sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 11

,,Jesteśmy jak Wenus i Mars."

Od tamtej pory nie wychodziłam już nigdzie z Aloha Team'em.Nie chcę, żeby pomyśleli, że ich lubię.Dziewczyny próbowały mnie nie raz namówić, ale odmawiałam.
Julka jest dla mnie trochę oschła.Nie wiem co jej zrobiłam.Tak na prawdę od samego początku najbardziej wnerwiałam chłopaków.Jej zachowanie jest dziwne.Siedzi normalnie ze mną gada, przychodzą chłopaki, a ona staje się dla mnie wredna.
Czyżby brała ode mnie lekcje ''dobrego zachowania"?
Z Sandrą widziałam się wczoraj i obgadałyśmy jak będzie wyglądać to przypadkowe spotkanie z tym facetem jej siostry.Trochę się stresuję.On wygląda na trochę groźnego.
Strój Pauli.
-Paula!Ja już wychodzę!
Po chwili usłyszałam jak drzwi od domu otwierają się, a potem znowu zamykają.Gdy spojrzałam na zegarek dostrzegłam, że jest już 9:30.Wstałam z krzesła w kuchni i poszłam do korytarza.Poprawiłam ręką włosy, a po chwili przewiesiłam sobie przez ramię czarną mała torebkę.
Wreszcie zakończenie roku!
Nie mam jeszcze żadnych planów jak spędzić te wakacje, ale wiem, że tata i Ewa coś planują.Jestem ciekawa gdzie chcą nas zabrać.
W dodatku teraz mam jeszcze przez tydzień wolny dom od ciągłego upominania mnie.Jak mam się zachowywać, a jak nie....
Dzisiaj chyba namówię Martę i Sandrę, aby do mnie wpadły.Tak, to dobry pomysł.


***

-No Marta.....kochanie!Słońce Ty moje!
-Skończ, bo stracisz zęby.-Ostrzegła mnie przyjaciółka i dźgnęła palcem w brzuch.Spojrzałam na nią z miną zbitego psa.Blondynka przewróciła oczami i usiadła na ławce przed szkołą, wiec zrobiłam to samo.
Ten apel na zakończenie roku był wyjątkowo długi.Powinni się jakoś streszczać!Kogo obchodzi gadka nauczycieli na temat bezpieczeństwa?Jesteśmy już na tyle duzi, że każdy sam zadba o siebie.
-Okej...widzę, że coś nie w sosie jesteś.-Stwierdziłam pewna tego co mówię.Marta spojrzała na mnie oczami przepełnionymi smutkiem.
-Zdaje Ci się.-Próbowała odwlec od tematu.-Ty za to jesteś jakaś inna ostatnio.Nie wiem o czymś?
Zrobiła się tak podejrzliwa, że myślałam, że zaraz wstanę i pójdę sobie.
-Słuchaj...-Przybrałam oschły ton głosu-Ja jestem sobą.Zawsze taka byłam.Za to Ty dziś chodzisz przymulona, a w dodatku nie słuchasz co się do Ciebie mówi.Widzę, że masz jakiś problem.
Jej oczy robiły się szklane.Walczyła ze sobą w środku, żeby ani jedna słona łza nie spłynęła po jej policzku.Zaczynam się na prawdę martwić.Co takiego mogłoby się stać?
-Marta...-Odparłam nie pewnie.Nie chciałam, żeby pokazywała swoje słabości.Płaczem nie zdziała nic.Lecz czasem trzeba.Każdy kiedyś popłacze się, chociażby bez powodu.Nawet ja.-Wszystko w porządku?
-Powiedziałam wszystko Kamilowi.-Przymknęła oczy i zaciągnęła się powietrzem.Mimo, że wokół nas panował chaos słyszałam jej nie równy oddech.
-Co?
A może jaśniej?W myślach cholera nie czytam!
Nie ukrywałam zdumienia.Nie miałam pojęcia o co jej chodzi.
Kamil to nasz dobry kumpel ze szkoły.Wychodzimy czasem gdzieś albo buszujemy u kogoś z nas w domu.Można nawet powiedzieć, że się przyjaźnimy.Ostatnio nie poświęcam mu dużo czasu.
-Czuję do niego coś...-Urwała i speszona spuściła głowę w dół-...coś w co Ty nie wierzysz.
-Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?-Przepełniona żalem patrzyłam jak nerwowo bawi się swoimi palcami.-Nie ufasz mi?
Nagle spojrzała na mnie.Otwierała i zamykała busie jak ryba.Bym się zaśmiała, ale to nie jest odpowiedni moment.
-Zadałam Ci pytanie.
-Gdybym powiedziała Ci o moich uczuciach do niego, to byś zaczęła gadać o tym, że nie wierzysz w miłość!-Warknęła, a kolejne łzy spłynęli po jej mokrych policzkach-A ja na prawdę go kocham.
-Nie zrobiłabym Ci tego, bo wiem, że Ty byś mi pomogła czy doradziła w każdej sprawie.-Oznajmiłam spokojnie-Ale nie sądziłam, że za taka mnie masz.-Dodałam z wyrzutem
-Paula, to nie tak.....przepraszam.
-Przyjaźnimy się.-Powiedziałam, wstając z ławki.-Ja bym Ci powiedziała, gdybym miała mieszane uczucia co do jakiegoś chłopaka.
-A co z Dawidem?
Spojrzałam na nią ze wściekłością, że poruszyła ten temat.Nie wiem dlaczego o niego pyta!Ja i on to dwa inne światy!
-A co ma z nim być?-Opadłam z powrotem bezradnie na ławkę
-Widziałam Was nie dawno razem.Szliście, śmialiście się.-Zaczęła opowiadać dziwnym rozmarzonym głosem-Przy nim promieniałaś.
-Szliśmy do sklepu, bo wszyscy byliśmy głodni!-Usprawiedliwiłam się, chcąc odgonić ją od takich toksycznych myśli
-Widzisz..-Westchnęła uroczo-Nawet teraz się uśmiechasz, gdy o nim mówisz.
-Ja i on jesteśmy jak Wenus i Mars.-Skwitowałam-Nawet go nie lubię.
-Nie próbuj mnie okłamać.Znam Cię.

Dawid POV:

Mimo wakacji treningi nadal będą, ale dopiero od sierpnia .Trzy razy w tygodni będziemy musieli przychodzić do szkoły i męczyć się z naszym "kochanym" trenerem.Podobno na początku września ma odbyć się jakiś bardzo ważny mecz.Więcej informacji uzyskamy dopiero w sierpniu.Zapowiadają się pracowite wakacje.
Gdy wszyscy wyskoczyliśmy z koszul i ubraliśmy coś luźnego poszliśmy do Karli.Dziś zostajemy u niej na noc i zamierzamy siedzieć całą noc.Mam nadzieję, że Paula też się dołączy.
Dominika bardzo ją polubiła.Niestety Paula nadal nie jest do nas przekonana.Ale gdy jestem z nią sam.Ona...staje się inna.Miła, zabawna, złośliwa...ale w dobrym sensie.Wtedy ściąga maskę i pokazuje prawdzie ''ja''.
Daniel też nie jest przekonany do Pauli.Twierdzi, że jest dwulicowa.Ciągle powtarza, że nie spędza z nami czasu dla przyjemności.Że nie robi tego bezinteresownie.

***

W domu rozległo się charakterystyczne ,,ding-dong" - co oznaczało, że ktoś stoi za drzwiami.Karla zamiast jak kulturalny człowiek otworzyć drzwi, to wydarła się na całe gardło: ,,Otwarte!".
Minęło kilka sekund a w salonie zjawiły się dwie wesołe dziewczyny.Zilustrowałem je wzrokiem i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że ta blondynka to Marta.Poznałem ją w sklepie.Potknęła się i wywaliła na ziemie cały jogurt.
-Cześć.-Powiedziały równo.Brunetka szybko klepnęła Martę w nogę i zawołała, że stawia jej cole.To mi przypomniało jak kiedyś zawsze tak robiłem z kolegą z klasy.Jeszcze jak mieszkałem w Gorzowie.
-Cześć.
-Jest Paula?-Blondynka skierowała to pytanie do Karli i patrzyła wyczekująco na nią
-U siebie.-Oznajmiła
Dziewczyny ruszyły w stronę schodów, ale Karla je zatrzymała.
-Tylko uważajcie.....wróciła trochę zdenerwowana.-Ostrzegła je, a one zaśmiały się i pobiegły na górę.
-Zdenerwowana?-Zwróciłem na siebie uwagę wszystkich przyjaciół-Co się stało?
-Ostatnio bardzo się nią interesujesz.-Powiedziała zgryźliwie Julka.
Posłałem jej obojętne spojrzenie i wzruszyłem ramionami.
-Tylko pytam.
Julka dalej na mnie patrzyła zdenerwowana, ale kompletnie nie wiedziałem dlaczego.Co takiego zrobiłem?Chyba mam jeszcze prawo zapytać się o to co chcę?
-Dawid?Pójdziesz do mnie do pokoju po laptopa?Podłączymy go do telewizora i może znajdziemy jakiś fajny film.-Zarządziła Karla, tym samym organizując nam czas-A my ogarniemy coś do jedzenia i jakieś koce czy coś.
Wstałem z kanapy i leniwym krokiem wszedłem na górę.Drzwi do pokoju Pauli były otwarte.Dziewczyny leżały na podłodze tyłem do mnie i coś robiły.Wszedłem do pokoju Karli i odnalazłem wzrokiem jej laptopa.Zgarnąłem go szybko i wyszedłem.
-Ej!Dawid!
Spojrzałem w stronę, z której mnie wołano.Dziewczyny patrzyły na mnie dziwnie.Gdy Marta znowu chciała coś powiedzieć Paula zakryła jej buzie i uśmiechnęła się niewinnie.
-Ona chciała zapytać...
-Czy ładną mamy pogodę!?-Przerwała jej szybko Paula-Prawda, że ładną?
Patrzyłem na nie jak na wariatki - poniekąd nimi były.
-A może zamiast podziwiać pogodę, zejdziecie do nas i obejrzycie z nami jakiś film?-Zaproponowałem trochę nie śmiało
Obie dziewczyny zerwały się z podłogi i pobiegły na dół obijając się jedna o drugą.Paula zaś spokojnie wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
-Jaki film będziemy oglądać?-Zapytała dochodząc do mnie.Szliśmy ramię w ramię.
-Jeszcze nie wiem, ale jakiś na pewno.
Zaśmialiśmy się i zeszliśmy po woli po schodach.Julka od razu na nas spojrzała i posłała Pauli minę przepełnioną nienawiścią.

Paula POV:

Film trwa już jakieś dwadzieścia minut, a ja nadal nie rozumiem o co w nim chodzi.Wiem tylko tyle, że główna bohaterka gdzieś się przeprowadziła - bo Sandra mi to powiedziała.
Zapłacę każdą cenę za wyjaśnienie mi fabuły tego filmu!
-I co?Nadal masz jakieś wątpliwości?-Wyszeptała mi Marta
-Tak, nadal nie wiem o co chodzi.Ona przeprowadziła się do Londynu czy do Australii?
-Ja nie o tym mówię.-Skarciła mnie wzrokiem.-A tak na marginesie to do Nowego Yorku.
W tym momencie bohaterka filmu miała jakiś sen.Jakiś koszmar.Chciałam się skupić na tym, aby zrozumieć cokolwiek.........ale nie..
-Cały czas na Ciebie patrzy.-Powiedziała to tak cicho, że ledwo usłyszałam.
Od razu spojrzałam na Dawida, który był przykryty kocem po czubek nosa.Gdy nasze oczy się zetknęły uśmiechną się do mnie lekko.Odwzajemniłam to.Gdy tylko Julka - która siedziała obok niego - wtuliła się w jego tors, odwróciłam wzrok.
Poczułam coś dziwnego.Tak jakby ktoś próbował zabrać mi lody o ulubionym smaku.
Ukradkiem zerknęłam na Dawida.Już nie patrzył na mnie, jego wzrok spoczywał na ekranie telewizora.
Rozejrzałam się po całym salonie, a moją uwagę przykuła Karolina.Nie interesowała się kompletnie filmem.Tak samo Daniel.Oboje szeptali coś do siebie, a potem z tego się śmiali.
Może to jest to?Może to okaże się słabym punktem Karli?Sądząc po jej zachowaniu - podoba jej się Daniel.Nie wiem do końca czy mam rację, ale przy najbliższej okazji sprawdzę to.
Pochłonięta myślami nawet nie zauważyłam kiedy skończył się film.Będę musiała kiedyś go obejrzeć.Na dworze robiło się już ciemno, a w środku panował półmrok.
-Oglądamy coś jeszcze?-Zapytał Wrzosek rozciągając się na fotelu
-To wy coś włączcie, a my idziemy zrobić popcorn, bo się skończył.
Karolina wstała i pociągnęła za sobą Kominikę.Daniel i Wrzosek patrzyli na zalukaj jakieś fajne filmy, podczas gdy Marta i Sandra intensywnie o czymś rozmawiały.Julka nadal leżała wtulona w Dawida, ale Kwiatkowski wstał i gdzieś poszedł.Chyba do kuchni.Również opuściłam swoje miejsce i powędrowałam do łazienki.Załatwiłam swoje potrzeby ,a potem zostałam tam jeszcze przez jakieś dziesięć minut.Nie miałam ochoty tam wracać.Ale nie mogłam też zostawić tam dziewczyny.
Z wielką niechęcią otworzyłam drzwi od łazienki.Gdy wróciłam do salonu film był już włączony.Wszyscy byli tak rozłożeni, że nie było miejsca dla mnie.Westchnęłam i postanowiłam usiąść na podłodze.
-Ej.-Cichy znajomy mi głos sprawił, że spojrzałam w lewą stronę.-Chodź.
Dawid siedział na fotelu, który był dość spory, ale nie chciałam tam siadać.Marta i Sandra i tak mają już jakieś bajeczne myśli o naszej dwójce.Wolę uniknąć takich sytuacji.
Pokiwałam przecząco głową, ale on nie zamierzał odpuścić.
-No chodź.-Nalegał-Chyba nie zamierzasz siedzieć na podłodze?
-Wygodnie mi.-Zbywałam go
-Patrz co mam...-Powiedział melodycznym głosem i wyciągnął spod koca mój telefon-Albo tu usiądziesz albo Ci go nie oddam.
-Pieprz się.-Warknęłam i już nie zwracałam uwagi na słowa wychodzące z jego ust.

***

Byłam strasznie nie wyspana.Oglądaliśmy filmu do jakiejś drugiej w nocy.Gdy poszłam do siebie do pokoju, dziewczyny jeszcze zostały w salonie, aby zagrać z Team'em w butelkę.Chciały, żebym też została, ale marudnym głosem odmówiłam.
Coś czuję, że Sandra i Marta polubiły się z przyjaciółmi Karli.Obawiam się, że zaczną częściej spędzać z nimi czas.Na czym ja ucierpię.Będę zmuszana do spędzania czasu z ludźmi, których nie toleruję.
A żeby was tak tir przejechał!
Spałam w zwykłej szarej koszulce i bieliźnie - jak to mam w zwyczaju.Niestety nie mogę zejść tak do kuchni.Mamy gości.
Obie dziewczyny jeszcze słodko chrapały po mojej prawej stronie.Zerknęłam na godzinę w telefonie i westchnęłam zdając sobie sprawę, że zmarnowałam cały dzień.14:15.
Złapałam jakieś pierwsze lepsze dresy z mojego kręconego fotela i nałożyłam je.Stając na przeciw lustra zamontowanego w drzwiach mojej szafy, stwierdziłam, że jest mi zimno w stopy.
Wyciągnęłam z szuflady moje kochane skarpetki ze Spange Bobem.Mam pełno takich różnych śmiesznych skarpetek!Uwielbiam je!
Przecież jesteś suką...?
Zanuciłam sobie pod nosem fragment piosenki piosenki One Direction ,,Gotta be you''.Kocham ich muzykę.Mam wrażenie, że to co śpiewają jest szczere.
Może dlatego, że się z tym utożsamiasz?
Nienawidzę głosu w mojej głowie!Nie wiem skąd mi się to bierze.Jakbym rozmawiała sama se sobą.Chociaż...zdarza mi się gadać sama do siebie.
Ugh, jestem nienormalna.
Potrząsnęłam głową odganiają wszystkie nie potrzebne myśli.Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i wyszłam na korytarz, kierując się na schody.Cały czas coś nuciłam pod nosem.

Bo mamy cała noc
i zmierzamy do nikąd
Dlaczego nie zostaniesz?
Dlaczego tam nie pójdziemy?
Chodźmy na przejażdżkę 
w tym zimnym powietrzu
Znam drogę
Dlaczego tam ze mną nie pójdziesz?

Tak bardzo kocham refren tej piosenki!Siedzi w mojej głowie od momentu, w którym pierwszy raz to usłyszałam.
Mam ochotę zrobić coś szalonego.
Wczorajsze odzyskanie telefonu skończyło się mokro.Dosłownie.Trzymałam w ręce szklankę z wodą.Miałam ją wypić, ale Kwiatkowski tak bardzo mnie denerwował!W końcu nie wytrzymałam i cała woda wylądowała na nim.Mój telefon na tym trochę ucierpiał, ale nie szkodzi.
Nadal jestem śpiąca, ale dziwna energia rozpiera mnie od środka.Ten dzień zapowiada się ciekawie.I oby taki był.
Będzie.Musi być.
To pierwszy dzień wakacji!
Weszłam do kuchni i ujrzałam roześmiane twarze wszystkich domowników.Zignorowałam ich całkowicie.Nawet głupiego ,,Dzień dobry" nie usłyszeli.Nic.
Usiadłam na blat i machając nogami zastanawiałam się co zjeść.
-Coś z Tobą nie tak?-Zapytał mnie podejrzliwie Daniel.Tym samym zwrócił uwagę wszystkich na moją osobę.
-Czuję się świetnie, więc tego nie spierdol.-Włożyłam w to tyle jadu na ile tylko było mnie stać.Uśmiechnęłam się sztucznie, a mina Dawida była kamienna.
Gówno mnie to obchodzi.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam zapiekankę, którą odgrzałam w mikrofalówce.Nalałam sobie do szklanki wody i usiadłam przy ladzie, podobnej jak w barach.
Nie słuchałam o czym gadają, bo nie chciałam psuć sobie nastroju.
-Tak, to by było świetne.......no pewnie......liczę na to...
Spojrzałam na Martę, która trzymała przy uchu mój telefon i z kimś rozmawia.Gdy mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła.
Po co kurwa jej mój telefon!?
-Marcin.-Wyszeptała najciszej jak potrafi, prawie bezgłośnie.
Moje serce mało nie stanęło.Nie kontaktowałam się z nim od dłuższego czasu.
Wdech, wydech.....spokojnie.
Wzięłam telefon od blondynki i nadal siedząc w tym samym miejscu, przyłożyłam go sobie do ucha.
-Halo?
-Hej.-Zachrypnięty głos chłopaka sparaliżował mnie od środka.-Dzisiaj jest rozpoczęcie jakiegoś festiwalu.Będzie trwał tydzień.Może masz ochotę tam się wybrać?-Zaproponował
-Ja?
Chłopak zaśmiał się, a ja przymknęłam zawstydzona oczy.
-Nie, królowa Elżbieta..-Zażartował, również się zaśmiałam i z powrotem otworzyłam oczy-To jak?
-Pewnie, ale kto by szedł?-Zapytałam
-Marta, Sandra, Olek, ja i Ty.-Wymienił po kolei wszystkich
Nasunęła mi się pewna myśl.Spojrzałam na Martę, która je płatki siedząc na blacie, na przeciwko mnie, po drugiej stronie wysepki.
-Weź Kamila.
Blondynka wypluła z buzi jedzenie, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.Marta bez głośnie wymawiała okropne słowa w moją stronę i groźby, których nigdy nie spełnia.
-Też Cie kocham.-Dalej się śmiałam z jej reakcji.To śmieszne jak reaguje na samo jego imię.
-Ej..co się tam dzieje?-Rzekł ciekawsko głos z mojego telefonu.Musiałam niechcący włączyć na głośno mówiący.
Cały Aloha Team przyglądał się zaistniałej sytuacji.
-Potem Ci opowiem...-Odparłam z ciągłym rozbawieniem w głosie-Weź jeszcze Kamila. Przyjedź pod mój dom o szesnastej.
-Piśnij mu słówko, a Cie utopię cwelu!-Krzyknęła szeptem Liniecka co tylko mnie rozśmieszyło
-Jasne.W takim razie do zobaczenia.
Pikanie w moim telefonie poinformowało nas, że połączenie zostało zakończone.
-Ty zdajesz sobie sprawę, że nikt sprzątać tego nie będzie?-Wskazałam na jedzenia na podłodze.Nie wytrzymałam i znowu zachichotałam.
-Masz pięć sekund na ucieczkę, kochanie.-Zagroziła mi i stanęła na równe nogi, zeskakując z blatu.-Raz....dwa...trzy....
Wycofałam się, a dziewczyna zrobiła kilka kroków w moja stronę.
-A gdzie trzy i cztery!?-Krzyknęłam wybiegając z kuchni
Reszta naszego towarzystwa zaśmiała się, i coś zaczęli mówić między sobą.
-Wydrapię Ci oczy i oddam niewidomym!
Biegała za mną po całym domu krzycząc, czego to ona mi nie zrobi.Śmiech mieszał się z nierównym oddechem.Byłam nie źle zmęczona.Nawet na wf'ie tyle nie begam!

***

Weszliśmy na teren festiwalu, a moje oczy świeciły na widok tych wszystkich atrakcji.Nigdy z tego nie wyrosnę!
-Nie ma opcji, że damy radę pójść na wszystko..-Westchną rozczarowany Olek-Więc musimy zaliczyć te najlepsze.
Na pierwszy strzał padł Roller Coaster.Byłam podekscytowana, gdy pracownicy sprawdzali, czy wszystko jest dobrze zapięte.To oznaczało jedno - ten dzień z pewnością będzie najlepszym rozpoczęciem wakacji!Gdy szliśmy na kolejną ekstremalną atrakcję wszystkie dziewczyny - w tym ja, miały kompletny nie ład na głowie.Masakra. 
Wybawiłam się jak dziecko, aż w końcu opadłam pozbawiona sił na ławkę.Byłam już strasznie zmęczona.Dzień się dla mnie jeszcze dobrze nie zaczął, a zaraz się skończy.Jest już parę minut po dwudziestej.
-Idę kupić sobie loda, idziecie?-Zapytał Kamil otrzepując swoje spodenki, gdyż siedział na ziemi
Wszyscy zadowolili się jego propozycją i poczłapali za nim.Zostałam tylko ja.Nie do końca.Ja i Marcin.Sami.
-Nadal pamiętam nasz pocałunek.-Wypalił, przenosząc wzrok na mnie.-Cały czas o tym myślę.
Ja też o tym myślałam.
Siedziałam milcząc, bo niby co mam mu powiedzieć?Ja na prawdę coś do niego czuję.Jednak nie umiem stwierdzić, czy to uczucie jest na tyle silne, aby nazwać je miłością.
Ty nie masz uczuć.
A może głos w mojej głowie ma rację?Może ja nie mam uczuć?
-Chciałbym, abyśmy spróbowali.-Przerwał ciszę.Jego wzrok cały czas spoczywał na mnie.Czułam to i bałam się spojrzeć mu w oczy.
-Tak...ja też tego chcę.
Odważyłam się, aby spojrzeć na niego.Iskierki w jego oczach podpowiadały mi, że on tego bardzo chce.Bardziej niż mogłam się tego spodziewać.
-Ale nie możemy...
-Co?-Zapytałam zdumiona.Moje oczy zrobiły się szerokie i czekały na wyjaśnienia-Jak to ,,nie możemy"?
-Za tydzień mnie już nie będzie.-Powiedział z bólem.-To by nie miało sensu.
-Jedziesz gdzieś na wakacje?-Pomyśl!Potem mów!
-Nie rozumiesz?Moi rodzice zarządzili, że się przeprowadzamy.Nie na ulicę obok, czy dom dalej.Wyjeżdżam z Polski.
-Oh...
To było jedyne co potrafiłam z siebie teraz wydusić.Zatkało mnie.Odjęło mi mowę.Ale gdy tylko zobaczyłam jak smutek go przepełnia postanowiłam coś z tym zrobić.
-Może nie będziemy mogli być razem, ale....przyjaciółmi będziemy na zawsze.
Przysunęłam się do niego i wiedziałam co chcę zrobić.Tak bardzo tego pragnęłam.
Po woli przybliżyłam usta do jego warg i je pocałowałam.To był niewinny pocałunek, ale znaczył wiele.

Od Autora:
Może zacznijmy od tego, że mamy wakacje! :D ♥
Kocham bajki, więc planuję iść dziś na 16:00 do kina! :D A Wy co dziś robicie/robiliście? ;*
Opowiadajcie! Jedziecie gdzieś na wakacje?
Przyznaję bez bicia! - Rozdział trochę nudny. Ale rozdział 12 będzie dużo ciekawszy ;) Mam już połowę! ;D
Miłych wakacji - nie siedzieć całymi dniami przed komputerem/telewizorem/czymkolwiek! Tylko porobić to na co nigdy nie ma się czasu! ;*
Obiecałam, że przy tym rozdziale wspomnę o blogu Oli Machowicz.
Jeżeli możecie to wejdźcie na blog Oli i oceńcie.Ola dopiero zaczyna i bardzo chce poznać opinię innych.Jeżeli nie macie żadnych zarzutów napiszcie to u niej na blogu, a jeżeli uważacie iż trzeba coś zmienić to również ją poinformujcie.To bardzo pomoże Oli w dalszym pisaniu rozdziałów. :)
Przeczytajcie i ocenicie.Może akurat zainteresuje Was to jak pisze Ola? :)
Blog Oli Machowicz - http://czasustalazasadyff.blogspot.com/
Ps. Rozdział jak zwykle nie sprawdzony przez moją niechęć do tego i lenistwo. :/ xD

9 KOMENTARZY = NEXT

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 10

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! Bardzo ważna! 
Miłego czytania! :)
_________________________________________________________

,,Sprawdzisz czy kocha moją siostrę."

Wszyscy wiedzą co się stało.Nawet tata się zmartwił.Widać, że bardzo polubił przyjaciół Karoliny.Dawida wypiszą ze szpitala w piątek, czyli jutro.Przez ten czas nie byłam ani razu niego, żeby zapytać jak się czuje.Nie umiem mu spojrzeć w oczy.Od ostatniego zdarzenia nie potrafię zachować się normalnie.
Aloha Team jest strasznie wstrząśnięty tym co się stało.Nie mogą zrozumieć jak to się stało i dlaczego w ogóle tyle wypił.Kwiatkowski nie powiedział im raczej o tym iż to ja znalazłam go nieprzytomnego.W sumie to dobrze.Nie chcę, żeby wiedzieli.
Wszyscy domownicy....i nie tylko oni, zauważyli moje nie typowe zachowanie.Tata próbował ze mną rozmawiać o tym wiele razy.Byłam nie ugięta.Wiem, że się martwi, ale ja nie umiem wyjaśnić tego co się ze mną dzieje.
Podobno te ataki Dawida nie ustają.Z tego co słyszałam miał je jeszcze kilka razy, a lekarze nie umieli sobie z tym poradzić.Chciałabym wiedzieć więcej co u niego słychać, ale nie zapytam się wprost nikogo o to.Wtedy mogliby się domyślić czego jestem taka....a nie taka jak byłam zawsze.
Jutro z samego rana tata wraz z Ewą zostawią nas na dwa tygodnie same w domu.Został jeszcze w sumie tydzień szkoły, więc jakoś dam sobie radę.
-Paula, kolacja jest już na stole.
Delikatny głos Ewy zza drzwi od mojego pokoju wyrwał mnie z myśli.
-Nie jestem głodna.-Nie brzmię jakoś zbyt przekonująco...
-Chodź, zjedz z nami.-Namawiała mnie-Wychodzimy z domu o piątej rano, nie będzie już okazji, żeby się pożegnać.
-Zrobiłam Twoją ulubioną sałatkę.
Okej, to brzmi świetnie.Mimo, że mówię jedno to mój brzuch chce czegoś innego.Domaga się jedzenia.Wstałam z łóżka i przekręciłam zamek w drzwiach, a następnie je otworzyłam.
Ewa uśmiechnęła się do mnie, ale ja nie miałam już siły na nic.Zeszłyśmy na dół i zajęłyśmy swoje miejsca przy stole.
Pogrzebałam trochę w sałatce i w końcu nic nie zjadłam.Co jakiś czas ktoś na mnie zerkał zmartwiony.
-Może jutro gdzieś razem wyjdziemy?-Zwróciła się do mnie nie śmiało Karla-Co?
-Nie mam ochoty.-Westchnęłam, nabijając na widelec sałatę-Idź z kimś innym.
Karolina zrezygnowała z dalszego namawiania mnie.
-Nie będzie nas dwa tygodnie, więc zostawimy Wam pieniądze.-Oznajmił tata-Będą leżały w kuchni w tym pojemniczku co zawsze.
-Mam swoje oszczędności.-Wtrąciłam szybko
-Dobrze, ale tak czy inaczej będziecie musiały też coś jeść, a dodatkowe pieniądze Wam nie zaszkodzą.

***

 Chciałam dalej spać, ale nie mogłam.Otworzyłam oczy i od razu wiedziałam kto mi skacze po łóżku.Karolina i Dominika budziły mnie w ten sposób albo po prostu im się nudzi.
-Przestańcie!-Warknęłam zdenerwowana
Obie dziewczyny słysząc mój głos z wielkim uśmiechem usiadły na moim łóżku.
-Idźcie do szkoły, a nie mi zakłócacie spokój...-Westchnęłam
-Zrobimy sobie dzień wolny.-Zaśmiała się blondynka-A Ty się z nami trochę poszlajasz po parku.
-O na pewno!-Prychnęłam-Dajcie mi spokój.
-Ubieraj się.-Rozkazała Dominika-Pójdziemy na pyszne śniadanie do Maka.
-Nie.
Tak była ubrana Paula.
-Okej.-Rzekły równocześnie
Wstały z mojego łóżka i podeszły do szafy.Zaczęły przeglądać jej zawartość, a mi się już nie chciało nic mówić.Nadal jestem przytłoczona tym wszystkim.Nie umiem poukładać tego w głowie.
-Trzymaj!
Ubrałam się w to co mi wybrały.Na żaden makijaż nie mam ochoty, więc z tego zrezygnowałam całkowicie.Włosy tylko rozczesałam.Zanim wykonałam te wszystkie czynności wzięłam szybki prysznic, żeby trochę się odświeżyć.
Wyszłam z łazienki i poszłam do siebie do pokoju.Wsunęłam telefon do kieszeni, a dziewczyny zaczęły mnie wołać.Nie chętnie zeszłam na dół.Na prawdę nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.To ostatnia rzecz jaką chciałam dziś zrobić.
-Pójdziemy do tej kawiarenki za rogiem, okej?
Spojrzałam na Karle wzrokiem, który mówił, że wszystko mi jedno.Chyba to załapała, bo chwyciła swoją torebkę z kanapy i ruszyłyśmy wszystkie w stronę wyjścia z domu.
-Zamknij dom.-Upomniałam ja, a sam poszłam dalej.Zeszłam ze schodków i spojrzałam na niebo, które było trochę zachmurzone.
W kawiarni siedziałam cicho, a na pytania dziewczyn odpowiadałam krótko: ,,Tak/Nie".
Chciałabym już wiedzieć jaki jest słaby punkt Karoliny.Może to by mi jakoś poprawiło humor.
Chodziłyśmy bez celu po parku, a mnie już zaczęły boleć nogi od tego ciągłego spacerowanie.Ale jak tylko im wspomnę o powrocie do domu to ich wzrok chce mnie zabić.
Ucieszyłam się, gdy telefon Dominiki zadzwonił.Dziewczyna odeszła na bok, a Karla cały czas lamentowała mi o tym, że dzisiaj mam spędzić z nią dzień.
-Dziewczyny?-Uśmiech na twarzy Dominiki był prze ogromy-Idziemy do mnie!-Zarządziła i pociągnęła na nas za sobą
-Co?!-Wrzasnęłam-Po co?!
-Przed chwilą przywieźli Kwiatka ze szpitala.Trzeba sprawdzić jak się czuje.Stęskniłam się za tym debilem!-Mówiła radośnie cały czas nas ciągnąc
Na wieści o Dawidzie moje serce zaczęło bić szybciej.O mój Boże....Nie.Nie mogę się z nim teraz spotkać.Chyba zapadnę się pod ziemię.
-To ja wrócę do domu.-Powiedziałam spokojnie
-Nie!-Zawołały obydwie
-Idziesz z nami!Na pewno nie będziesz sama siedziała i się nudziła!-Od razu mnie poinformowała Karolina
-Wiemy, że nie lubisz naszego towarzystwa, ale dzisiaj musisz to zrozumieć.-Dodała Dominika i trochę zwolniła tempo.

***

Wpadłyśmy do budynku jak głupie.Po drodze zrobiłyśmy sobie jeszcze małe wyścigi, przez co teraz jesteśmy całe zdyszane.Przechodząc obok ''recepcji'' przywitałyśmy panią stojącą za ladą i od razu skierowałyśmy się na schody by wznowić nasze zawody - kto pierwszy dobiegnie! - Jest winda, ale ja nienawidzę nią jeździć.
-Okej...-Wysapała Karla-Liczymy do czterech i startujemy! 
Odliczałyśmy bardzo wolno, ale gdy tylko zaczęłyśmy biec to aż się kurzyło za nami.Inne dzieciaki, które akurat przechodziły patrzyli na nas dziwnie.
-Ałałałałał!-Przystanęłam i zaczęłam udawać, że noga mnie strasznie boli.Dziewczyny widząc to dobiegły do mnie.Karla była tuż za mną, a Dominika metr przede mną.Podeszły bardzo blisko mnie i zaczęły pytać co się stało.Wykorzystałam moment i wybiegłam daleko przed nie.
-Idiotki!-Śmiałam się biegnąc
Zbliżałyśmy się już do drzwi od ich mieszkania.Ja dobiegłam pierwsza ciesząc się z tego i zatrzymałam się.
-Wygrałam!-Zawołałam radośnie
-Ty oszuście jeden!-Karolina klepnęła mnie w tył głowy, ale zaraz wszystkie się z tego zaśmiałyśmy
Gdy blondynka chwyciła za klamkę uchylając drzwi, trochę spoważniałam, ale nadal lekko się uśmiechałam.Weszłyśmy do środka, a po chwili stałyśmy już w salonie.Wszystkie pary oczu powędrowały zdziwione na mnie.
Mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Dawida.Przeszywał mnie na wylot.
Leżał na kanapie owinięty kocem, a jego głowa spoczywała na kolanach Julki, która bawiła się jego włosami.Wyglądali jakby byli razem.Chyba wyczuł o czym myślę, bo po woli usiadł prosto.
Nawet nie zauważyłam tego, że wszyscy oprócz naszej dwójki zaczęli ze sobą rozmawiać.
-Paula..-Wrzosek wypowiedział moje imię ostrożnie-Cieszymy się, że do nas przyszłaś.-Posłał mi przyjazny uśmiech
-Siadaj.
Karolina pociągnęła mnie za rękę, a ja poleciałam na poduszki i koce rozłożone na podłodze.Blondynka się zaśmiała.Nie wytrzymałam i zrobiłam to samo.
-Ty oszustko.-Pstryknęła mnie w nos palcem i dalej się śmiała
Leżałyśmy na tych poduszkach i kocach i się śmiałyśmy.Nawet przestała przeszkadzać ich wszystkich obecność.
-Co Wam tak wesoło?-Zaciekawił się Daniel
-Co?Nieee.....-Odpowiedziałam, a z moich ust znowu wydobył się donośny śmiech
-Brały coś...-Skwitowała Dominika-Ale przynajmniej Pauli poprawił się humor.Jeszcze jakieś pół godziny temu była nieobecna.
Złapałam poduszkę leżącą obok mnie i walnęłam nią w Dominikę tak mocno, że zsunęła się z brzegu kanapy.Teraz leżała obok nas.

***

Dzisiaj czas spędzony z nimi nie był taki zły.Wszyscy się śmialiśmy i w końcu nadszedł czas na oglądanie filmów.Wstałam z podłogi i chciałam rzucić się Karolinie na kolana, ale Dawid złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę.Skutkiem czego siedziałam obok niego na brzegu kanapy.
-Posuń się Chwaście..-Kujnęłam go palcem w bok
Brunet spojrzał na mnie jak na kosmitkę, a ja mało co nie wybuchłam śmiechem.
-Chwaście?Ja Ci dam zaraz Chwasta Ty cioto!
Wiedziałam, że miał zamiar mnie łaskotać, na szczęście do salonu wszedł Wrzosek i Dominika z pięcioma miskami popcornu.Każdy zajął swoje miejsce, i wziął popcorn.Niestety było tylko pięć misek, a nas było trochę więcej.
-No weź się posuń.-Mruknęłam niezadowolona podczas gdy Daniel włączał jakiś film-Dawid...
Kwiatkowski coś tam szepnął do Julki, a ta się trochę przesunęła.
-No, teraz ty się posuń.-Powiedziałam do niego szeptem, gdyż film się już zaczynał
-Mi tu jest bardzo wygodnie.-Uśmiechnął się do mnie złośliwie.
On mnie chce zdenerwować!Przysięgam!Spojrzałam na popcorn, który stał na jego kolanach i mu go zabrałam.Jego oczy się rozszerzyły.Posłał mi niezadowolone spojrzenie i naciągnął na siebie koc z podłogi.Julka zrobiła to samo i znudzona zaczęła patrzeć w telewizor.
-To moje.
Popcorn z powrotem znalazł się na nogach Dawida.
Prychnęłam i przykryłam się kocem.Pchałam się w stronę Dawida, żeby go jakoś przesunąć, ale to nic nie dawało.Ja też nie zamierzałam odpuszczać.
-Aż tak bardzo pragniesz bliskości ze mną?-Wyszeptał mi na ucho, ale wszyscy chyba to usłyszeli, bo gwałtownie odwrócili się w naszą stronę.Dawid się zaśmiał, a ja go szturchnęłam.
-Ughh..-Warknęłam i chciałam wstać, żeby usiąść gdzie indziej, ale Dawid mnie zatrzymał swoją ręką
-No okej, okej..
Szybko zrobił to o co go prosiłam wcześniej.Opadłam na kanapę ponownie i okryłam się kocem.
-Nie to, że coś....ale telewizor jest tam.-Wskazałam ręka na ekran.
-Inaczej...-Zabrał głos Dawid-Czy moglibyście się tak na nas nie patrzeć?
-Cwel.-Podsumowałam wszystko i zanurzyłam rękę w misce z popcornem.Wyciągnęłam sobie trochę i szybko zjadłam.Wszyscy teraz próbowali skupić się na filmie, oprócz mnie.Jakoś mnie to nie interesowało.Wyciągnęłam telefon z kieszeni i dopiero teraz zauważyłam, że zbliża się już godzina 21.
Westchnęłam i położyłam telefon na kanapie z boku.
Złapałam poduszkę z podłogi i zastąpiłam ja popcornem na nogach Kwiata.Skrzywił się, ale nic nie powiedział.Po chwili położyłam głowę na poduszce i okryłam się cała kocem.Było mi nie wygodnie, więc przekręciłam się przodem do Dawida.Znudzona zaczęłam bawić się jego koszulką.Zawijałam ją na palca, albo prostowałam.Gdy spojrzałam w górę napotkałam rozbawiony wzrok Dawida.Chłopak cały czas się na mnie patrzył i głupio uśmiechał.
-No co?-Udałam, że nie mam pojęcia o co mu chodzi
-Nie za wygodnie Ci?-Zapytał podnosząc jedną brew do góry
-No kurcze właśnie nie.-Wykrzywiłam usta w grymas-Twoja koszulka jest już cała pomięta, więc nie mam co robić, a twoje kościste nogi czuję nawet przez poduszkę.....
-Głupia jesteś.-Zaśmiał się kręcąc głową
-Próbuję oglądać!-Odezwała się nie zadowolona Julka
Posłała mi nie miłe spojrzenie i wróciła wzrokiem na ekran telewizora.Ona z ich całego Team'u nie lubi mnie najbardziej.Ale szczerze to mam to w dupie.Nie zamierzam się z nimi przyjaźnić.
-Idę do łazienki.-Oznajmiłam
Wstałam z kanapy i pokierowałam się w wcześniej wymienionym kierunku.Załatwiłam swoje potrzeby i obmyłam sobie twarz.Jestem jeszcze trochę zmęczona.Gdy wyszłam z łazienki i przechodziłam koło kuchni ujrzałam w niej Dawida.Wahając się trochę, weszłam do ''serca każdego domu''.
-Ooo...a kogo ja tu widzę, co?-Zapytał z bananem na twarzy
-Co robisz?-Stanęłam obok niego przy blacie i patrzyłam jak szykuje sobie kanapki.Teraz jak pomyślę to moje pytanie było głupie.
-Głodny jestem.-Mruknął nie wyraźnie
-A jak się czujesz?Wszystko już dobrze?
-Nie do końca.-Westchnął-Pamiętasz ten atak w szpitalu?-Skinęłam głową-One mogą się powtarzać.
-Dlaczego?
-Nie wiem, ale strasznie się tego boję.-Spuścił wzrok-Wtedy nie wiem co się ze mną dzieje i nie umiem nad tym zapanować.
-Nie martw się tym.-Chciałam go jakoś pocieszyć, ale w tych sprawach nie jestem dobra-Nie chce mi się oglądać tego filmu.-Zmieniłam temat
-Mi też nie.-Zaśmiał się-Chodź do mnie do pokoju.
Złapał za talerzyk z kanapkami i wyszedł z kuchni.Szłam cały czas za nim, a moje serce waliło na myśl, że będę z nim sama w jednym pomieszczeniu.
To dobrze, czy źle?
-Wiesz....-Zaczął, gdy zamknęłam za nami drzwi-Ciesz się, że przyszłaś do nas.Chciałbym, żebyś częściej tu wpadała.Fajnie się z Tobą spędza czas, gdy nie pokazujesz swoich złośliwych humorków.
Usiadłam obok niego na łóżku i myślałam nad jego słowami.Od tej sytuacji w szpitalu nasze relacje się strasznie zmieniły.Jeszcze kilka dni temu nie chciałabym tu z nim siedzieć.
-To tymczasowe.-Ostrzegłam go szybko-Po prostu muszę sobie wszystko poukładać w głowie.
-Rozumiem...-Odparł niepewnie-Paula?
-Hmm?-Spojrzałam na niego-Co?
-Lubię Cie taką.
-Jaką?-Znowu udałam, że nie wiem o co chodzi
Dawid wziął kanapkę z talerzyka i zaczął jeść jednocześnie mówiąc.Nie zrozumiałam nic co tam mamrotał, ale i tak chciało mi się śmiać.Gdy nie wytrzymałam i zaśmiałam się, skrzywił się i szturchnął mnie łokciem.
-Ja Ci tu kurde takie rzeczy ważne mówię, a Ty się ze mnie śmiejesz?-Zapytał z wyrzutem-Noo wiesz co?

***

-Przepraszam, że tak późno, nie wyrobiłam się!
Wbiegłam do domu Sandry nawet nie pukając.Rzuciłam swoje rzeczy na szafkę w korytarzu i wleciałam do salonu.Zastałam dziewczynę leniącą się na kanapie z kubkiem kawy.
-To ja się tak śpieszę, a Ty leżysz?-Spiorunowałam ją wzrokiem
Brunetka spojrzała na mnie trochę nie zrozumiale, ale po chwili przybrała poważną mimikę twarzy.
-Potrzebna mi Twoja pomoc.-Zaczęła mówić, wstając z kanapy i odkładając kawę na stolik-Wspominałam Ci kiedyś o mojej siostrze?
Usiadłam na fotelu, a wzrok zatrzymałam na pokerowej twarzy Sandry.
-Tak, coś tam mi mówiłaś.-Potwierdziłam jej słowa-Ale o co chodzi?
-Musisz sprawdzić jej faceta.-Palnęła prosto z mostu, a jej oczy nie wydawały się, aby w tym momencie kłamała.Ona była śmiertelnie poważna.
-Co?
-Sprawdzisz czy kocha moją siostrę.-Nadal nie rozumiałam o co jej chodzi-Musisz zrobić tak, aby to on Cie pocałował.....albo pocałować go i sprawdzić czy odda pocałunek.-Sprostowała
-Czemu ja mam to sprawdzać?-Zapytałam ciekawa co do jej wyboru ''testerki''
-Wiem, że się w nim przez przypadek nie zakochasz.
-A jak ja mam go poznać?Gdzie go znajdę?-Dociekałam o szczegóły
-Zaaranżuję jakoś to spotkanie.-Wzruszyła ramionami-A to on...
Spod stery książek leżących na stoliku wyciągnęła jakieś zdjęcie i mi je podała.
Przyglądałam się uważnie fotografii, a serce zabiło mi trochę szybciej, że będę musiała go uwieść.
-Wygląda nie przyjemnie.-Wzdrygnęłam się, oddając jej zdjęcie
-Poradzisz sobie, Paula.-Próbowała dodać mi otuchy-W końcu kto jak nie Ty?
-Więc.....kiedy zaczynamy?-Zapytałam
-Dam Ci znać jak już wszystko będzie pewne.

Od Autora:
W tym rozdziale jest bardzo dużo Dawida! Yaaaay ♥
W dodatku Paula była miła dla niego, w sumie dla wszystkich! :D Spokojnie, to nie potrwa długo xD A może się mylę? :o
Wprowadzam również coś nowego!
Podam przykład - ,,5 komentarzy = next''. Chcę aby aktywność trochę wzrosła, a potem może wrócimy do tego jak było wcześniej ;)
I oczywiście jeżeli będzie te przykładowe 5 komentarzy to w ciągu dwóch dni możecie się spodziewać nowego rozdziału.Nie będzie już tak, że co tydzień lub dwa.Od teraz Wy będziecie mięli nad tym kontrolę ;*
Ps. Jeżeli jest tu jakaś Directionerka to proszę w komentarzu pod tym rozdziałem mi o tym napisać.To dla mnie bardzo ważne :)

9 KOMENTARZY = NEXT

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 9

,,Wiem ,że jestem suką i równie dobrze mogłam przejść obojętnie, 
ale nie mogłam Cię tam zostawić."

Sandra okazała się strasznie głupia.Organizuje razem ze mną i innymi osobami urodziny dla Marty.Tymczasem zapytała się mnie czy spotkamy się we wtorek, bo muszę jej w czymś pomóc.Co za pusta dzida!Ja nie wiem o czym ona myślała.Wyleciały jej z głowy te urodziny czy jak?
-Będziesz już szła?-Zapytała mnie Ewa, gdy weszłam do kuchni
-Tak.
-Dalego to?Może Cię podwieźć?-Zaoferowała swoją pomoc.
Pokręciłam przecząco głową.
-Nie, zarz powinna być po mnie koleżanka.
To udawanie miłej jest dla mnie jak najgorszy sen - koszmar.Wczoraj po tym jak dałam Karli tego pendrive'a, byłam zmuszona do przesłuchania połowy piosenek.Wróciłam do siebie do pokoju dopiero, gdy tata zaczął krzątać się po kuchni.Szukał czegoś na ból głowy.Powiedział nam, żebyśmy poszły spać, bo nie wstaniemy do szkoły.Wtedy po raz pierwszy od bardzo dawna z uśmiechem  na twarzy, zrobiłam to, o co nas poprosił.
Telefon w mojej czarnej małej torebce przewieszonej przez ramię zaczął wibrować.

Od: Sandra
Czekam przed domem.

-Tato ja już idę!-Wykrzyczałam na całe gardło.Ewa aż się skrzywiła.Musiałam.Inaczej potem by mi wyprawił monolog o tym, że mam informować o swoim wyjściu z domu.
Usłyszałam za sobą ,,Baw się dobrze!" i stałam już na zewnątrz.Ujrzałam samochód brunetki, więc szybko zmierzyłam w jego kierunku.
-Cześć.-Przywitałam się, zapinając pasy, a w tym czasie auto ruszyło-W jakim klubie to się odbędzie?
-Mówiłam Ci setki razy......-Westchnęła-W Energy.
-Tata rano pojechał tam zawieść dekoracje.-Oznajmiłam-Mam nadzieję, że wygląda to jakoś.....przynajmniej  na takie ,,Wow'' ze strony Marty.
-Nie martw się.Widziałam wszystko i wygląda rewelacyjnie!-Zawołała ucieszona-Marta nadal o niczym nie wie.Przywiezie ją Oliwka.

***

Wysiadając z samochodu uderzyła we mnie głośna muzyka.Od razu spojrzałam na wejście do klubu.Drzwi były otworzone, a przy nich stało dwóch ochroniarzy.Pilnowali, aby na imprezę wchodzili, tylko zaproszeni goście.Mięli tam taką listę i sprawdzali wszystkich, którzy chcieli dostać się do środka.
-Chodź.-Zawołała mnie Sandra-My wejdziemy tylnym wejściem.
Ucieszyłam się, że nie będziemy musiały stać w tej kolejce.Z oddali widziałam praktycznie wszystkie znajomy twarze.Na urodziny zostało zaproszone około dwieście osób.
Przeszliśmy obok kontenerów, a mnie aż skrzywiło od tego smrodu.Sandra widząc to zaśmiała się i otworzyła ciężkie metalowe drzwi.Fala gorąca dochodząca z środka zalała moje ciało.Aż odechciało mi się tam wchodzić.
-Marta powinna już tu być.
Spojrzałam na brunetkę i uśmiechnęłam się.Wyciągnęłam z torebki prezent dla mojej przyjaciółki i weszłam do środka.Po godzinnym chodzeniu po sklepach zaszłam do jubilera.Szukałam czegoś odpowiedniego aż wpadłam na genialny pomysł.Zamówiłam naszyjnik z napisem.10.03.To bardzo ważny dzień.Kilka lat temu tego dnia poznałam się z Martą.
Gdy w tłumie ujrzałam blond czuprynę, szybko ruszyłam w tamtym kierunku.Przytuliłam mocno przyjaciółkę od tyłu, a ona zaskoczona odwróciła się twarzą do mnie.
-Paula!-Dziewczyna odwzajemniła uścisk-Dziękuję!Myślałam, że wszyscy zapomnieliście! 
-Żartujesz sobie!?-Prychnęłam odsuwając się lekko od dziewczyny-Pamiętamy i to bardzo dobrze!
Marta jeszcze raz mnie mocno uściskała i musiała odejść, bo wołali ją inni goście.Jednak zatrzymałam ją i wcisnęłam w ręce małe pudełeczko.
-Mam nadzieje, że się Tobie spodoba.
-Dziękuję.-Uśmiechnęła się szeroko i znikła w tłumie znajomych sylwetek 
Rozejrzałam się po klubie, a szereg moich ząbków zabłysną.Mimowolnie ruszyłam w stronę baru.Zajęłam miejsce obok jakiegoś chłopaka.W ogóle go nie kojarzyłam.
-Co dla Ciebie?-Zwrócił się do mnie barman.No tak, Sandra ma dziś wolne...  
-Coś mocnego.
Znowu popatrzyłam na tego chłopaka, ale nie mogłam w ogóle rozpoznać tej twarzy.Zrezygnowałam z główkowania nad tym, czy znam go, a może nie.
Chwyciłam za drinka, który już stał przede mną i wypiłam go szybko.Zeskoczyłam z wielkiego krzesła.
Przepychałam się przez tłumy ludzi.Szukałam Sandry albo Marty.Pisnęłam cicho, gdy czyjaś duża dłoń zacieśniła się na moim nadgarstku.
Szybko odwróciłam się przodem do osoby, która kurczowo mnie trzyma.
-Gdzie tak uciekasz?-Zapytał przybliżając się do mnie-Czytałaś kartkę?
Pokiwałam głową.Nie umiałam w tym momencie wydusić ani słowa.Jakbym straciła swoją pewność siebie.
-Mam do Ciebie pytanie.-Oznajmił spokojnym głosem.
Wstrzymałam oddech i czekałam no to co powie za chwilę.Sekundy stały się dla mnie wiecznością.Jego usta, które tak bardzo chciałabym pocałować, formowały się w piękny uśmiech.
-Masz może ochotę gdzieś wyjść w niedzielę?
Spojrzałam w jego błyszczące oczy.Poczułam to.Poczułam jak nasila się uczucie we mnie.My tylko rozmawiamy, ale dla mnie to staje się momentem, którego nie zapomnę nigdy.
-Randka?-Zapytałam nie pewnie
Marcin chwycił moją dłoń i mocno ścisnął.Jakbym zaraz miała uciec.Chciałabym mu teraz powiedzieć, że może być spokojny...że nigdy tego nie zrobię.
-Chce ten czas spędzić z Tobą.
Posłałam mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki mnie tylko stać.Odwzajemnił ten gest i pociągnął mnie za sobą na parkiet.

Dawid POV:

Przebrany w strój sportowy zszedłem z boiska.Opadałem z nóg.Dzisiaj trener dał nam porządny wycisk.Wszystko po to, aby utrzymać kondycję.Za dwa tygodnie mamy bardzo ważny mecz, a do tego czasu czeka nas wiele godzin męczącego treningu.
Wszedłem do szatni i nie przebierając się już, chwyciłem pasek od torby zawieszając ją sobie na ramieniu.
-Dawid, czekaj na nas!-Zawołał za mną Wrzosek, gdy chciałem już wyjść z szatni
-Na piechotę chcesz wracać?-Odezwał się cały zdyszany Daniel-Wrzosiu jest samochodem.
Przytaknąłem i wyszedłem krzycząc, że czekam na parkingu.Odszukałem auto przyjaciela i oparłem się o jego maskę.Na dworze panowała już ciemność.Nic dziwnego.Dochodziła już godzina dwudziesta pierwsza.Czasem trzeba się poświęcić i na prośbę trenera przyjść wieczorem do szkoły.
Chłopaków nie ma już dłuższy czas.Gdybym wiedział, że tyle im to się zejdzie poszedł bym sobie po woli piechotą.
Zobaczyłem trzy sylwetki w oddali.Z chwili na chwilę, były coraz bliżej.Ignorowałem ich, choć tak na prawdę trochę się zaczynałem bać.Oni idą w moją stronę , idą w moją stronę......w moją stronę!.Cholera! Gdzie chłopaki!?!
Spokojnie Kwiatkowski.....nie zachowuj się jak baba!
Dwóch chłopaków i drobna dziewczyna stanęli na przeciwko mnie.Na oko byli w moim wieku, może trochę starsi.
-Cześć.-Powiedział blondyn stojący po środku.Chłopak patrzył bezpośrednio na mnie i widziałem, że jest trochę zdenerwowany.-Jest sprawa.
-I nie przyjmujemy odmowy.-Dodał drugi
Spojrzałem na tą drobną dziewczynę.W jej oczach widniał strach.Ona się bała.Jej wzrok szybko utkwił na mnie, jakby poczuła, że na nią patrzę.
-Mianowicie?-Zapytałem, nie wiedząc czego się spodziewać
-Spróbujesz pokonać Alana w piciu alkoholu.-Blondyn spojrzał na swojego kolegę, więc też to zrobiłem, ale po chwili wróciłem wzrokiem
-Nie jestem pełnoletni.-Usprawiedliwiałem się-Nie mogę jeszcze spożywać alkohol.
-Proszę Cie....-Prychną....Alan, tak mu na imię.-Nikt nie każe Ci nikogo zabić.To tylko małe zawody.
-Chłopaki, to głupie.-Wtrąciła się ich towarzyszka-Dajcie mu spokój.
-To jak?-Zignorowali ją i dalej dążyli do swego
-Chyba, że pękasz..-Prychnął Alan
-Nie...-Przerwałem im naśmiewanie się ze mnie-Zgoda.

Paula POV:

Po tym jak Marta zdmuchnęła świeczki, impreza rozkręciła się całkowicie.Mało kto był jeszcze trzeźwy.Marcin cały czas jest obok mnie.Zdążył trochę wypić i czasem gada jakieś głupoty.Odziwo ja wypiłam tylko jednego drinka na samym początku imprezy.
-Głowa mi pęka.-Westchną nie zadowolony Marcin-Jest tu coś przeciwbólowego?
-Leków nie miesza się z alkoholem.-Upomniałam go-Może wyjdziemy na świeże powietrze?
-Yhy.
Pociągnął mnie za rękę i ruszył ku wyjściu z klubu.Mijaliśmy spocone ciała znajomych osób i z muzyką huczącą w uszach wydostaliśmy się na zewnątrz.
Ruszyliśmy powolnym krokiem po oświetlonym chodniku.Wyciągnęłam z torebki telefon i sprawdziłam, która godzina - 01:41.
-Jesteś śliczna.-Wymruczał mi uwodzicielskim głosem do ucha, a jego ręka cały czas mnie obejmowała-Pociągasz mnie.Chciałbym, żebyś zawsze była moja.
-Chciałbyś, aby była Twoja?-Pierwszy raz byłam tak zawstydzona
Nagle chłopak pchnął mnie lekko w stronę ściany i swoim ciałem mnie do niej przycisną.Mój oddech był coraz szybszy.Wpatrywałam się w niego i powstrzymywałam, żeby tego nie zrobić.
-Zależy mi na Tobie.
W najmniej spodziewanym momencie przywarł do moich ust.Zszokowana tym gestem nie byłam w stanie odwzajemnić pocałunku.Moje nogi stawały się jak z waty.Gdyby teraz nie trzymał mnie między swoim ciałem, a chłodną ścianą - upadłabym.Gdy zaczęłam z nim współpracować czułam jak nasze usta tworzą idealną całość.
Przekręciłam głowę w bok, tym samym zabierając mu dostęp do moich ust.
-Coś się stało?-Zapytał od razu robiąc krok do tyłu
-Wiem, że znamy się bardzo długo, ale.....-Nabrałam świeżego powietrza, żeby uregulować swój oddech-Nie jestem gotowa na związek.
-Rozumiem.-Jego tęczówki traciły swój kolor, robiły się szare.-Ja już pójdę.Do zobaczenia.
Odwrócił się i odszedł.Chciałam go zatrzymać, ale co niby miałabym powiedzieć?Przed chwila go zraniłam.Do niczego innego się nie nadaję!Ranię wszystkich.
-Jestem beznadziejna.-Wyszeptałam do siebie, dalej patrząc jak chłopak odchodzi chwiejnym krokiem.
Gdy znikł mi z pola widzenia postanowiłam wrócić do domu.Nie mam ochoty już na żadne imprezowanie.Straciłam humor i resztki sił do normalnego funkcjonowania dzisiejszej nocy.

Dawid POV:

Po woli otwierałem oczy.Utrudniało mi to zbyt jaskrawe światło.Chciałem podnieść rękę, żeby przetrzeć powieki, ale miałem zbyt mało siły.
Nie przyjemny zapach sprawił, że od razu zorientowałem się, gdzie jestem.Szpital.Tylko co ja tu robię?Jak się tu znalazłem?
Zamrugałem kilka razy, a obraz przed moimi oczami wyostrzył się, dzięki czemu widziałem lepiej.Chciałem uzyskać odpowiedź na moje pytania, gdy na salę wszedł doktor.Widząc mnie, lekko się uśmiechnął.
-Widzę, że Pan się już obudził.-Oznajmił zadowolony-Jak się Pan czuje?
-Słabo.-Odparłem o siłach.Patrzyłem ślepo w jego biały mundurek lekarski i zastanawiałem się nerwowo co zaraz usłyszę.-Kiedy będę mógł stąd wyjść?
-Najszybciej za dwa, trzy dni.
-No to pięknie....-Westchnąłem z wyrzutem-Co w ogóle mi się stało?
-Zużył Pan dużą dawkę alkoholu..-Zamilkł na chwilę i z poważną miną spojrzał mi w oczy.-Wręcz śmiertelną.
Na te słowa moje oczy przybrały kształt złotówki.Dawka śmiertelna!?Jedną nogą stąpałem po granicy śmierci!?Nie.. to nie jest możliwe!Ja chcę do domu!
-Gdyby nie dziewczyna, która znalazła Pana i zadzwoniła po pogotowie...
-Niech Pan nawet nie kończy tego zdania!-Wzdrygnąłem się, a moje ciało z chwili na chwilę miało coraz to więcej energii
-Spał Pan kilka godzin.-Zmienił temat
-A ta dziewczyna?Mówiła Panu jak się nazywa?Pamięta Pan chociaż jak ona wyglądała?-Zadałem kilka pytań na raz-Na kolanach będę jej dziękować....Nawet nie chce myśleć jakby to mogło się skończyć.
-Ona nadal tu jest.
Zilustrowałem twarz doktora, a w moich oczach zaświeciły się iskierki.Nie dość, że uratowała mnie...to nadal tu jest.Oddam za nią wszystko!Będę nosić ją na rękach....
Uniosłem się trochę do góry, a cały świat zawirował.Szybko opadłem na poduszkę i mocno ścisnąłem powieki.Doktor coś do mnie mówił, ale skupiałem się na tym, by ból znikł.Czułem jakby głowa miał mi zaraz eksplodować.Bałem się, że ta dawka śmiertelna to początek nowego rozdziału w moim życiu.Najgorszego rozdziału.
-Niech Pan się uspokoi!-Wołał do mnie lekarz-Proszę Pana!
Wierciłem się na łóżku starając odepchnąć od siebie ból.Złapałem się za włosy i ciągnąłem je, jakby to coś miało pomóc.Nie chce tak skończyć.Proszę, nie chce.
W jednym momencie na moim ciele znalazły się jeszcze cztery ręce.Każdy coś do mnie mówił.Kazali mi być spokojnym, ale nie potrafiłem.To było silniejsze ode mnie.
-Co się dzieje!?-Ten głos...ja go znam.Jest taki delikatny, załamany.-Dawid!Dawid słyszysz mnie!?
-Nie wolno tu wchodzić!-Stanowczy kobiecy głos sprawił, że skuliłem się na łóżku.Zacząłem wyrywać sobie włosy.Nie wytrzymywałem tego.
-Dawid!-Kim jesteś?Chce wiedzieć kto mnie woła.
-Proszę stąd wyjść!Nie wolno go denerwować!
Silne ręce, które starały się mocno trzymać mnie znikły z mojego ciała.Moje serce waliło w nie możliwie szybkim tempie.
-Dawid!
Delikatne dłonie dotknęły mojego ramienia.
-Dawid.... Proszę, uspokój się.
Znam ten głos.Otworzyłem oczy i spojrzałem na twarze zwisające nade mną.Dwie pielęgniarki i doktor.Najpierw spojrzałem na drobną dłoń, a następnie na twarz dziewczyny.Moje serce stanęło.Ten widok zaparł mi dech w piersiach.Ona siedziała na łóżku, a jej dłoń gładziła mnie, abym był spokojny.
Ból w mojej głowie po woli ustawał.Zdenerwowanie znikało, ale nie ona.Ona siedziała i z mokrym oczami od łez, patrzyła na mnie.
Dlaczego ona płacze z mojego powodu?
Znowu.Znowu to wraca.
To jakaś paranoja.Ból nasilił się i wrócił trzy razy mocniejszy.Skuliłem się.Zacząłem się wiercić i trzymać za głowę.Brunetka widząc powrót mojego ''ataku'' z przerażeniem powtarzała moje imię.
Te kilka rąk co znajdowało się na moim ciele, zdawało się jakby były ich miliony.Jakby chcieli wszyscy mi coś zrobić.To było straszne.Nie umiałem z tym walczyć.
Dziewczyna przytuliła mnie do siebie, a ja poczułem jak mocno wali jej serce.Równie mocno co moje.Ten uścisk mnie trochę uspokoił, ale nie zwalczył wszystkich strasznych uczuć siedzących głęboko we mnie.
-Dawid.. słyszysz mnie?-Wyszeptała drżącym głosem-Nie denerwuj się.Jeżeli się uspokoisz wszystko będzie dobrze.
Przez chwile się nie ruszałem, ale gdy znowu poczułem na sobie te miliony dłoni zacząłem panicznie zasłaniać się rękami.Miałem wrażenie, że ktoś chce mi coś zrobić.
-Odejdźcie.... Proszę, wyjdźcie stąd.-Brunetka spojrzała na lekarzy z błagalną miną-On się uspokoi, tylko wyjdźcie stąd.
Nie czułem już żadnego dotyku.Żadnego oprócz jej delikatnych ramion, które mnie otaczały.
-To ja....Paula.-Zaczęła po woli-Pamiętasz mnie?
Nadal nie wierzę, że to ona.To jest nie możliwe.Wpatrywałem się w nią jak w obrazek, a ona robiła wszystko, żebym się odezwał.Nie umiałem.
-Proszę..powiedz coś.-Wyszeptała płaczliwym głosem-Chcę Ci pomóc, tak jak Ty pomogłeś mi wtedy...pamiętasz to?Chce dać Ci wsparcie, chce się odwdzięczyć.
-Dlaczego płaczesz?
Mój głos....On był taki ,,Odchodzę po woli.".Byłem w okropnym stanie.Nie umiem tego wytłumaczyć.Czułem jak strach mnie paraliżuje.
-Straciłam mamę, wiem jak to jest stracić kogoś kogo się kocha.-Wzmocniła uścisk.-Mimo, że sama czasem przesadzam z alkoholem...to Ty przekroczyłeś wszelkie granice.Pomyślałeś o rodzinie?
Twoi rodzice...
-Przepraszam.-Przerwałem jej wypowiadając to o siłach.
Wplotła palce w moje włosy i zaczęła się nimi bawić.Patrzyłem na nią kojąc swój strach.Czemu ona nie może zawsze taka być?Chce taką Paulę.Sprawie, że taka się stanie.Zawalczę o jej dobrą stronę.Wiem, że ją ma.Pokazała mi ją już nie raz.
-Wiem ,że jestem suką i równie dobrze mogłam przejść obojętnie, ale nie mogłam Cię tam zostawić.-Wyszeptała bezradnie

Paula POV:

Wróciłam ze szpitala spuchnięta od łez i całkowicie wyczerpana.W salonie minęłam Aloha Team.Byli jacyś poddenerwowani.Gdy mnie zobaczyli, ich miny mówiły same za siebie.Karolina zapytała co się stało, ale zignorowałam to.Nie chciałam powiedzieć, że to przez Dawida.Nie umiem określić słowami tego co ze mną się działo od momentu, w którym zobaczyłam jak leży na ziemi.Poczułam, że muszę mu pomóc.Zaczęłam się bać, że jego rodzice będą musieli przechodzić przez to co ja i mój tata.Nie życzę tego nikomu.
A w szpitalu?Ogarnęła mnie panika.Wszystkie wspomnienia wróciły.Te wszystkie godziny w szpitalu.Ból, strach......te wszystkie emocje wróciły.Nie mogła patrzeć jak toczy ze sobą walkę.
Przytuliłam go.Przycisnęłam do siebie jego roztrzęsione ciało i poczułam coś dziwnego.Niepokojącego.Urodziło się we mnie coś co kazało mi być przy nim.Zaopiekować się do póki nie wróci do normalnego stanu.
Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.Mam tego dosyć.Moje życie zmienia się w jakiś dramat.

Od Autora:
Noo...jak teraz ktoś mi tu wyskoczy z komentarzem, że rozdział nudny to się fochnę ;D Zaczyna się wreszcie dziać coś ciekawego! :D Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów ♥
Podoba Wam się ten rozdział? Liczę na jakieś opinie! ♥♥
Moje regularne pisanie powraca! ;D xD
Nie lubię sprawdzać rozdziałów, ,żeby poprawiać błędy itd. więc nie zawsze to robię.Przepraszam ;* Ale chyba nigdy nie sprawdzę, żadnego rozdziału tak mega dokładnie xD
Ps. Zastanawiam się nad zawieszeniem/usunięciem aska. On jest raczej nie potrzebny, co? W razie pytań i tak dostaje je na facebook'u..Więc myślę, że ask nie potrzebny ;D
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału 

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 8

,,Wstydzisz się mnie?A może boisz się, że ktoś z tych Twoich bogatych koleżaneczek zobaczy Cie z takim frajerem jak ja?"

Znalazłam ogromny plus w tym moim kalectwie!
Przez cały tydzień, gdy Karla wychodziła wcześnie rano do szkoły, ja w tym czasie spałam do południa.Czuję się wypoczęta!Niestety dziś pożegnałam się z gipsem.Teraz nie będę dostawać śniadania do łóżka i będę musiała chodzić do szkoły.Na szczęście zostały tylko dwa tygodnie!Oceny są wystawione, więc żądnych testów, kartkówek, sprawdzianów ani żadnych innych zaliczeń nie będzie.
Miałam też takie szczęście, że po kolacji ze znajomymi taty mogłam od razu pójść do siebie do pokoju.Cieszyłam się, że nie musiałam siedzieć z nimi i udawać, że interesuje mnie rozmowa na dany temat.
Dziś muszę pojechać do Arkadii w bardzo ważnym celu.We wtorek są urodziny Marty, a ja nadal nie mam dla niej prezentu!Przypominam, że dziś mamy niedziele!
Po obiedzie szybko ruszyłam do centrum handlowego.Dzisiejszy dzień był strasznie gorący.Założyłam na siebie zwykłe szorty, miętową bluzkę do pępka i białe trampki.Na nos zarzuciłam czarne Ray Bany.
Wchodząc do pierwszego ze sklepów moje okulary zawiesiłam na bluzce.
Nie wiedziałam co w ogóle powinnam jej kupić.Nie mam żadnego pomysłu.Chodziłam ze sklepu do sklepu aż w końcu się zmęczyłam.Usiadłam na ławce i westchnęłam z bezradności.
Paula myśl, myśl, myśl, myśl, myśl...
Co takiego chciałaby dostać Twoja przyjaciółka na urodziny? ''Coś fajnego'' 
-Paula?
Mimowolnie wzrokiem powędrowałam za głosem wypowiadającym moje imię.Spojrzałam na chłopaka, który idzie w moją stronę, a po chwili siedzi już obok mnie.
-Cześć...-Przywitałam się grzecznie, co aż dziwne
-Cześć.-Posłał mi słodki uśmiech-Co Ty tu tak siedzisz pozbawiona życia?
-Niedługo są urodziny Marty, a ja nie mam dla niej prezentu.-Westchnęłam-Nie mam pojęcia co jej kupić, nic nie przychodzi mi na myśl.
Dawid siedział cicho.Zastanawiałam się, czy nie wie co mi powiedzieć, czy myśli co mogła bym kupić dla przyjaciółki.
-Miałem teraz spotkać się z Team'em w Maku, ale mogę Ci pomóc jeżeli chcesz.-Zaproponował, co mnie kompletnie zbiło z tropu.
Zawsze byłam dla niego nie miła, a on teraz chce mi pomóc?Szczerze mówiąc to gdybym była kimś innym i wiedziała jakie rzeczy wywinęłam to bym trzymała się od siebie z daleka.
-Poradzę sobie.-Zapewniłam wstając z ławki
-Na pewno?-Zapytał-Jakby co to dzwoń, okej?
-Nie mam Twojego numeru.-Powiedziałam to zanim przemyślałam co chcę powiedzieć.Było za późno.
Sięgnął po coś do kieszeni, a po chwili podał mi swój telefon.
-Trzymaj.Zapisz mi swój numer i daj mi swój telefon.
Zrobiłam to o co mnie poprosił.Wystukałam dziewięć cyferek w jego telefonie  i mu go oddałam.Po chwili dostałam również swoje urządzenie.Spojrzałam na wyświetlacz.Dawid zapisał się w moich kontaktach jako ,,Kwiat".
Nie wiem dlaczego zgodziłam się na wymianę numerami.Jestem głupia!
-Dobra....idź już sobie.-Rozkazałam nie miłym tonem
Dawid wstał z ławki i staną na przeciwko mnie.Wpatrywałam się w niego jak w obrazek i czekałam na to co powie.
-Czemu?-Zapytał z wyrzutem-Wstydzisz się mnie?A może boisz się, że ktoś z tych Twoich bogatych koleżaneczek zobaczy Cie z takim frajerem jak ja?
Teraz nawet on zrobił się chamski.Ostatnio Dawid jest osobą, z którą kłócę się najczęściej.Mimo, że się w sumie nie znamy.Nic na to nie poradzę.Gdy go widzę zaczynam się denerwować i nie umiem powstrzymać się od głupiego komentarza.
-Nie Twoja sprawa!-Warknęłam
-Wiesz co w Tobie jest najgorsze?-Zapytał spokojniej, patrząc mi prosto w oczy.Po moim ciele przeszły ciarki.
-To że nie należę do najmilszych osób?
-To że ranisz wszystkich.-Zilustrowałam jego twarz i wiedziałam, że coś go gryzie.Nie mogłam zapytać o co chodzi.Przed chwilą byłam chamska i nagle jakbym zaczęła się martwić?To nie wchodzi w grę.
-Nie znasz mnie.
-To może daj mi szansę Cie poznać.Pokażesz mi jaka jesteś na prawdę, a potem dam Ci spokój.-Przeczesał ręką włosy-Udowodnij mi, że nie jesteś taka jak mówią wszyscy wokół.
-Nie.-Zaprzeczyłam stanowczo-Nie muszę nic Tobie udowadniać.Tobie ani nikomu innemu.
-Nie jesteś fair wobec innych.-Oznajmił
Odwrócił się za siebie i odszedł.Stałam i patrzyłam na niego.Denerwuje mnie to jak bardzo ten chłopak chce zmienić moje życie .Nie powinien się tym interesować.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam dalej szukać prezentu dla Marty.

***

 Od: Sandra
Spotkamy się we wtorek?Musisz mi w czymś pomóc.

Miałam już odpisać, że z chęcią, ale przypomniało mi się, że wtorek to ważny dzień Marty.

Do: Sandra
Przepraszam, nie dam rady :/ Może w środę?

Od: Sandra
Spoko ;) To w środę. Wpadnij do mnie około 15.

Nie odpisałam już na tą wiadomość, tylko odłożyłam telefon na łóżko.Położyłam sobie laptopa na nogi i zaczęłam przeglądać różne stronki i portale społecznościowe.Nim się obejrzałam dochodziła godzina dziewiętnasta.Z dołu słyszałam jak Ewa woła mnie i Karle na kolacje.Niechętnie wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.Gdybym nie była taka głodna nawet bym tyłka nie ruszyła.Niestety nie chce się głodzić.
Stół był ładnie nakryty, a tata i Karla już przy nim siedzieli.Po chwili dołączyła do nich Ewa, zajmując miejsc obok taty.Westchnęłam i usiadłam z boku Karli.
Wszyscy nałożyliśmy sobie po kolei spagetti i zaczęliśmy je jeść.
-Musimy Wam coś powiedzieć.-Przerwał ciszę tata.Razem z Karlą podniosłyśmy wzrok znad talerza i wyczekująco na niego patrzyliśmy
-Co?-Ponagliłam go
-W piątek wyjeżdżam do Londynu załatwić parę spraw.Ewa jedzie ze mną i nie będzie nas przez dwa tygodnie.-Przerwał na chwilę-Mam nadzieję, że zostawiając Was dwie same w domu nie jest błędem.Myślę, że jesteście już na tyle odpowiedzialne, aby zostać same przez te kilka dni w domu.
Westchnęłam i nabrałam na widelec długiego makaronu.Postanowiłam tego nie komentować.W sumie to całkiem się cieszę, że ich nie będzie.    
-Paula..-Ton głosu taty wróżył jakieś kazania.Spojrzałam na niego ze znudzeniem i czekałam na to co powie-Żadnych imprez w moim domu.
-To też mój dom...-Przewróciłam oczami-Poza tym będzie ze mną ta nudziara.-Wskazałam na dziewczynę siedząc obok mnie-Zaraz Wam się poskarży.
-Paula!-Zawołał ostrzegawczo tata-Bądź miła!
-Bo co?Znowu zaczniesz mnie traktować jak powietrze!?A może wywieziesz mnie na drugi koniec świata!?
Zdenerwowana wstałam od stołu i zaczęłam kierować się w stronę schodów
na górę.
-Paula, tacie nie chodziło o to!-Zawołała za mną Ewa
Zignorowałam ich wołanie.Zamknęłam się w swoim pokoju.Podłączyłam słuchawki do telefonu i nałożyłam je na uszy.Włączyłam pierwszą lepszą play listę.Rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy rozmyślając nad wszystkim. 

***

Podniosłam moją torbę z ziemi i mijając ławki wyszłam na korytarz.Marta oznajmiła mi, że idzie do sklepiku po wodę.Udałam się, więc znudzona pod salę gimnastyczną.Został jeszcze wf i lekcja z naszą kochaną wychowawczynią.Zawsze na lekcjach z Panią Gierczyk uczniowie robią to co im się podoba - oczywiście bez przesady.
Poczułam jak mój telefon zawibrowa mi w kieszeni.Westchnęłam i wyciągnęłam go.

Od: Tata
Dziś po lekcjach Ewa zabiera Ciebie i Karolinę na zakupy.Czekaj na nie przed szkołą.

Chciałam szybko odpisać, że nie ma takiej mowy.Jednak w głowie zaświeciła mi się lampka.
Muszę znaleźć słaby punkt Karli.
Schowałam telefon do kieszeni, a wielki uśmiech widniał na mojej buźce.To będzie cudowny moment, aby ja poobserwować.Jeżeli uda mi się wyhaczyć jej słabość - będę miała ją w garści!
-Paula?-Przede mną pojawiła się Liniecka z ciekawskim wyrazem twarzy -Co się tak cieszysz?
-Idę dziś na zakupy z Ewą i Karlą!-Rzekłam zadowolona
-Okej....-Usiadła na podłodze pod ścianą, a gdy zrobiłam to samo spojrzała na mnie badawczo-Cieszysz się, że będziesz z nimi spędzać czas...Coś mnie ominęło?
-Nie rozumiesz?-Zapytałam nie dowierzając -To wielka szansa, żeby zniszczyć tą pustą blondynę!
-Ejj....ja też jestem blondynką!-Upomniała mnie.Przewróciłam oczami.-Poza tym..myślałam, że sobie już odpuściłaś.Najpierw jej matka, teraz ona.I po co Ci to?Próbowałaś raz.Nie wyszło.Powinnaś teraz dać im szansę.Może ich polubisz?-Zakończyła swój potok słów, a ja miałam ochotę trzepnąć ją czymś twardym w głowę .
-Odpuszczam sobie Ewe....ale tej smarkuli nie popuszczę tego.-Warknęłam wstając z podłogi.-Chodź do szatni.

***

Stałam przed bramą szkoły razem ze znajomymi i rozmawialiśmy o urodzinach Marty.Blondynka nawet się nie spodziewa, że organizujemy dla niej imprezę.Myśli, że wszyscy zapomnieliśmy.Biedulka.Niech się jeszcze trochę pomęczy.
Gdy czarny samochód podjechał i zatrzymał się, ścisnęłam mocniej pasek od torby.Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam do auta.
-Gdzie Karla?-Zapytałam widząc tylko jedną blondynkę, a o ile dobrze pamiętam powinny być dwie
-Musimy jeszcze po nią podjechać.-Uśmiechnęła się do mnie kobieta i ruszyła 
Całą drogę siedziałam cicho.Ewa co jakiś czas coś mówiła, ale nie odpowiadałam.Nie chciałam, aby myślała, że przekonałam się do niej.Nigdy się tak nie stanie.
Już z oddali widziałam jak cały Aloha Team stał przy drodze.Wszyscy się śmiali, wyglądali jak idioci.
Gdy auto się zatrzymało wszyscy spojrzeli w naszą stronę.Karla trochę zdezorientowana moją obecnością pożegnała się ze wszystkimi.Spojrzałam nieprzyjemnie na Dawida i usiadłam prosto, żeby nie utrzymywać z nim dłuższego kontaktu wzrokowego.
-To gdzie jedziemy?-Zapytała ucieszona Ewa-Czekam na Wasze propozycje.
-Do Arkadii.-Odezwałam się jako pierwsza-To moje ulubione centrum handlowe.


***

Gram.Muszę grać.Muszę znaleźć odpowiedź na pytanie: Co jest słabym punktem Karli?Dla własnej korzyści warto udawać miłą dla niej.
-Dziewczynki ja muszę iść do Empika.-Powiadomiła nas Ewa, gdy wychodziłyśmy, z któregoś z kolei sklepu-Ostatnio zamówiłam sobie dwie książki, powinny być już wczoraj.
-Dobrze mamo.-Przytaknęła Karla-To my jeszcze pójdziemy do kilku sklepów.
-Dacie radę wrócić same do domu, czy mam na Was poczekać?
-Damy radę.-Oznajmiłam
-To dajcie mi jeszcze, aby te siatki.Nie będziecie ich przecież wszędzie nosić.
Ewa zabrała od nas nasze rzeczy, które zdążyłyśmy sobie już kupić.
-To my już idziemy.
Pociągnęłam za sobą Karle.Dziewczyn pomachała do swojej matki i po chwili szła równo ze mną.
-Musisz mi pomóc znaleźć jakąś dobrą sukienkę na jutro na urodziny mojej przyjaciółki.
-Okej.-Zgodziła się bez żadnego ''ale''
Przewróciłyśmy do góry nogami chyba z siedem sklepów.Przymierzyłam dziesiątki sukienek.Byłyśmy już strasznie zmęczone.Wchodząc do kolejnego sklepu powiedziałyśmy sobie, że dziś to jest ten ostatni.Na całe szczęście znalazłam tam coś całkiem ładnego.Przed zakupem pytałam wszystkich - dosłownie wszystkich - czy to dobry wybór.Jedna pani nawet zaczęła mi opowiadać o czasach swojej młodości.Podobno była bardzo rozchwytywana przez chłopców.Nic dziwnego!Nawet teraz, gdy ma na oko ponad pięćdziesiąt lat, wygląda bardzo dobrze.
Ze zwykłą, ale na swój sposób śliczną sukienką opuściłyśmy ten sklep.Zastanawiałam się, czy kupić jeszcze jakieś buty.Jednak stwierdziłam, że na dziś mam tego dosyć!Założę moje kochane koturny!Będę wyglądać dobrze i przede wszystkim tak się czuła.
Karla nie musiała mnie nawet przez chwilę namawiać, abyśmy poszły coś zjeść.Padam z głodu!Niestety nie łaska było mnie uprzedzić kto tam na nią czeka!
Szłyśmy powolnym krokiem w stronę Aloha Team'u.Udawałam, że to mnie w ogóle nie rusza.Cały czas rozmawiałam z blondynką o tym jak będą wyglądały te dwa tygodnie bez rodziców.
Gdy zatrzymałyśmy się przy przyjaciołach Karoliny, wszyscy byli zdziwieni tym, że to właśnie ja jej towarzyszę.Sama się temu dziwię.
-Hej.-Dziewczyna z każdym przytuliła się na przywitanie.Zaś ja nie odezwałam się ani słowem.Rzuciłam im, aby krótkie: ,,Zaraz wracam" i poszłam zamówić coś sobie do jedzenia.
Stojąc w tej okropnej kolejce stwierdziłam, że mam ochotę na McWrapa i cole.Gdy złożyłam zamówienie minęło może pięć minut i dostałam to na co tak wyczekiwałam.Wróciłam do stolika i spostrzegłam, że zostały dostawione dwa krzesła.Usiadłam na jednym z nich.Byłam między Dominiką, a Danielem.
-Gdzie Karla?-Zapytałam rozglądając się dookoła.Wystraszyłam się, że zostawiła mnie bez uprzedzenia z tą bandą idiotów.
-W kolejce stoi.-Odpowiedział mi Wrzosek bawiąc się słomką
Tylko tu usiadłam, a już tak bardzo chciałabym sobie stąd pójść.Czy o tak wiele proszę?
Paula!Ogarnij się!Jeżeli chcesz się pozbyć tych dwóch ladacznic to musisz wytrzymać te tortury!
-Co masz w tej siatce?-Zapytała Dominika, z ciekawością zaglądając do niej-Ooo.....sukienka!Mogę zobaczyć?
-Po co pytasz skoro już to w pewnym sensie zrobiłaś?-Prychnęłam
Brunetka wyciągnęła ją z siatki i razem z Julką zaczęły oglądać ją uważnie.Podziwiały ją jakby to była sukienka od jakiegoś najlepszego projektanta.W duszy panicznie modliłam się o to, aby jej tu zaraz nie poplamiły.
-Wybierasz się gdzieś?
Spojrzałam na Dawida wzrokiem mówiącym: ,,Serio?Obchodzi Cie to?".
-Tak.-Odpowiedziałam krótko, nie chcąc wchodzić w jakąś dłuższą konferencje.
Do stolika podeszła Karla z wielkim bananem na twarzy.Wszyscy posłali jej spojrzenie domagające się jakichś wyjaśnień.Również się zaciekawiłam.
-Co tak Ci się twarz cieszy?-Achh Daniel.....jaki Ty jesteś uprzejmy.
-Podszedł do mnie jakiś chłopak i zapytał, czy Ty jesteś ze mną..-Blondynka pokierowała wzrok na mnie, więc oczywiście wszyscy zrobili to samo-Powiedziałam mu, że tak i on wtedy kazał mi dać Tobie to.-Wzięła ze swojej czerwonej tacki jakąś kartkę zgiętą na cztery części i mi ją podała-Kazał, abyś otworzyła to, gdy będziesz sama.
Patrzyłam otępiała na niebieska kartkę w mojej dłoni.Jedyna myśl jaka teraz krążyła mi po głowie to: Od kogo może to być? Nie przypominam sobie żadnej osoby, która mogłaby mi to dać.Teraz już będę musiała być wcześniej w domu!Chce wiedzieć co jest zawartością tej kartki!

***

Po zdrowym żarciu w McDonaldzie, pojechaliśmy prosto do nas do domu.To dobrze, że Wrzosek był samochodem, ale czemu tylko siedmioosobowym?Nas była ósemka akurat.Żadna z dziewczyn nie chciała siąść Danielowi ani Dawidowi na kolana.Twierdzą, że są za ciężkie.Kazały zrobić to mi.Tak, wiec przez całe piętnaście minut grzałam kolana Daniela.Wtedy pierwszy raz był taki ''do wytrzymania''.W połowie drogi stwierdził, że mam kościstą dupę......jego słowa!
W domu nie zastaliśmy nikogo.Na szczęście każdy ma swoje klucze od drzwi wejściowych.Spokojnie mogłyśmy dostać się do środka.
Pierwsze co zrobiłam, to zaniosłam siatkę z sukienką do mojego pokoju.Po jakiejś godzinie nic nie robienia w śród ścian mojego małego królestwa - postanowiłam zejść na dół.Zgłodniałam.
-Oooo!Paula!-Zawołał Dawid widząc mnie jak schodzę po schodach-Grasz?
-Nie.
Minęłam ich i weszłam do kuchni.Rozejrzałam się za czymś, no co mam teraz ochotę.Na pierwszy ogień rzuciłam lodówkę.Zajrzałam do środka i dokładnie obejrzałam jej zawartość.Westchnęłam zamykając ją.Oparłam się o blat i dalej kminiłam: Co mogę zjeść?
Jak to możliwe,że jest cała kuchnia jedzenia, a gdy przyjdzie co do czego to nie ma nic!No pytam!J.A.K!?
Spojrzałam na owoce leżące na stole, a w mojej głowie ni stąd ni zowąd pojawiła się taka myśl: Może czas najwyższy, aby prowadzić zdrowy tryb życia? Złapałam banana i wyszłam z kuchni zadowolona.Szłam po woli i obierałam skórkę.
-Są jeszcze?-Zapytał Dawid z ogromną nadzieją w głosie.Ignorowałam go.Dalej wykonywałam swoją czynność.-Nie rozumiem Twoich humorków....
Wstał z podłogi i poszedł do kuchni.Zapewne poszukać owoców!
-Karla, dzwoniła do Ciebie Twoja mama?-Spojrzałam na blondynkę, która w dość dziwny sposób bawiła się pustą butelką po Pepsi.
-Nie, a co?-Nie patrzyła na mnie.Tak jakby kontakt wzrokowy ze mną był czymś groźnym.
-Ma nasze zakupy.-Skwitowałam
Pobiegłam do siebie do pokoju i rzuciłam się na łóżko.Zjadłam żółty owoc myśląc o tym jak mógłby wyglądać mój zdrowy tryb życia.
Rano bieganie, zero nie zdrowego żarcia i............to by chyba było na tyle.Nie będę sama siebie torturować.Jeszcze nie zgłupiałam!Pewnie i tak o tym zapomnę albo będę mówiła, że ''od jutra''.
 KARTKA!
Szybko sięgnęłam do kieszonki moich spodni i wyciągnęłam niebieską kartkę.Trochę się pogięła.
Okej, to może być coś miłego albo coś obraźliwego.Nie wiem czego oczekiwać.
Dzień niespodzianek?

Bardzo cię lubię i wiem, że Ty mnie też.
Widzę jak na mnie patrzysz, jak uśmiechasz się na mój widok...
albo jak rozmawiając ze mną rumienisz się.
Przy mnie jesteś inna.
Słodka, miła, nieśmiała, delikatna, czuła.
Mam wrażenie jakbyś była inną dziewczyną.
Nie rozumiem jeszcze dlaczego tak jest, ale chce się przekonać!
Zależy mi na Tobie, Paula.

                                                                              Marcin

O.MÓJ.BOŻE!
Chłopak, w którym podkochuję się od roku sam zrobił pierwszy krok!Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę!To sen, prawda?
Chwila!
Jutro są urodziny Marty, a z tego co mi wiadomo zaproszeni są wszyscy jej znajomi i przyjaciele.W tym Marcin.....!Teraz będę musiała postarać się o swój wygląd.Nie mogę się przed nim zbłaźnić!
Paula ogarnij się!
Teraz zachowuję się jak kompletna idiotka,Jak osoba, która ma uczucia.Jak taka słodka dziewczyna, która jest posłuszna swoim rodzicom, a w szkole wytykają ją palcami. Nie należę do takich.
Jestem inna.W szkole jestem popularna.Słynę z tego jakie plotki krążą o mnie.Dzięki temu mam władzę.

Julka POV:

Denerwuje mnie to.Dostrzegam zmianę w Dawidzie.Wcześniej nie uganiał się tak za Paulą.Nie lubił jej, wręcz nienawidził.Teraz jest inaczej.On........zawsze uśmiecha się, gdy ją widzi.Zaczepia ją.Gdy przechodzi obok śledzi każdy jej ruch do tąd aż zniknie z jego pola widzenia.
Ona może być dla niego wredna.Dawid pozłości się trochę na nią, a potem przymknie na to oko.
Kiedy siedzimy wieczorami w naszym mieszkaniu, czasem poruszamy temat brunetki.Każdy powie o niej coś, co mu w niej nie pasuje.....A Dawid?On siedzi cicho.
Ja jestem przy nim od tak dawna.Pomagam mu i zawsze staram się o jego szczęście.Kwiatkowski najpierw był zapatrzony w Laurę, a teraz w oko wpadła mu Paula.
Może mówić co chce.Może powiedzieć, że wyobraźnia mnie poniosła, ale ja to widzę.
Nigdy nie spojrzy na mnie tak jak patrzy na nie.

Od Autora:
Kochani możecie być ze mnie dumni! Napisanie tego rozdziału zajęło mi tylko trzy dni! :D
Nie dwa tygodnie, które tak na marginesie i tak ledwo mi wystarczały xD
Mam nadzieję, że teraz będzie tak przez dłuższy czas ;D Wtedy rozdziały byłby co tydzień, a nie co dwa tygodnie :) Trzymajcie kciuki ;*
Zakładka ,,Bohaterowie" została aktualizowana!
Aaaaa! Wreszcie zaczyna coś się dziać.....powoli xD Poczekajcie jeszcze troszeczkę.Przygotowałam parę na prawdę dobrych wątków! :D Ale wszystko w swoim czasie!
Ps. Pamiętacie o asku? Jeżeli macie jakieś pytania do mnie bądź bohaterów opowiadania to zapraszam :)
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 7

,,To by nie miało sensu.Ktoś robi dla kogoś wszystko, ale ta druga osoba ma to w dupie...i nie robi nic.Tak jakby nie zależało jej na szczęściu osoby, którą kocha."

Moje walizki zostały przywiezione z powrotem do mojego domu.Cieszę się, że nie muszę już tam mieszkać.Jednak biorąc pod uwagę to z kim muszę mieszkać - wybieram Aloha Team.Nie chcę codziennie patrzeć jak ojciec razem ze swoją dziewczyną i jej córką odgrywają szczęśliwą rodzinę.Nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.
Sprawa z kasą za wynajem też już się wyjaśniła.Znaleźli pieniądze tam gdzie je zostawiłam i przekazali mojemu tacie.
Wczoraj, po tym jak tata oznajmił mi, że wracam do domu jeszcze przez jakiś czas rozmawiałam z Dawidem.Nasza wymiana zdań skończyła się na ostrych słowach.Po czym Kwiatkowski wyszedł z mojego pokoju trzaskając zdenerwowany drzwiami.
Z tego co wiem dzisiaj mają przyjść do Karoliny dziewczyny na noc.Zapowiada się ciekawie...
W sumie ja też tego nie przemyślałam - zaprosiłam do siebie Martę.Chciałam też, aby przyszła Sandra, ale po tej akcji jak pocałowała tatę to nie najlepszy pomysł.
Stanęłam na przeciw schodów i.....nie wiem dlaczego, ale zaczęłam je liczyć.Zmierzyłam je wzrokiem, aż na sam dół i westchnęłam.Usiadłam na nich i powoli zjeżdżałam po nich na tyłku, podczas gdy złamaną nogę cały czas starałam się utrzymać w powietrzu.
-Pomóc Ci?-Odwróciłam się za siebie słysząc głos Karoliny.Pokręciłam przecząco głową-Na pewno?
-Dam radę.-Rzuciłam na odczepne i niezdarnie kontynuowałam czyszczenie schodów tyłkiem
Karolina minęła mnie i zeszła szybko na parter.Odwróciła się do mnie i otwierała już buzię, żeby coś powiedzieć, ale szybko jej przerwałam wypowiadając głośno i wyraźnie dwa słowa: ,,Dam radę!''.
Do salonu weszła Ewa razem z moim tatą i witając się z nami szerokimi uśmiechami.Tata odezwał się jako pierwszy:
-Jedziemy zrobić zakupy, bo lodówka świeci pustkami.Chcecie coś ze sklepu?
-Coś dobrego!-Zawołałam równo z blondynką
Zmierzyłam ją wzrokiem i prychnęłam pod nosem.Dziewczyna wzruszyła ramionami i słodko się uśmiechając dodała:
-Mogę jechać z Wami?-Złożyła ręce jak do modlitwy-Proszę..
Tata spojrzał na mnie i wiedziałam co chce powiedzieć, więc po raz trzeci tego dnia zawołałam:
-Dam radę!
-Ale jakby co to dzwoń.-Poprosił tata-Czekamy w samochodzie Karolina.

Dawid POV:

-Więc między nami wszystko okej?-blondynka spojrzała mi w oczy.Wywiercała we mnie dziurę swoimi tęczówkami.
-Tak.
Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że to co czułem do Laury, nie było miłością - zwykłe zauroczenie.Moje serce nadal czeka na tą jedyną.I wiecie co ono mi mówi?Mówi mi, że dziewczyna, którą pokocham jest blisko, tylko nie umiem tego dostrzec.
Teraz wiem, że ta słodka blondynka, która siedzi obok mnie jest moją pomocną i wrażliwą przyjaciółką.Wiem, że mogę liczyć na jej wsparcie.Moje ramie jest gotowe, aby mogła wypłakiwać w nie swoje smutki.Cieszę się, że wszystko się jakoś poukładało.
-To co?Może lody albo kino?-Zaproponowałem szeroko się uśmiechając
-Lody!-Krzyknęła uradowana
Spędziliśmy to popołudnie w miłej atmosferze.Czasem odpływałem myślami i Laura musiała sprowadzać mnie na ziemię.Ale ogólnie było dużo śmiechu i naszych głupich rozmów.Świetnie się bawiłem.Nasz przyjemny spacer po parku przerwała Laura narzekając, że nie ma już siły chodzić.Podeszliśmy do najbliższej ławki i usiedliśmy na niej.
-Dawid?Mogę Cię o coś zapytać?
Jej przyciszony głos sprawił, że uśmiech znikł z mojej twarzy.Spojrzałem z zaciekawieniem na nią.Bawiła się palcami, co oznacza, że się denerwuje.
-Pytaj śmiało.-Chciałem, aby te słowa dodały jej otuchy-To coś poważnego?
-Widzę, że coś Cię martwi.Powiesz mi o co chodzi?
Przyjaźnimy się, ale czy to aby na pewno dobry pomysł?To tak na prawdę nie powinno mnie obchodzić.Ale.....ale nie daje mi to spokoju.I chociaż powinienem sobie powiedzieć: ,,Dawid, ona zniszczy Ci życie!'', to nie umiem.
-Jest pewna dziewczyna, która przeszła już bardzo wiele.-Oparłem się o ławkę, a wzrok utkwiłem gdzieś w oddali-Wiem, że ona potrzebuje pomocy.Próbowałem z nią porozmawiać, ale....ale ona ma wybuchowy charakter.Mimo, że jej w sumie nie znam to nie mogę patrzeć jak traci chęci do życia...
Zapadła między nami cisza.Próbowałem sobie poukładać wszystko w głowie, ale nie mogłem.Może powinienem zająć się czymś, żeby uporać się z chęcią pomagania komuś....dla kogo nie istnieje.
-Pokaż jej, że życie może być wspaniałe.-Laura przerwała milczenie-Pokaż jej wartość tego co ma, jeżeli to doceni....będzie w stanie zapanować nad sobą.
-Nie gadajmy o tym.-Poprosiłem-Muszę sam to jakoś rozwiązać.

Paula POV:

W domu rozległo się pukanie do drzwi.Nie wiem czy osoba, która tam stoi wie, że mamy dzwonek.W końcu to XXI wiek.
Nie mogłam wstać, bo to by mi strasznie długo zajęło.Taty, ani nikogo innego jeszcze nie ma, więc postawiłam na inne rozwiązanie.Zaczęłam krzyczeć, że otwarte.
Wpatrywałam się w miejsce gdzie za chwile pojawi się mój gość.
-Cześć, jest Karla?
Moim oczom ukazał się Wrzosek.Ubrany był całkiem spoko, ale nie mam pojęcia jak on wytrzymuje w tej bluzie.Dziś słońce strasznie grzeje!
-Nie ma.-Powiedziałam bez interesownie-I raczej szybko nie wróci.
-Emm......okej.-Czułam, że nie wie za bardzo jak się zachować-Mogła byś jej to przekazać?
Tapeta Pauli ♥
Podszedł bliżej i wyciągnął w moją stronę rękę.Spojrzałam na nią ciekawa.Końcami palców trzymał pendrive'a i czekał aż go wezmę.
-Okej.-Oznajmiłam i szybko zabrałam mu to małe ustrojstwo
-To ja już lecę, siemka!
I tyle go widziałam.Gdy tylko drzwi od domu się zamknęły chwyciłam za laptopa, który leżał na stoliku.Włączyłam go, a na ekranie ukazała mi się tapeta z Niall'em Horan'em z One Direction.Jesteś ich fanką? Nie. Ale jego oczy są cudowne!
Przeglądając zawartość tego pendrive'a, nie znalazłam tam nic ciekawego - same piosenki.Przesłuchałam kilka.Te co przypadły mi do gustu zrzuciłam sobie na laptopa.



***

Pytaliście kiedyś osobę skrzywdzoną przez los dlaczego się uśmiecha?Nie?Odpowiedź może być dla Was bez sensu.Słowa będą wydawały się przereklamowane, a gesty wyciągnięte z filmu.
Jak to jest że osoba przykuta do wózka inwalidzkiego ma więcej chęci do życia niż człowiek zdrowy?
Jestem nazywana wredną suką, ale znam wartości poszczególnych słów.Nie mówi się ''Kocham Cię'' po to, aby ktoś poczuł się lepiej.Nie mówi się ''Przepraszam'' jeżeli robisz to, aby oczyścić sumienie.Nie mówi się parszywego ''Dziękuję".Każde najmniejsze słowo wychodzące z ust kogoś zrani, a my nic na to nie poradzimy.
Wczoraj usłyszałam od taty słowa, których nigdy się nie spodziewałam.,,Może Ty tego nie dostrzegasz, ale zmieniasz się, Paula."
Nie daje mi to spokoju.Co mają znaczyć jego słowa?Będę musiała z nim o tym porozmawiać inaczej to mnie zadręczy.
-Już jesteśmy!
Głos mojego ojca wyrwał mnie z rozmyśleń.Po chwili ujrzałam przed sobą uśmiechniętą trójkę domowników z ogromną ilością siatek.
-Przepraszam bardzo....czy Wy napadliście na jakiś sklep?-Zmierzyłam ich wzrokiem mówiącym chyba wszystko-Nas jest czwórka, a nie setka.....tak tylko mówię.
Ich chichot rozniósł się po pomieszczeniu.
-Jutro na kolację przyjeżdża mój stary kumpel ze swoją rodziną!-Uradowany wyrzucił ręce w górę, a z jednej z siatek wyleciał pomidor.
-Jak myślicie?-Ewa zwróciła na siebie wszystkich uwagę-Jaki placek zrobić?Jeden wystarczy?
-Wydaje mi się, że tak.-Oznajmił tata podnosząc warzywo z podłogi-Ale musisz zrobić Kopiec Kreta.Inaczej Paula Ci nie popuści!-Zawołał ostrzegawczo
-Zgoda...i zrobię jeszcze jedno jakieś ciasto.-Przystała ulgowo starsza blondynka-Może Murzynek?
Zaczęli iść w stronę kuchni, a tata recytował wierszyk o Murzynku Bambo.
-Ej Karla..!?-Krzyknęłam szeptem, żeby blondynka mnie usłyszała
-Noo?-Odwróciła z ciekawością głowę w moją stronę
-On coś brał?-Zapytałam z myślą o niecodziennym zachowaniu taty
-Tic Taki wziął na raz......może przez to?
Spojrzałyśmy sobie w oczy i zaczęłyśmy się śmiać.

***

-Paula!
Oderwałam wzrok od mojego laptopa i skupiłam się na drzwiach od pokoju, jakbym dzięki temu mogła lepiej usłyszeć głos taty.
-Coo!!?-Krzyknęłam tak głośno aż mnie gardło zabolało
-Marta przyszła!
Spojrzałam na godzinę w dole, rzeczywiście była już dwudziesta.Jaką ja mam punktualną przyjaciółeczkę.Żeby ona zawsze taka była.
Już miałam krzyknąć, żeby przyszła na górę, kiedy drzwi się otworzyły.Moja śliczna farbowana blondynka machała w moją stronę jakąś siatką wypchaną po brzegi.
Posłałam jej pytające spojrzenie, ale ona słodko się uśmiechnęła i rzuciła na łóżku obok mnie.
-Co tam przeglądasz?
-Besty.....-Westchnęłam znudzona -Same przesłodzone cytaty.Nie ma czegoś takiego jesz prawdziwa miłość.Zawsze jedna ze stron wszystko spieprzy.A rozżalona dziewczyna będzie płakać dnie i noce, bo jakiś frajer ją zapewniał, że będą razem na zawsze i inne przereklamowane słowa.
Zakończyłam z obrzydzeniem swoją wypowiedź.Marta leżała obok mnie na brzuchu podpierając się na łokciach.Z rozbawieniem na twarzy wpatrywała się na ekran urządzenia.
-W takim razie co powiesz na to?-Oblizała usta i zaczęła czytać -Nie można zmusić do miłości.Albo jest, albo jej nie ma.Jeśli nie, trzeba umieć się do tego przyznać.A kiedy się kogoś kocha, należy robić wszystko, żeby ten ktoś był szczęśliwy.
-To by nie miało sensu.-Wzruszyłam ramionami, przekręcając się na plecy, a oczy mimowolnie utkwiłam na suficie-Ktoś robi dla kogoś wszystko, ale ta druga osoba ma to w dupie...i nie robi nic.Tak jakby nie zależało jej na szczęściu osoby, którą kocha.
-To jest dla mnie trochę śmieszne.-Stwierdziła Liniecka i ułożyła się w takiej samej pozycji co ja
Okręciłam głowę w jej stronę i posłałam jej pytające spojrzenie.
-Co?
-Twierdzisz, że nigdy nie kochałaś.Że nie umiesz obdarzyć kogoś prawdziwym uczuciem, ale wypowiadasz się tak jakbyś.......
-Jakbym miała w tym doświadczenie?-Zapytałam, przerywając jej
-Jeżeli kiedyś się zakochasz, chcę poznać tego dupka co sprawił, że odnalazłaś w sobie takie uczucie jak miłość.-Dostałam kuksańca w bok.Zaśmiałyśmy się, a Marta szybko wróciła do poprzedniej pozycji.Zrobiłam to co ona.Blondynka włączyła YouTube i wpisała tak dobrze znane mi imię i nazwisko - Justin Bieber.
-Ostatnio znowu pokochałam ,,All That Matters''!-Zawołała z szerokim uśmiechem włączając przed chwilą wymienioną piosenkę
-A według mnie jego najlepsza piosenka to ,,As Long As You Love Me'' albo ,,All Around The World"-Wyraziłam swoje zdanie
Marta patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami i rozchylonymi ustami.Wiedziałam jaka myśl krąży jej po głowie i co zaraz wyleci z jej buzi.
-Czyżbyś przekonała się do boskiego Justina Bibera!!?-Wykrzyczała to tak głośno, że podejrzewam iż Karla ze swoimi koleżankami za ścianą to usłyszały, jak i tata wraz z Ewą na dole.
Nie wspominałam?Liniecka jest psychofanką tego jakże wspaniałego piosenkarza.Do jego muzyki nic nie mam, nawet mi się podoba.Niestety jego, jako osobę nie lubię za bardzo.Coś mnie w nim odpycha.
-To że podoba mi się kilka jego piosenek nie oznacza od razu, że jestem jego fanką, kochana.-Zgasiłam jej entuzjazm.Zrobiła skwaszoną minę i włączyła aska.
-Odwróć się.-Rozkazała
-Ty tak serio?-Prychnęłam
-Tak, więc głowa do tyłu albo nie pokażę Ci co takiego dobrego mam w tej siatce.-Jej twarz pokazywała sama jak bardzo stara się przybrać zdenerwowana minę.Zaśmiałam się, a ta skarciła mnie wzrokiem-Paula....!
-No dobra, dobra.-Przewróciłam oczami i zrobiłam to o co mnie poprosiła
-Tak trudno?
-A żebyś wiedziała!
Zapadła cisza, a ja zastanawiałam się co tak długo ona wpisuje to walone hasło.
-Już?
-Yhy.
Wreszcie się odwróciłam i spojrzałam na ekran białego laptopa.Blondynka przeglądała właśnie pytania jakie znajdują się w jej skrzynce.
-Widzę, że fejm Ci rośnie!-Zaśmiałam się widząc taką dużą ilość pytań 
-A Ty czemu nie chcesz aska?-Zapytała 
-Uważam, że to głupota.-Powiedziałam zgodnie z prawdą -Ktoś Cie pyta o cokolwiek, jakby nie mógł zrobić tego twarzą w twarz.-Prychnęłam, wsłuchując się w tekst piosenki, która leci 
-Kocham Twój tok myślenia!-Wyrzuciła ręce w górę, a po chwili zamknęła mnie w mocnym uścisku-O matko!Zapomniałam zapytać!
Szybko usiadła po turecku i spojrzała na moją nogę w gipsie, a potem na moja twarz, która mówiła sama za siebie, że mam tego wieczoru na prawdę dobry humor.
-Jak tam Twoja noga?Jak się czujesz?Co się w ogóle stało?-Zasypała mnie kilkoma pytaniami na raz
-Przewróciłam się i czuję się całkiem dobrze.
-A kiedy Ci ściągną ten gips?-Zmartwienie wymalowało się na jej twarzy
-Za tydzień jeżeli wszystko będzie w porządku, a jak nie to za dwa tygodnie.-Westchnęłam na samą myśl, że jeszcze się trochę pomęczę
Piosenka się skończyła, więc Marta oczywiście włączyła ją od nowa.
-Dobra koniec tego paprania!Pokazuj co tam przyniosłaś, a potem oglądamy jakiś film!-Zarządziłam wesoło
-Przewidziałam Twój plan oglądania filmów, więc po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam mega dużo słodyczy!-Zawołała entuzjastycznie i wysypała całą zawartość siatki na łóżko.Skutkiem czego zanurkowałyśmy w słodyczach.
-To włączaj jakiś film!

Dawid POV:
 Wstałem dziś jako pierwszy.Wszyscy śpią, a ja jestem już na nogach.To tak jakby święta w lipcu!Nie możliwe, a jednak!
Robiąc sobie śniadanie ciągle nuciłem piosenkę Juli ,,Za każdym razem". Ostatnio czuję, że ta piosenka jest coraz bliższa mojemu życiu.
Chciałem pójść do Dominiki i zapytać się czy zrobi potem to pyszne ciasto co robiła ostatnio jakieś trzy miesiące temu.Dopiero, gdy otworzyłem drzwi od jej pokoju przypomniało mi się, że dziewczyny poszły na nocowanko do Karli.Trudno.Moje pytanie musi poczekać...albo..

Do: Herman
Zrobisz to ciasto? :D

Odłożyłem telefon i zdążyłem wziąć gryza mojej kanapki, gdy dostałem odpowiedź.

Od: Herman
Jakie?

Do: Herman
No to takie dobre!

Nie dostałem odpowiedzi na tą wiadomość, więc dokończyłem moje śniadanie.Zegar na ścianie wskazywał godzinę dziewiątą.Poszedłem wziąć szybki prysznic i uznałem, że to dobra pora na spacer.
Chodziłem po parku jak bezdomny pies.Głowę miałem w chmurach.
Paula małymi krokami się zmienia.Tego nie widać jeszcze, ale ja dostrzegam te minimalne zmiany.Kiedyś nie porozmawiałaby ze mną, tylko od razu nakrzyczała.Nie pokazałaby swojej słabości przy kogoś obecności.
Nie rozumiem czemu ona siedzi mi w myślach!Tak na prawdę nic o niej nie wiem i raczej się nie dowiem.Ona jest wrogo nastawiona do innych ludzi.Tak jakby bała się być dla nich dobrą.A może ona tylko gra?Może w rzeczywistości jest wesoła i miłą dziewczyną?
Nie powinno mnie to obchodzić. 

Od Autora:
Paula zaczęła zaprzątać myśli Dawida...co o tym sądzicie? ;D
Ten rozdział jest trochę taki....nudny xD Ale w następnym powinno być ciekawiej ;)
Postaram się aby rozdział 8 pojawił się w tą sobotę, a nie za dwa tygodnie.
Nic nie obiecuję! ;*
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału