewo i prawo!-Emocje jakie nad nią panowały były zadziwiające ,aż straszne-Jeszcze dziś wprowadzam się stąd razem z Karolinką!
-A co ze szkołą?-Zapytał ostrożnie ojciec ,masując obolałe miejsce-Przecież nie może opuszczać zajęć.
-O to się nie martw!
Ewa wyszła z domu trzaskając drzwiami.Tata spojrzał na Sandrę i zaczął krzyczeć na nią jak jakiś popapraniec.Nie mogłam siedzieć bezczynie i na to patrzeć.Zaczęłam ją bronić:
-Ona nie jest niczemu winna!Nie musiałeś jej całować!Chyba powinieneś zdawać sobie sprawę z tego ,że jesteś w związku!
-To nie ja ją pocałowałem!-Bronił się zawzięcie tata
-Jasne... sama Ci się do ust przykleiła.-Zakpiłam sobie z niego ,chociaż byłam pewna ,że tak właśnie było-Wysyłasz mnie Bóg wie gdzie ,żeby za wszelką cenę zmienić mnie ,a tymczasem popełniasz wielki błąd krzywdząc kogoś.
Odepchnęłam się rękoma od blatu i przechodząc koło Sandry pociągnęłam ją za nadgarstek ,żeby poszła za mną.Gdy wyszliśmy na zewnątrz i znaleźliśmy się z dala od naszej posiadłości zaczęłam się uśmiechać pod nosem.
-I jak całuje mój tatuś ,co?-Zaśmiałam się ,spoglądając na Sandrę
-Nie najgorzej.-Puściła mi oczko i również się zaśmiała-Ta kobieta nie źle się wnerwiła.Jak myślisz wybaczy mu?
-Coś Ty!Nigdy mu tego nie wybaczy ,a jeżeli to zrobi to jest głupsza niż myślałam.
-Dobra jeszcze się zgadamy jakoś ,ale teraz muszę uciekać.-Przytuliła mnie na pożegnanie-Informuj mnie na bieżąco o tym co się dzieje.
-Jasne ,czeeść.
-Do zobaczenia.-Pomachała mi odchodząc.

***

Dochodziła godzina dwudziesta ,a moich współlokatorów nie było.Nie wszystkich.Dawid krzątał się po kuchni ,a Daniel coś oglądał.Reszty nie ma już od rana.
Pukanie do drzwi nie ustawało ,a chłopaki chyba nie zamierzali się pofatygować by je otworzyć.Wstałam z łóżka w swoim pokoju i podeszłam do drzwi ,a już po chwili ujrzałam twarz tej przesłodzonej blondynki.
-Czego tu szukasz?-Rzuciłam oschle ,patrząc na nią obojętnie
-Przyszłam do Dawida.-Odparła nie pewnie-Jest?
-Słyszałam o tym co zrobiłaś...-Westchnęłam teatralnie ,dziewczyna spojrzała na mnie nie widząc o co mi chodzi-Dawid!Do Ciebie!
Brunet wyjrzał zza framugi.Najpierw spojrzał na mnie ,po chwili jego wzrok spoczywał na blondynce.Widziałam w jego oczach smutek.Ucieszyłam się ,że to dzięki mnie ,ale w tym momencie stałam z obojętną miną.
-Co Ty tu robisz?-Zapytał podchodząc do nas ,zatrzymał się koło mnie i patrzył na Laurę z wyrzutem.Chciałam ich zostawić ,ale strasznie mnie ciekawiło jak potoczy się ich rozmowa.
-Chciałam porozmawiać.
-Rozmawiamy.-Wzruszył ramionami 
-Dlaczego jesteś taki nie miły?
-Zdaje Ci się.Jestem po prostu zmęczony.-Dalej grał obojętnego.Teraz to go podziwiam.Wiem jak naprawdę się czuje.Jest w rozsypce.
-Czym?-Na twarzy Laury wymalowało się zmartwienie
-Tobą.-Powiedział patrząc jej prosto w oczy ,a mnie aż zamurowało.Blondynkę chyba też.Stała nieruchomo i przyglądała się w szoku Dawidowi.-Dajesz mi nadzieje ,a potem pokazujesz jak bardzo masz mnie w dupie.
-O czym Ty mówisz?-Jedna łezka spłynęła po jej policzku robiąc mokry ślad
-Widziałem Cię.Zrobiłaś to specjalnie ,żeby mnie zranić.
Zapadła cisza.On był wściekły i smutny jednocześnie.Ona nic nie rozumiała co się dzieje ,a ja stałam i przyglądałam się im uważnie.Dawid przerwał ciszę jako pierwszy:
-Nie spotykajmy się już więcej.Tak będzie najlepiej.Cześć.
Zamkną jej drzwi przed nosem i udając silnego udał się do kuchni.Wrócił do swojego zajęcia ,a ja weszłam do swojego pokoju i zaczęłam uśmiechać się jak głupia.

***
(kilka dni później)

Wstałam dość wcześnie.Obudziła mnie głośna rozmowa dochodząca podajże z kuchni.Przetarłam twarz i po woli wstałam na nogi.Wchodząc do kuchni od razu wyczułam nie miłą atmosferę.Przysłuchiwałam się ich rozmowie i jednocześnie robiłam sobie śniadanie.Z tego co mówią wywnioskowałam ,że dziś ma przyjść chyba mój tata i rozliczyć się z nimi za dwa miesiące wynajmowania tego mieszkania.I co najlepsze?Nadal nie mają kasy!
Rozległo się pukanie do drzwi ,a Dominika szybko pobiegła je otworzyć.Już po chwili wróciła z moim ojcem.
-Dzień dobry.-Przywitali się wszyscy grzecznie oprócz mnie
Starałam się wyczytać z twarzy mojego ojca jak się czuję.Chcę ,żeby cierpiał.Tak jak ja ,gdy o mnie zapominał mimo mojej obecności.
-Dzień dobry dzieciaki ,chyba wiecie po co przyszedłem?-Spojrzał na moich współlokatorów.Po ich minach wiedziałam ,że są spięci.Że się boją.
-Jak się czujesz tatusiu?Wszystko w porządku?-Zapytałam złośliwie i nie próbowałam tego ukryć
-Z Tobą porozmawiam później.Wiem o wszystkim.
Moje oczy zaczęły przypominać z wielkości złotówki ,a kanapka ,którą właśnie przeżuwałam zaczęła mi utrudniać oddychanie.
-Ale o czym ty mówisz?-Udawałam niewiniątko ,po tym jak już zaczerpnęłam powietrza
-Dobrze wiesz...-Widziałam po jego tonie głosu ,że jest wściekły ,ale nie chce pokazać tego przy tych inteligentach.-A teraz wyjdź ,musimy załatwić formalności.
Zeskoczyłam z blatu i wyszłam z kuchni.Założyłam buty po czym ulotniłam się z tego mieszkania.Zaczynam się obawiać ,że ojciec dowiedział się o tej całej akcji ze ''zdradą''.

***

-Więc o czym chciałeś porozmawiać?-Wyjrzałam przez okno.Czułam jego zimne spojrzenie na moim ciele.Jest wściekły.
-Słyszałem jak dwa dni temu gadałaś z tą dziewczyną co była u nas ostatnio w domu.Wiem o wszystkim.-Zawód w jego głosie ,ból w oczach i twarz mówiąca ''Stawiasz mur między nami'', była ciężka dla mnie.Pierwszy raz od bardzo dawna wiem co to jest poczucie winy.
-Ona nie zastąpi mamy.
-Zdaję sobie z tego sprawę.Wiem ,że Tobie nie jest łatwo odnaleźć się w tym wszystkim ,ale chociaż spróbuj.-Poprosi łagodnie
-Nie.-Rzuciłam stanowczo ,odkręcając się nagle w jego stronę.-Nie mam już rodziny ,rozumiesz!?Kiedy mama umarła, Ty także odszedłeś!-Wyrzuciła to z siebie.-Pamiętasz jaka byłam kiedyś?Grzeczna ,bez problemowa ,sympatyczna....zapomnij o tamtej wersji mnie.To Ty ją zniszczyłeś!-Ta sytuacja mnie coraz bardziej denerwowała.Potrzebuję się rozładować.
-Paula....
-To był ten powód wyrzucenia mnie z domu?!-Zapytałam ,chce znać odpowiedź na wszystkie pytania jakie siedzą mi w głowie odkąd tutaj jestem.
-Co?-Udawał, że nie wie o co chodzi
-Nienawidzę Cie!-Zerwałam się z łóżka w moim pokoju-Nawet teraz nie powiesz mi prawdy!Nie chcesz mnie skrzywdzić?Tylko wiesz co?No to już jest chyba za późno!
Szybko opuściłam pokój.Zakładając buty, czułam jak cała paczka moich współlokatorów mierzy mnie wzrokiem.Czułam się teraz okropnie!Panowały nade mną silne emocje ,a oni to chyba wyczuli.
Wyszłam z domu trzaskając drzwiami.Ruszyłam przed siebie.Nie wiedziałam gdzie teraz pójść.Nie chciałam z nikim rozmawiać.Nie lubię zwierzać się ze swoich problemów ,ale wiem ,że czasem trzeba to zrobić.Inaczej w nich zginiemy.

***

Samotność nie jest mi obca.Lubię sobie posiedzieć i pomyśleć w samotności.Każdy człowiek tego potrzebuje.A może nie?Może tylko ja tak mam?
Nie jestem łatwą dziewczyną ,prawda.Są różne zdania o mnie.Czasem dobre....częściej złe.Mimo to jestem jaka jestem.Nie ma niczego ani nikogo kto mógłby zmienić mnie.Niewykonalne.
-Czasem w życiu są gorsze chwile ,nie zawsze jest kolorowo.
Znany mi głos wyrwał mnie z myśli.Nie odwracałam się.Czekałam aż odpuści sobie rozmowę ze mną i pójdzie.Nie stało się nic z tego co chciałam.Dziewczyna usiadła obok mnie na trawie i tak jak ja, wpatrywała się w taflę wody.
-Słyszeliśmy Twoją rozmowę.-Rzekła przerywając ciszę
Spojrzałam na nią emocjonalnie.Chciałam na nią nakrzyczeć i tym samym rozładować tą adrenalinę buzującą w mojej krwi.Otworzyłam usta ,żeby pierwsze niemiłe słowa wyleciały z mojej buzi ,ale szybko odwróciłam głowę przed siebie.
-Nic nie rozumiesz.-Spuściłam wzrok
-To Twój tata..-Wiedziałam ,że Dominika chce mi ,tylko pomóc ,ale nie chciałam z nią o tym gadać.Z nikim.
-Od dawna nim nie jest.-Westchnęłam ciężko mierząc się z prawdą
-Dlatego taka jesteś?
-Co?-Spojrzałam na nią przymrużając oczy.Wiedziałam do czego zmierza ,ale nie lubię o tym gadać.Ta zmiana zaszła niezauważona.
-Boisz się ,że ktoś Cie kiedyś skrzywdzi.Nie ufasz ludziom ,bo....
-Nie Twoja sprawa!-Przerwałam jej szybko-Jestem taka ,bo to on do tego doprowadził!Miłość dostawałam tylko od mamy!Jego nie ma przy mnie od dawna.-Lekko uniosłam głos
-Pewnego dnia ktoś przytuli Cie tak mocno ,że wszystkie Twoje rozbite kawałki zbiorą się do kupy.

Od Autora:
Czuję ,że Was tracę :(
Ja już nie robię tego tylko dla siebie ,robię to również dla Was.Jestem zadowolona ,że pod poprzednim rozdziałem było 10 komentarzy ,ale smuci mnie jeden fakt.Jest Was o wiele więcej.Wiem to doskonale.Proszę ,aby każdy kto czyta tego bloga komentował rozdziały.To dla mnie niezmiernie ważne!
Po prawej stronie znajduje się ankieta.Proszę ,aby ją wypełnić.
Pamiętacie jeszcze o asku?Jeżeli macie jakieś pytania do mnie lub do bohaterów opowiadania to zapraszam :) --> http://ask.fm/KwiatStory2
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału