sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 3

,,Jedyne co możesz zrobić to wszystko pogorszyć.''

Miałam już wejść do kuchni ,kiedy usłyszałam słowa padające od moich współlokatorów ,które bardzo mnie zainteresowały.
-Pieniądze leżą u mnie w pokoju ,tam gdzie zawsze.-Powiedziała Dominika ,chyba dobrze zapamiętałam jej imię-Tylko błagam ,nie zapomnij zapłacić.Przecież nie chcesz ,żebyśmy mieli kłopoty z właścicielem?
-No dobra ,dobra...luzik.Zapłacę.-A to był podajże Daniel ,jestem świetną uczennicą!
A co by się stało ,gdyby tak pieniądze niespodziewanie znikły?Wywalą ich?Jakieś kary porządkowe?Przekonajmy się.....
Weszłam do kuchni jak gdyby nigdy nic i sprawdziłam co takiego przygotowali na śniadanie.Może i od samego początku zalazłam im za skórę ,ale oni mimo to robiąc śniadanie nigdy nie zapomnieli o mnie.Nawet jak z nimi nie jadłam to zostawiali dla mnie.Nie wiem czemu to robią.Przecież poradzę sobie sama z kromką chleba ,masłem i nożem.
-Tam jest kakao.-Wskazała wzrokiem Dominika
-Nie lubię kakaa ,wolę herbatę.-Wow ,teraz wiedzą o mnie coś czego tata nie zdążył zauważyć żyjąc ze mną pod jednym dachem siedemnaście lat
-Serio?-Zdziwił się Wrzosek-To teraz mamy tu dwie osoby ,których nigdy nie zrozumiem...-Spojrzałam na niego pytająco ,nadal się dziwiąc tym ,że w miarę normalnie z nimi rozmawiam.Chłopak widząc mój wzrok domagający się wyjaśnień ,kontynuował-Dawid też nie lub kakaa.
Spojrzałam z obrzydzeniem na bruneta ,który rzeczywiście jako jedyny ze wszystkich siedzących przy stole miał herbatę zamiast kakaa.
Po zjedzonym posiłku oni się ulotnili ,a ja spokojnie siedziałam.Do szkoły mam na dziesiątą.To taki wielki plus tej budy.
Korzystając z tego ,że już ich nie ma ,przeszukałam ich pokoje.Nie zostawiałam po sobie śladów.Nie chcę ,żeby potem wyszło na jaw iż to moja sprawka.Przeszukując już ostatni pokój miałam nadzieję ,że to właśnie w nim są te cholerne pieniądze.Nie myliłam się.Były w szufladzie schowane w kopertę.Z triumfalnym uśmiechem zabrałam ją i szybko poszłam schować do mojej torby.

***

Marta z ciastkami i sokiem ustawionym na tacce weszła do pokoju ,a nogą zamknęła drzwi.Gdy wszystko już postawiła na biurku ,zaczęłam jej opowiadać.Słuchała uważnie wszystkiego i aż nie mogła uwierzyć w moje słowa.Była tego samego zdania co ja -Nie możliwe ,że tak szybko zapomniał o mojej mamie.Rozmawiałyśmy o tym strasznie długo.Uczucie wściekłości ,które wczoraj cały czas mi towarzyszyło powróciło na nowo.Ono wraca wraz z tematem o tym co dzieje się teraz.Wściekłość się nasila ,a smutek czy ból znika.
-Musimy się ich pozbyć!-Wykrzyczałam zdenerwowana
-Jak?-Spojrzała na mnie ze strachem w oczach.Wie do czego jestem zdolna.Gdy czegoś cholernie pragnę-dostaję to.Jak?Proste.Dążę do celu po trupach.-Proszę ,tylko nie rób niczego głupiego.
-Ooo kochana!Na to nie licz!-Zacisnęłam rękę na poduszce.Cała się trzęsłam i nie potrafiłam nic z tym zrobić.To było jak trzęsienie ziemi ,które zniszczyło wszystko.Ta cała Ewa była trzęsieniem ,a ja ziemią ,która była niewinna ,broniła się z całych sił ,ale przegrywała walkę.
-Paula ,jedyne co możesz zrobić to wszystko pogorszyć.-Odradzała mi Marta.Nie wiedziała co planuję ,mimo to miała już wyrobiony ten instynkt ,który jej nie zawodził.Może i zrobię coś głupiego.Zadziała?Żeby się przekonać ,trzeba najpierw spróbować.
-Jeżeli Ty mi nie pomożesz ,zrobi to ktoś inny!
-Posłuchaj.... Wiesz ,że chcę dla Ciebie dobrze.Staram się Ci pomóc ,ale najlepszym rozwiązaniem teraz będzie przeczekanie.Jeżeli to dla Ciebie zbyt banalne to możesz porozmawiać spokojnie z tata cztery oczy.Powiedz mu jak ta sytuacja wygląda Twoimi oczami.Może ta kobieta nie jest taka zła jak sądzisz?-Jedyna osoba ,na którą mogę liczyć po śmierci mamy bierze stronę ojca.Super!
-Widzę ,że się nie dogadamy.-Wstałam z łóżka i założyłam torbę na ramie-Nie jesteś jedyną ,która może mi pomóc.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć wyszłam i szybko zbiegłam po schodach.Ubrałam buty ,a po chwili znikłam z tej posiadłości.Wolnym krokiem szłam w stronę tego przeklętego miejsca ,które moim domem nazwać nie mogę.Mieszkam w końcu z obcymi ludźmi!
Nogi same mnie prowadziły.Nie kontrolowałam tego ,gdzie się znajduję.Byłam zbyt pochłonięta myślami.Przechodziłam obok jakiegoś parku i nagle w oczy rzuciła mi się ta blondynka z naprzeciwka.Stała z jakimś chłopakiem i zachłannie o czymś rozmawiała.Dopiero po chwili zorientowałam się ,że to chłopak z mojej szkoły.Jest w równoległej klasie ,tylko ,że w 'A'.Nagle mnie olśniło.Wpadłam na genialny plan jak złamać serduszko naszemu miłośnikowi herbaty!
Przeczekałam aż Bartek skończy rozmawiać z tą dziewczyną.Nie powiem... trochę to trwało ,ale warto.Dziewczyna odwróciła się w przeciwną stronę i odeszła ,a ciemnowłosy chłopak ruszył w tylko jemu znanym kierunku.
-Cześć!-Przywitałam się udając miłą i od razu przeszłam do rzeczy-Widziałam ,że rozmawiałeś z....z.....kurczę jej imię kompletnie wyleciało mi z głowy.-Oczywiście się zgrywałam ,plan wchodzi w życie wielkimi krokami
-Z Laurą.-Powiedział to co chciałam usłyszeć
-Tak właśnie.-Westchnęłam-Słuchaj ,wiem ,że ona się Tobie podoba i wiem też co zrobić ,żebyście się ze sobą spotkali..a nawet coś więcej.Randka?
-Zamieniam się w słuch...
-Wiesz ,gdzie jest fontanna?-Zapytałam
-Ta blisko skrzyżowania?-Szczęście ,kumaty chłopak się trafił 
-Tak ,przyjdź tam dziś o 19:00.Resztą się nie martw ,to już moja w tym głowa.-Uśmiechnęłam się wiarygodnie-I ubierz się jakoś elegancko i jakieś kwiaty czy coś też by były w porządku.To ja lecę ,bądź punktualny ,cześć!
Jedno z głowy ,jeszcze 2/3. 


***

Po drodze do domu zrobiłam kartkę ,która miała być 'od Laury' dla Dawida.Weszłam do środka ,a śmiechy z salonu od razu doprowadziły mnie na odbiorcę przesyłki.Ściągnęłam szybko buty i rzuciłam torbę biegnąc do salonu.Odszukałam wzrokiem Dawida ,a gdy zauważył ,że mu się przyglądam wysłał mi pytające spojrzenie.Oby nie charakter pisma ,oby nie charakter pisma!
-To chyba dla Ciebie od niejakiej Laury.
Wskazałam na kartkę ,a brunet z wielkim bananem wyrwał mi list z ręki.Przeczytał i chwilę nad czymś intensywnie myślał.
-Skąd mam mieć pewność ,że to od niej?-Spojrzał na mnie przenikliwie ,a po chwili wszystkie pray oczy przyglądały mi się wyczekująco
-Było przyczepione do drzwi.Z resztą nie obchodzi mnie to.Jak nie wierzysz mi to nie.-Udałam obojętną ,a ofiara pod wpływem mojej gry aktorskiej łyknęła haczyk-I mam prośbę ,możesz mi pożyczyć telefon na minutkę?Muszę zadzwonić do taty ,a niestety swój telefon zostawiłam u przyjaciółki. 
-Zgoda ,ale na chwilę.-Wyciągnął z kieszeni swoje małe ustrojstwo i mi je podał ,a ja zamknęłam się w swoim pokoju i szybko zrobiłam to co było teraz najważniejsze ,a ślady prowadzące na mnie zatarłam.   3/3


Dawid POV:

Teraz już byłem pewny ,że to Laura.Pisałem do niej sms'a z pytaniem czy nasze wyjście nadal aktualne i odpisała ,że 'tak'.Najważniejsze jest to ,że ją zaraz zobaczę!
Znamy się już od dłuższego czasu.Nasze relację są bardziej przyjacielskie ,ale dążę do tego ,aby to było coś więcej.Może ona też coś do mnie czuje ,ale tak jak ja... dusi to w sobie?
Już to sobie zaplanowałem ,wszystko.Najpierw długi spacer w świetle księżyca ,a potem...gdy będziemy już zbliżać się do domu ,wyjawię jej wszystko.Już nie mogę się doczekać jej reakcji!
Nawet się nie obejrzałem ,a już zbliżałem się do miejsca naszego spotkania.Z daleka dostrzegłem dziewczęcą sylwetkę ,wiedziałem ,ze to Laura.Na samą myśl ,że zaraz ujrzę jej słodki uśmiech moje serce zaczęło bić szybciej.Stała do mnie plecami ,więc nie widziała ,że się zbliżam.
Zatrzymałem się w bezruchu i patrzyłem nie dowierzając temu co widzę.Do Laury podszedł jakiś chłopak wręczył jej kwiaty i pocałował.Nie wiem ,czy to był policzek ,czy też usta.To nie było istotne.Nic mi nie mówiła ,ze kogoś ma.Wielki uśmiech zastąpił teraz smutek.Patrzyłem na nich ,a moje serce się kruszyło.Myślałem ,że mam u niej jakieś szanse.
Nie rozumiem jednego.Dlaczego to zrobiła?Dlaczego umówiła się w tym samym czasie ze mną i z nim?Dowiedziała się ,że mi na niej zależy?Chciała mi pokazać w ten sposób ,że nie mam co liczyć na więcej niż przyjaźń?
Nie rozumiem.

***

-Dawid?Już wróciłeś?Co tak szybko?-Zapytała zdumiona Dominika wychodząc z kuchni.Nie odpowiedziałem na jej pytania.Minąłem ją bez słowa i wszedłem do swojego pokoju.
Ledwo zdążyłem siąść na łóżku a do środka wpadła Julka.Uśmiechała się do mnie wesoło ,ale widząc moją minę spoważniała.
-Coś się stało?-Zapytała ostrożnie ,badawczo mi się przyglądając.Usiadła koło mnie i czekała na moje słowa.Byłem w takiej rozsypce ,ze bałem się iż mój głos będzie straszny.-Dawid?
-Myślisz ,że znasz kogoś dobrze ,a tak na prawdę jest to obca osoba.-Zbiłem ją z tropu.Nie musiałem już nic więcej mówić.Zrozumiała ,że tu chodzi o Laurę.-Myślałem ,że ona jest inna.
-Co zrobiła?-Iskierki w jej oczach domagały się szczegółów ,a ja nie miałem nic przeciwko.Potrzebowałem się wygadać i usłyszeć poradę przyjaciółki.
-Poszedłem tam i zastałem ją z jakimś chłopakiem.Przywitali się buziakiem i on wręczył jej kwiaty.To było umyślne.Ona przez to chciała mi coś powiedzieć.Uświadomić ,że nie mam u niej szans.....
-Jeju...na prawdę!?-Rozszerzyła oczy nie wierząc w moje słowa.Sam w to nie wierzę.-Sądzisz ,ze byłaby do tego zdolna?
-Nie wiem.-Przyznałem szczerze-Wiesz dobrze jak strasznie mi na niej zależy.Myślałem ,że ja też nie jestem jej obojętny.-Spuściłem głowę.Ten temat zaczął się robić strasznie ciężki dla mnie.
-Może dziewczyna ,która pokocha Cię ponad wszystko jest bliżej niż sądzisz?-Spojrzała na mnie niepewnie.Tak jakby bała się co zaraz powiem.
-Co masz na myśli?
-Może powinieneś odpuścić sobie bliższe relacje z Laurą?Może ona nie jest tego warta?-Zadawała mi pytania ,na które sam chciałbym znać odpowiedź.-Przemyśl to.
-Dzięki.-Posłałem jej blady uśmiech

Paula POV:

Sądząc po tym jak bardzo przybity wczoraj wrócił Dawid ,mój plan wypalił.Serduszko tego wnerwiającego chłopaka zostało złamane.To jest takie śmieszne ,że aż przykre jak oni wszyscy zaczęli mu współczuć i doradzać w tej sprawie.Moja buzia sama się cieszy ,kiedy widzę jak Dawid krząta się po domu z bladą miną.Nic na to nie poradzę - cieszę się z czyjegoś nieszczęścia.
Sprawa z moim ojcem też nie może przecież czekać.Szybko sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Marty.Zdziwiłam się ,gdy odebrała już po pierwszym sygnale.
-Cześć.-Przywitałam się niewinnie-To jak będzie?Pomożesz mi czy nie mam co na Ciebie liczyć?
-Nie chcę się mieszać w sprawy Twoje i Twojego taty.-Broniła się.Wiedziałam ,ze tak będzie.Nie raz się godziła na moje gierki.Tym razem chodziło o mojego ojca ,a on nie chce rujnować mu życia.
-Poradzę sobie bez Ciebie.-Oznajmiłam obojętnie.-Sandra zgodzi się bez żadnego 'ale'.
-Będziesz tego potem żałować.-Ostrzegła mnie-Nie masz żadnych skrupułów.
-Zadzwonię do Ciebie wieczorem to sobie jeszcze pogadamy ,teraz muszę wszystko załatwić.-Wytłumaczyłam i odkładając telefon usłyszałam jak Marta jeszcze woła:
-Daj sobie spokój!

***

Sandra wysłuchała całego mojego planu.Nie zdziwiłam się ,gdy bez wahania zgodziła się ,aby mi pomóc w tej sprawie.Wiedziałam ,że będę mogła na nią liczyć.Ustaliłyśmy wszystko z najmniejszymi szczegółami.Nie mogę się już doczekać miny mojego ojca ,gdy to zobaczy.Będzie w niezłym szoku!Ten cyrk musi się skończyć rozpadem tego chorego związku!
Po obgadaniu wszystkiego wróciłam do domu z niesamowicie dobrym humorem.Wchodząc do środka od razu zauważyłam panujący chaos i napiętą atmosferę.Chyba domyślam się o co chodzi!Znikły pieniądze?Haha....
-Paula...!-Wołanie mojego imienia z salonu świadczyło tylko o jednym ,podejrzewają mnie.-Chodź tu na chwilę!
Z pokerową twarzą weszłam do pomieszczenia ,w którym siedziała Dominika i Julka ,zaś chłopaki chodzili w kółko i chyba ''czegoś'' szukali.Posłałam pytające spojrzenie Julce i nie czekałam ani chwili ,gdy ta zaczęła mówić.
-Mieliśmy odłożone pieniądze do zapłaty za to mieszkanie ,nie wiesz może gdzie one są?-Zapytała delikatnie ,jakby bała się ,że zaraz na nią naskoczę.
-Nie obchodzą mnie Wasze pieniądze ,jasne?-Parsknęłam szyderczo i ignorując to co do mnie mówią weszłam do swojego pokoju.

Od Autora:
Ujmę może to tak....Mam miliony pomysłów na tego bloga ,ale nie czuję potrzeby realizowania ich.
Przepraszam jeżeli któregoś dnia zakończę bloga nawet bez powodu.Nie widzę już takiego szału w blogowaniu co dawniej.Nie wiem kiedy to się stanie i odejdę stąd  ,od pisania.Nie wiem.Ale na razie jestem i tego się trzymajmy.
Dlaczego Wam mówię o tym wszystkim?Nie chcę ,żebyście potem mięli mi za złe to ,że odchodzę bez wcześniejszego uprzedzenia.
Omijając to....Mam nadzieję ,że rozdział się podobał i że zostaniecie ze mną do końca tego bloga.Wiem ,że sporo Was odeszło.Przykro mi z tego powodu ,ale jest Was osiem może siedem ,to też dużo dla mnie znaczy :D Dziękuję! ♥
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 2

,,Straciłam Was oboje."

Zakupy z Martą zaliczam do udanych.Tatuś myślał ,że nie mam kasy?Niespodzianka.Chyba zapomniał o moim prezencie na siedemnaste urodziny -karta kredytowa.
Wróciłam do domu koło godziny szesnastej.Moich ''kochanych'' współlokatorów na szczęście nie było.Odłożyłam torby do mojego pokoju i z brzuchem domagającym się jedzenia weszłam do kuchni.
Moją uwagę przykuła karteczka przyklejona do lodówki.'Nie roznieś domu' -zaśmiałam się i wyciągnęłam mleko.Mam wielką ochotę na płatki.
Kończąc mój posiłek usłyszałam jak ktoś puka do drzwi.Chcące nie chcąc ,wstałam i poszłam zobaczyć kto tu się dobija.Otworzyłam drzwi ,a moim oczom ukazała się słodka blondyneczka z śnieżnobiałym uśmiechem.  Blee ,rzygam tęczą.
-Omm ,przepraszam myślałam ,że...
-Dobrze trafiłaś.-Przerwałam jej ,nie chcąc słuchać głupich tłumaczeń-Co Cię tu sprowadza?
Nie była pewna czy odpowiadać ,jednak mimo to kontynuowała.Wiedziałam ,że jest trochę zawstydzona.Widać to po niej doskonale.
-Chciałam prosić o trochę cukru.-Wskazała na małą szklaną cukierniczkę ,którą trzymała swoimi drobnymi rączkami
-A czy na drzwiach pisze 'Sklep spożywczy'!?-Widząc jej zmieszana mimikę twarzy kontynuowałam-Nie!Więc idź sępić gdzie indziej!-Zatrzasnęłam drzwi i wróciłam do środka.Jej przestraszona mina bardzo mnie usatysfakcjonowała.Wyglądała jak mała dziewczynka ,która zgubiła się w wielkim centrum handlowym.Bezcenne.
-Słuchaj!-Do domu wbiegł wściekły brunet.-Nie obchodzą mnie Twoje żadne pieprzone humorki.W dupie mam to ,że jesteś córką właściciela!Rozumiesz!?-Wydzierał się na mnie wymachując śmiesznie rękoma-Wszystko widziałem!Masz w tej chwili iść ją przeprosić!
Aaaa to o tą laskę się wściekł?O biedaczek....Nie ma na co liczyć.Prędzej umrę niż powiem jej głupie 'przepraszam'.
-To nie jest żadna fundacja pomagająca potrzebującym.-Mówiłam spokojnym tonem ,żeby tylko wnerwić go bardziej
-Kurwa....-Zacisną pięść na blacie kuchennym-W tej chwili ,rozumiesz!?
-Okej.
-Serio?-Zdziwiony spojrzał na mnie-Przeprosisz ją?-Przyglądał mi się uważnie ,jakby próbował wyhaczyć kłamstwo.Znamy się od wczoraj ,a on już mnie zdążył rozszyfrować?
-Yhym...
Wzięłam cukier i idąc w stronę drzwi krzyknęłam ,że pójdę sama.On mi ,aby odkrzykną ,że mieszka na przeciwko nas.Zapukałam grzecznie do drzwi.Dziewczyna ,gdy mnie zobaczyła ,mina jej od razu zbladła.
-Przyszłam dać Ci ten cuk......ier.-W jednym momencie wszystko ,cały cukier znalazł się na dziewczynie-Ojjj.-Powstrzymywałam się od śmiechu
-Zrobiłaś to specjalnie!-Zawołała z wyrzutem ,a jakaś dziewczyna pojawiła się za nią ze zmartwioną miną-Nie wiem co takiego Ci zrobiłam!Nie wiem!
Ze łzami w oczach znikła za ścianą ,a jej zdenerwowana koleżanka szła w moja stronę.
-Daruj sobie.-Rzuciłam krótko i wróciłam do domu, gdzie został zadowolony brunet myślący ,że właśnie przeprosiłam tamtą biedaczkę.
-Iii...?-Zapytał od razu
-Nie Twoja sprawa.-Powiedziałam.W tym czasie mój telefon zawibrował mi w kieszeni.Wyciągnęłam go i odczytałam wiadomość.

Od: Tata
Dzisiaj o 19:00 kolacja w domu ,bądź punktualnie.

Westchnęłam i ruszyłam w stronę drzwi.Wyszłam bez słowa ,bo co to go obchodzi gdzie idę?Na piechotę to niezły kawałek ,a ja oczywiście samochód mam zaparkowany w garażu...świetnie.

***

Bez pukania weszłam do środka.W końcu to nadal mój dom ,tak?Nic nie zmieni tego faktu.
-Tato!!-Wykrzyczałam na cały ten wielki dom.Odpowiedziałam mi głucha cisz-Tato już jestem!
-Dobrze ,nie musisz tak krzyczeć..-Nagle nie wiadomo skąd pojawił się przede mną-Chodź do jadalni ,chcę Ci kogoś przedstawić.
Udaliśmy się w stronę nakrytego stołu.Dwie osoby ,które stały przy nim ,nie wróżyły nic dobrego.Zaczynam się domyślać o co w tym wszystkim chodzi.
-Paula...to jest Ewa.-Wskazał na kobietę ,fałszywa?-A to Karolina...
Młodsza wersja tej kobiety była na oko bliska mojego wieku.Ta sytuacja robiła się coraz bardziej dziwna.Czekałam tylko na słowa mojego taty ,które dadzą mi pewność ,że moje myśli nie są tylko chorą wyobraźnią.
-Co to ma znaczyć?-Wycedziłam ,zanim zdążył cokolwiek jeszcze powiedzieć-Mamy nie ma z nami rok ,a Ty szukasz nowej laski ,która zrobi Ci ciepły obiadek!?-Uniosłam głos-Wybacz ,ale ja bawić się w to nie będę!
-Nie tym tonem.-Jego spokojny głos był tylko pozorem.Doskonale zdawałam sobie sprawę ,że jest niezadowolony moim zachowaniem
-Czego Ty oczekiwałeś?-Spojrzałam na niego cynicznie-Myślałeś ,że rzucę Ci się w ramiona i podziękuję za wszystko?
-Paula nie masz pięciu lat.Zrozum ,że życie toczy się dalej.-Nienawidzę jego przemądrzałego głosu!
-Myślałam ,że straciłam tylko mamę.-Spojrzałam z bólem w przestrzeń-Straciłam Was oboje.
Zapadła cisza.Wszyscy unikali mojego wzroku.Jedynie ta dziewczyna...Karolina ,patrzyła na mnie ze współczuciem.Rzuciłam im ostatnie wrogie spojrzenie i wyszłam trzaskając drzwiami.
Może to ,że nie miał nade mną kontroli było pretekstem?Chciał się mnie pozbyć ,żeby móc tworzyć rodzinę razem z tamtą kobietą.Ja byłam zbędna.Postanowił mnie wyeliminować.Przepraszam ,jestem twardym graczem.Życie ze mną pod jednym dachem przez tyle lat nic go nie nauczyło.Ja nie odpuszczam bez walki.1:0 -to czas by zremisować.Moja kolej na przesunięcie pionkiem.
Kluczyki do auta zawsze noszę przy sobie ,dlatego bez problemu wyjechałam samochodem z tej posiadłości.Najpierw przybrałam sobie kierunek do Marty ,jednak stwierdziłam ,że to zły pomysł.Ostatecznie wybrałam się do klubu.Jestem tam częstym gościem.Znam wielu pracowników ,z niektórymi się dogaduję ,z innym nie.To chyba normalne.
Wysiadłam z samochodu ,a głośna muzyka niemalże od razu zaatakowała moje uszy.Weszłam do środka dając swobodę moim nogom ,które same prowadziły mnie do baru.Usiadłam na jednym z trzech dużych stołków i czekałam aż ktoś raczy mnie obsłużyć.
-Coś mocnego ,Sandra.
Mimo ,że nie krzyczałam ,a muzyka była głośna ,dziewczyna usłyszała moje słowa.Robiąc drinka cały czas na mnie zerkała ,jakby bała się ,że zaraz ucieknę.
Skąd znam Sandrę?Jak chyba łatwo się domyślić ,ona tu pracuje.Nasza znajomość nawiązała się już prawi pół roku temu.To wtedy zaczęłam taki tryb życia imprezowiczki.Mamy wiele wspólnych tematów i z lekka podobne charaktery.
-Co jest?-Zapytała podsuwając mi drinka
-Ojcowi zachciało bawić się w rodzinkę!-Warknęłam.Sama nie wiem ,czy byłam zła na tą cała sprawę ,czy może na to ,że ona wnika w nie swoje sprawy.Mimo to wiem ,że mogę jej się wygadać.Zawsze tak było ...i jest nadal.
-No co Ty?!-Jej źrenice poszerzyły się do niemożliwych wielkości-Co Ty gadasz!?
-Zaprosił mnie na kolację.Potem mi ją przedstawił ,w dodatku ma córkę.Nieźle się zapowiada...-Westchnęłam ze złością
-Czekaj... jak to zaprosił Cię?-Zdziwienie na jej twarzy rosło z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem.Iskierki w jej oczach domagały się więcej szczegółów.
-Mieszkam z jakimiś idiotami.Postanowił dać mi nauczkę ,zapominając o tym ,że ja bez walki się nie poddaję.Jeszcze postawię na swoim.Potrzebuję ,tylko czasu.-Opowiadałam spokojnie ,nawet za spokojnie
Wypiłam drinka ,a zaraz za tym leciały kolejne.Umiem powiedzieć sobie 'Stop' ,jednak teraz nie czuję takiej potrzeby.Rozmowa szła dalej ,nie liczyłam się już sama ze sobą.Dosiadały się nowe osoby ,dzięki czemu było weselej.Noc jest młoda.

Julka POV:

-Pasowałoby ją obudzić.-Oznajmiła nam Dominika ,psując tymi słowami wszystkim humor.Nagle śniadanie ma gorszy smak.Możliwe?Możliwe.
-Nie ma takiej mowy!-Zaprotestował Dawid ,a wszyscy go poparli
-Poza tym....widzieliście jaka wczoraj wróciła?Nie będzie w stanie pójść do szkoły.-Po słowach Wrzoska Dominika dała sobie spokoju z przekonaniem nas by obudzić tą królewnę.
-Ja się już zbieram.-Rzekł Dawid biorąc ostatniego łyka herbaty po czy wstał od stołu.Zebrał swoje rzeczy i poszedł ubierać buty.
-Dawid....a gdzie Ci się tak śpieszy ,co?-Zapytał Deny takim śmiesznym specyficznym głosem.Bym się zaśmiała ,ale wiem do kogo mu się tak ''śpieszy''.
Może bym nawet polubiła Laurę ,gdyby nie jeden ważny dla mnie fakt.Dawid widzi w niej wszystko czego nie widzi we mnie.To prawda.Jest ładna ,miła ,słodka ,wrażliwa....nigdy nie sądziłam ,że Dawidowi spodoba się taki typ dziewczyny.
Dawid wychylił głowę zza ściany i mogłabym dać sobie urwać głowę... Dawid się zarumienił!
-Oooo bracie!-Zaśmiał się Daniel widocznie też to zauważając-Tylko po drodze dziecka jej nie zrób!
-To już nie Twoja sprawa.-Puścił mu oczko i z łobuzerskim spojrzeniem wyszedł z domu

Dawid POV:

Gdy tylko dzwonek na przerwę dotarł do moich uszu zerwałem się z ławki.Dla kogo przerwa ,dla tego przerwa.Ja już jestem wolny.Mogę spokojnie wracać do domu ,ale najpierw...
-Laura!-Krzyknąłem w stronę blondynki widząc jak właśnie wychodzi z sali chemicznej.Wolnym krokiem odszedłem do dziewczyny ,a moja buzia nie mogła przestać się cieszyć.
-Cześć.-Uśmiechnęła się słodko.Odpłynąłbym w jej oczach ,gdyby nie fakt ,że dziś jest z nią coś nie tak.A gdyby tak połączyć dwa w jedno?
-Widzę ,ze masz dziś zły humorek ,więc może dasz się gdzieś wyciągnąć?-Mówiąc te słowa moje serce biło bardzo mocno.Bałem się odrzucenia ,ale dlaczego?Mamy ze sobą świetny kontakt.Można nawet powiedzieć ,że jesteśmy przyjaciółmi.
-Pewnie ,to siedemnasta może być?Dopiero wtedy będę wolna.-Zaproponowała ,a mi momentalnie kamień spadł z serca
-Jasne!Będę punktualnie!-Obiecując to zaśmiałem się ,dziewczyna również zachichotała.Kwiatkowski ,mieszkacie na przeciwko siebie ,bądź rzesz normalny!-A Ty już skończyłaś lekcje?
-Nie, jeszcze matematyka.
-Chciałem być dobrym chłopakiem i Cie odprowadzić ,ale innym razem się wykażę.To do zobaczenia!-Pożegnałem się i idąc w tył ,przodem do dziewczyny zacząłem się ulatniać
-Do zobaczenia!-Pomachała mi i ruszyła zapewne pod salę matematyczną

Paula POV:

Krzątałam się po mieszkaniu już od ponad godziny.Złość rozwalała mnie od środka.To jak czułam się wczoraj ,gdy dowiedziałam się o tej kobiecie to nic w porównaniu do tego jaka wściekła jestem teraz.Nosi mnie tak odkąd wstałam!Czuję ,że eksploduję jeżeli zaraz się na czymś nie wyżyję.
Muszę coś z tym zrobić ,jakoś temu zapobiec!
Bez dłuższego namysłu chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Marty.
-Cześć ,słuchaj jest sprawa!-Starałam się ,aby nie nakrzyczeć na nią.Jestem wściekła ,ale ona nie jest niczemu winna.Nie będę się na niej wyżywać ,Marta jest dla mnie jak siostra.
-Jeżeli to coś głupiego to na mnie nie licz.-Takie miłe słowa na dzień dobry?Tylko u mojej przyjaciółki
-Ojj nie marudź...-Przewróciłam oczami.-To jak pomożesz mi czy nie?
-Zależy w czym...-Westchnęła ,kochanie ,nawet nie wiesz na co ty się godzisz   
-Świetnie!W takim razie jutro po szkole u Ciebie!

Od Autora:
Jeeeej ,mamy drugi rozdział!Chyba Karla to postać ,na którą czekaliście najbardziej ,hmmm?Z każdym rozdziałem coraz więcej problemów......a to dopiero dwa rozdziały ,więc oby nasz bohaterka tak nie rozrabiała xD
Rozdziały będą zawsze takiej długość ,czasem może trochę dłuższe ,a czasem krótsze jeżeli moja wena ucieknie - do tego nam daleko ,jak na razie :D
Jestem niesamowicie zaskoczona.Mimo ,że blog 'Nie poddaję się ,wciąż walczę!' został zakończony to dziennie przybywa po 200 wyświetleń.To dało mi do myślenia.Skoro jest jeszcze kilka osób ,które to czytają i są gdzieś tam może w połowie ,a może zaczynają dopiero.....to może nie rozczarowujmy ich zakończeniem?O co kobieto Ci chodzi!Już mówię.Zastanawiam się nad jednym ,może dwoma rozdziałami bonusowymi ,żeby poprawić to zakończenie.Przyznam ,ze nie podoba mi si ani trochę.
Już ta notka chyba jest trochę długa ,więc to na tyle...Zapraszam jeszcze na aska! :D
Bądźcie moją motywacją! ♥
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 1

,,Trzymajmy ją na dystans''

     Podjechaliśmy pod mieszkania dla dzieciaków ,które mają daleko do szkoły.Nie rozumiem.Po co tu przyjechaliśmy?Myśli ,że jak mnie tutaj zostawi z tymi ludźmi to mnie ukara?Bzdura.Jestem silną dziewczyną.Nie dam tam sobą pomiatać.Ojciec nie daje sobie ze mną rady?Proszę Was....Mam 17 lat.Dawno przeszłam okres buntowniczy.Teraz to co innego.Jestem wredna ,taki charakterek.Bardzo przepraszam ludzi ,którzy myślą ,że się zmienię.Jestem miła tylko dla tych ,którzy są tego warci.A więc dlaczego nie jesteś miła dla swojego ojca?Proste.Od śmierci mamy nie poświęca mi już tyle czasu co kiedyś.Jest inny.''Zapracowany''.Chciałabym ,żeby było tak jak kiedyś.Tata,mama i ja.Byliśmy szczęśliwą rodziną ,godną naśladowania.Niestety czasu cofnąć się nie da.Wiem ,że mama jest przy mnie, mimo ,że nie ma jej tutaj.Chciałaby mieć pewnie lepszą córkę.To nie była tylko moja mama ,to była też moja przyjaciółka.Strasznie za nią tęsknie.
     Pieniądze szczęścia nie dają.Coś w tym jest.Jesteśmy bogaci.I co z tego?Nie jesteśmy szczęśliwi ,ale pieniądze pozwalają nam na wiele.Gdy była mama co weekend się gdzieś wybieraliśmy ,a teraz? ''Nie mam czasu ,może następnym razem.''.To już prawie rok!Kiedy będzie ten następny raz?Za miesiąc?Rok?Nigdy?
-Nie wiem co Ty chcesz tym osiągnąć.-Mruknęłam złośliwie pod nosem
-Dom stoi dla ciebie otworem.Możesz przychodzić ,kiedy tylko chcesz ,ale mieszkać będziesz tu.Musisz dostać jakąś nauczkę za swoje czyny.-Popatrzył na mnie z żalem
Wielkie mi halo.Wróciłam do domu z imprezy pijana i już będzie udawał opiekuńczego tatusia.Gdzie był jak potrzebowałam go najbardziej?No przecież ,że w pracy.Mnie kompletnie olał.Śmierć mamy również nie była dla mnie łatwa.A on co?Schował głowę w papierach ,a mnie miał gdzieś.
-Dziękuję.-Włożyłam w to jedno słowo cały swój jad
     Mój tato jest właścicielem całego tego przeklętego miejsca.Nie musiał się ,więc nikogo prosić o to by mnie tu przyjęli.Po prostu wybrał ludzi ,gdzie mają wolne miejsce w swoim mieszkaniu i mnie tam umieścił.Oni podobno wiedzą już ,że mają mieć nową współlokatorkę.Ciekawe co tatulek jeszcze na mnie im nagadał.
     Weszliśmy do holu i od razu zauważyłam kilka młodych twarzy.Na oko są ode mnie starsi.Nic nie jest wykluczone.Tata podszedł do pani ,która siedziała za jakąś wysoką ladą i wziął od niej kluczyk.
-Trzymaj.-Podał mi go-Idź pod ten numer ,a ja jeszcze zamienię kilka słów z opiekunami.
-Nie wniosę sama tych walizek!-Oburzyłam się
-Dobrze.W takim razie po prostu tam idź.-Rozkazał zdenerwowany moim zachowaniem
     Porozmawiać z opiekunami?Po co?Będą co pięć minut sprawdzać czy jestem grzeczna?Nie mam już pięciu lat!To miejsce przypomina mi taką....na przykład bursę szkolną ,tylko ,że to miejsce jest wiele bardziej luksusywne.Są opiekunowie ,którzy zmieniają się ,aby nie siedzieć tu 24h na dobę.Moim zdaniem to przesada ,że muszą tu siedzieć i pilnować porządku nawet  w nocy.Miłym plusem tego miejsca jest kilka atrakcji.Schodami w dół można znaleźć się w takim miejscu luzu. Kręgle,basen,bilard,mała salka kinowa -około 10 miejsc ,ale to zawsze coś.
     Trafiłam do pokoju 105 na drugim piętrze.Pierwsze wrażenie było fajne.Na szczęście w tym momencie nie było moich ''kochanych'' współlokatorów.Rozejrzałam się po całym mieszkaniu i wyglądało na bardzo zadbane.Pozwoliłam sobie również wejść do pokojów osób ,które będą musiały mnie znosić przez czas nieokreślony.
-I jak?-Podskoczyłam na dźwięk głosu mojego taty.Nie spodziewałam się ,że tu zaraz wejdzie.
-Mało zawału przez Ciebie nie dostałam!-Zawołałam oburzona
-A podoba się tutaj Tobie?-Powtórzył swoje pytanie w innej formie-Jeżeli coś jest nie tak to zmie...
-Jest w porządku.-Zapewniłam ze sztucznym uśmiechem-A co z kasą?
-Spokojnie ,o to się nie musisz bać.-Uśmiechnął się tajemnico ,ale o nic nie pytałam.I tak sam zaraz wszystko powie-Od dziś będziesz dostawała kieszonkowe jak każda nastolatka.-Wypowiedział każde słowo z wielką dumą
-Żartujesz sobie!?-Wykrzyczałam-Dasz mi 50 złoty na miesiąc?Myślisz ,że to starczy?Skoro będę tutaj mieszkać z innymi to muszę też się dokładać do.....
     Kuźwa ,do czego?Przecież za nic tu nie płacą ,a żarcie dostają.Są tu kucharki ,które swoja drogą całkiem nie źle gotują.Miałam już kilka razy okazję ,aby coś tutaj przekąsić.
-150 złoty.-Podwyższył trochę stawkę
-200.-Negocjowałam
-Zgoda.-Uległ szybciej niż myślałam.Zawsze ciągnęło to się do co najmniej godziny.Miłe zaskoczenie z jego strony.
-Too.... możesz już sobie iść.-Nie chciałam go wyganiać ,ale nie miałam ochoty dłużej udawać miłej.Udawać?Nie udawałam.Nawet nie byłam miła.
-Tak.Muszę jeszcze porozmawiać z Panią Olgą.-I po co mi to mówisz?-Aa... trzymaj.-Wyciągnął z portfela pieniądze i mi je podał.Zdążyłam powiedzieć zwykłe 'Dzięki' ,a on znikł za drzwiami.
     Wstawiłam szybko swoje walizki do pustego pokoju ,który chyba od teraz przez jakiś czas będzie należał do mnie.

***

     Miały godziny ,a ja nadal siedziałam sama w tym przeklętym miejscu.Z jednej strony dobrze ,zaś z drugiej źle.Nie uśmiecha mi się też mieszkanie z tymi osobami.Mogę ich poznać ,racja.Nie zmienia to faktu ,że oni są mi kompletnie obcy.Tata jeszcze zmieni zdanie.Prędzej czy później ,zabierze mnie stąd.Przecież jestem świetną aktorką.Grałam przed nim osobę obojętną.Udaje ,że mnie nie boli to ,że ma mnie w dupie ,za przeproszeniem.I co?Zwątpisz ,że kiepsko gram?
     Śmiechy spod drzwi dotarły aż do mnie.Fuck!Zaraz tu wejdą.Wzięłam moją gorącą herbatę i przeszłam do salonu.Włączyłam cokolwiek w telewizji i zaczęłam to oglądać.
-Siema!-Zawołał czyjś głos ,omm przepraszam ,to było do mnie?-Ty jesteś tą córką właściciela?
-Nie mówcie do mnie ,nie patrzcie na mnie ,zachowujcie się jak by mnie tu nie było!-Wycedziłam przez zęby-Nie szukam nowych znajomości!
     Wstałam z kanapy i minęłam ich wszystkich zdziwione twarze.Weszłam do ''mojego pokoju'' i odruchowo złapałam za telefon.Wybrałam numer do mojej przyjaciółki.Wiem ,że jej będę mogła się wygadać.
-Halo?-Miała zaspany głos.Przepraszam bardzo ,która jest w takim razie godzina?
-Słuchaj..-Tak ,bez żądnego 'cześć'-Jestem tu od kilku godzin.Dopiero co ich zobaczyłam ,a już mnie irytują!Jestem tu zbędna!Góra cztery dni i tatuś zobaczy ,że jestem tu źle traktowana.-Zaśmiałam się złośliwie
-Co ty znowu kombinujesz?-Od razu się rozbudziła-Paula ,obiecałaś mi coś.
-Oj ,zluzuj.-Przewróciłam oczami-Chyba sobie nie myślisz ,że tak to zostawię...
-Nic nie rób bez przedyskutowania tego ze mną ,jasne?-Ten jej nadopiekuńczy głos ,nienawidzę tego
-Zastanowię się jeszcze.-Rzuciłam na odczepne-Jutro mamy niedzielę ,co powiesz na jakąś imprezę?Może zakupy?-Zaproponowałam
-Zdzwonimy się jeszcze ,a teraz sorry ,kończę ,jestem śpiąca.-Szybko się rozłączyła.
     Rzuciłam telefon na łóżko ,a po chwili sama na nim wylądowałam.Nie wiem co dziś takiego robiłam ,ale jestem wykończona.

Dominika POV:

-Słyszeliście ją?-Szepnął zdumiony Dawid-Co za tupet!
-Dajcie jej spokój ,może ma gorszy dzień.-Wstawiła się Julka
-Jasne....-Prychnął Deny ,kierując się w stronę kuchni-Lepiej trzymać się od niej z daleka ,jeszcze narobi nam problemów z właścicielem.
     W sumie ma rację.Stracimy jeszcze to mieszkanie.To by była dla nas największa strata.I tak wisimy kasę za poprzedni miesiąc.Do piątku musimy uregulować rachunki.Nie potrzebne nam nieprzyjemne sytuacje.Niech tylko ta dziewczyna nic nie namiesza.
-Wołamy ją na kolacje czy...
-Nie!-Przerwał Dawid Wrzoskowi-Nie będę jadł i patrzył na nią jednocześnie!
-Kto powiedział ,że musisz na nią patrzeć?-Zapytałam-Ale masz trochę racji.Trzymajmy ją na dystans.
     Drzwi od pokoju brunetki otworzyły się ,a już po chwili ujrzeliśmy jej pokerową twarz.Przeszła obojętnie przez salon i weszła do kuchni.Siedzieliśmy w ciszy.Słuchaliśmy co dzieje się za ścianą.Jest tam jeszcze Daniel.Tłuczenie szkła ,a potem złośliwy śmiech dziewczyny doprowadził mnie do strachu.Co ona tam wyrabia?!
-Przepraszam ,niechcący.-Wysyczała dumna swoich czynów
-Słuchaj!-Daniel się zdenerwował-Nie obchodzi mnie ,że jesteś tą cholerną córką właściciela!Mogłabyś trochę przystopować!Wtargnęłaś tu i pokazujesz nam woje jebane humorki!Idź wyżywać się gdzie indziej!-Ostro
     Szybko poszliśmy do kuchni ,żeby nie nawiązała się jeszcze większa kłótnia.Ale chyba i na to już za późno.
-Uspokójcie się.-Wtrąciłam-Zaraz przyjdzie tu opiekunka i będziemy mieli wszyscy przesrane.
-Nie obchodzi mnie to!-Warknęła brunetka-Myślicie ,że to jest moja najgorsza strona?Pomyłka.Urządzę  Wam piekło.-Zaśmiała się podejrzliwie-Myślicie ,że dlaczego tatuś mnie tu zostawił?Brak kontroli.
     Z takimi słowami nas pozostawiła.Wyszła.Patrzyliśmy na siebie z tysiącem emocji.Nie wiem do czego ta dziewczyna jest zdolna.Ten dziwny błysk w jej oku.To nie jest normalne.

Od Autora:
Więc...mamy pierwszy rozdział!Jestem strasznie ciekawa Waszych opinii! :D I jeszcze tak przy okazji...Bardzo dziękuję za te komentarze po Prologiem i Bohaterami ♥
Niektórzy z Was pewnie wiedzą co się stało z dalszymi rozdziałami ,niektórzy nie ..ale spokojnie.Może i to mnie mega zniechęciło do pisania ,mimo to nie odpuszczę sobie.
Nie poddaję się ,wciąż walczę! ,tak?Sami mi to powtarzaliście :')
Dobrze ,żeby już nie przedłużać ;) Serdecznie zapraszam do komentowania.Nie chcę tego ukrywać tak jak w poprzednim blogu ,bo komentarze to coś najbardziej motywującego do dalszego działania :)
Zapraszam na aska -> http://ask.fm/KwiatStory2
I standardowo......
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału